https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Rektor UMK podaje nową wersję na temat szpitali uniwersyteckich

(mp)
fot. sxc.hu
Informacje o zwolnieniu 900 pracowników Szpitala im. Jurasza są nieprawdziwe, a Andrzej Motuk na pewno nie wróci na stanowisko dyrektora Szpitala im. Biziela - pisze w swoim oświadczeniu prof. Andrzej Radzimski, rektor UMK.

www.pomorska.pl/bydgoszcz

Więcej informacji z Bydgoszczy na stronie www.pomorska.pl/bydgoszcz

Już na początku zaznacza, że Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu nie zaprzestanie wdrażania programu restrukturyzacji szpitali uniwersyteckich: "Program został pozytywnie zaopiniowany przez Ministerstwo Zdrowia" - argumentuje prof. Andrzej Radzimski.

Wiadomo także, że szpitale uniwersyteckie nie będą połączone. Ale nie to wzbudza największe zaskoczenie. Rektor dementuje informację o zwolnieniu 900 pracowników Szpitala im. Jurasza, pisząc lapidarnie, że jest to wiadomość nieprawdziwa.

Tymczasem 27 kwietnia, podczas konferencji prasowej w Juraszu, Wanda Korzycka-Wilińska, dyrektor lecznicy, zapowiedziała, że właśnie tyle osób zostanie bez pracy. - To czarna lista - mówiła szefowa szpitala. - Ale mamy nadzieję, że okaże się przeszacowana. Niestety, wyjście z długów możliwe będzie jedynie przy większej redukcji personelu.

Dodajmy, że konferencja została zorganizowana właśnie z powodu informacji o tak licznych zwolnieniach.
Na tym nie koniec niespodzianek. Rektor UMK porusza także kwestię zwolnienia Andrzeja Motuka, byłego dyrektora Szpitala im. Biziela. Niespełna dwa tygodnie temu (5 maja) zapewniał w swoim oświadczeniu, że nie wyklucza możliwości anulowania decyzji o odwołaniu Motuka. Wszystko miało zależeć od opinii Najwyższej Izby Kontroli na temat funkcjonowania w Bizielu Niepublicznych Zakładów Opieki Zdrowotnej.

Gdy tydzień temu rozmawialiśmy z Wiesławem Warzochą z delegatury NIK w Bydgoszczy, usłyszeliśmy, że dopiero w poniedziałek - 17 maja zapadnie decyzja o skontrolowaniu bądź też nie Szpitala im. Biziela.
Ale prof. Radzimiński jednak zmienił zdanie i nie wyobraża sobie dalszej współpracy z byłym szefem Biziela. Jak wyjaśnia, otrzymał informację, że pod koniec kwietnia NZOZ-owi działającemu na terenie Biziela przekazany został nowy zakres świadczeń medycznych na oddziale klinicznym. A to było, jak pisze Radzimiński, niezgodne z wolą i stanowiskiem UMK. "W mojej opinii przekreśla to możliwość dalszej współpracy z panem dr. Andrzejem Motukiem" - czytamy w oświadczeniu.

W najbliższych dniach rektor ogłosi konkurs na stanowisko dyrektora Szpitala Uniwersyteckiego nr 2.
A w Bizielu zawrzało: - Nie rozumiem postępowania władz UMK! - bulwersuje się jeden z pracowników szpitala (chce pozostać anonimowy). - Najpierw mówi się o kontroli NIK, która ma rozstrzygnąć los dyrektora Motuka, a teraz nagle rektor nie widzi możliwości współpracy. Przecież NIK nie zbadał sprawy!
Andrzej Radzimiński wyjaśnia, że wyniki jednak nie będą miały wpływu na już podjętą decyzję: "(...) rozwijanie działalności pozauniwersteckich Niepublicznych Zakładów Opieki Zdrowotnej nie jest strategicznym celem UMK. To stanowisko było znane i potwierdzone przez Radę Collegium Medicum".

Udostępnij

Komentarze 5

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

~Prezes~
Należy skontrolować spółkę i ludzi z nią związanych. Jak to jest możliwe, że wprowadzanie programu nadzorują pracownicy szpitala i uczelni, których ten program ma zdyscyplinować? Mało tego. Ci sami ludzie są wynagradzani przez spółkę w której strukturach funkcjonują, za pieniądze CM UMK, która spółkę utrzymuje, pobierają także pensje od CM UMK, której są pracownikami. A więc za pieniądze uczelni w której pracują, za pieniądze spółki, która jest opłacana przez CM UMK, będą się reformować pod własnym, dobrze opłacanym nadzorem. Republika kolesiów? PRL by tego nie wytrzymał.
f
fanpol
Też zgadzam się, że Motuk nie był wcale takim dobrym dyrektorem a na pewno nie dla pacjentów Biziela.Na pewno był dobry dla swoich kumpli jak np.pana Pulkowskiego czy Suppana z którymi utworzył podmiot nr.0000302055 czyli spółkę Vivamed Grzegorz Pulkowski i partnerzey lekarze i pacjentów tej spółki. Dla pierwszego podzielił specjalnie klinikę gastereontologii i chorób naczyń aby zrobić go ordynatorem a drugiego wysłał na specjalne szkolenie do Krakowa do zaprzyjaźnionych kumpli.Myślał, że jak się zapisze do PO to mu się już nic stać nie może, tym bardziej ,że jego zastępca pan Sobociński z namaszczenia posła Olszewskiego jest radnym i z-cą przewodniczącej Rady Miasta. Woda sodowa obu panom mocno uderzyła do głowy, wydawało się im, że są nietykalni.Pan Sobociński jeszcze tydzień temu solennie zapewniał, że Motuk za kilka dni w chwale wróci z powrotem.Czasami dobrze jest wrócić na ziemię.
~bydgoszczanka~
Historyk o specjalności historia kościoła niech zajmuje się tym na czy się zna a nie medycyną.
Nawet w Toruniu jego dziekani gonie słuchają ,robią co chcą ,pracując nadal na kilku uczelniach np. Roman -"wielki" politolog.

Tylko Uniwersytet Medyczny w Bydgoszczy jest szansą dla nas pacjentów a nie jakiś dziwaczny twór z krzyżakami.
Motuk niech odejdzie ,bo sam był zwolennikiem bratania się z Toruniem ,więc ma to co chciał.
Sądził ,że skoro jest pod opiekuńczymi skrzydłami kruków i wron to może stosować standardy tam panujące ,lekceważąc pacjentów?
b
bgkw
Wg mnie Motuk nie był dobrym dyrektorem ,dbającym o pacjentow podobnie jak jego z-ca ds.lecznictwa -radny z ramienia PO -Zbigniew Sobociński tolerujący totalne wpadki lekarzy chirurgów ,położników i nie tylko. Zadufanie i pewność siebie tych osób sięgała zenitu.

Nie mniej jednak stanowisko rektora dot. zwolnień jest zapewne podyktowane strachem przez usamodzielnieniem się naszej uczelni i szpitali ,czyli staraniem o utworzenie Uniwersytetu Medycznego w BYdgoszczy.
Oddzielenie się od UMK jest jedyną szansą żeby zapobiedz dalszej degradacji środowiska lekarskiego i powstrzymaniu dostępności do usług medycznych w naszym regionie.

Kuriozalna sytuacja,gdzie historyk czy inny humanista z uczelni z innego miasta w dodatku nieprzyjaznego ,decyduje o medycynie jest po prostu żenująca i szkodliwa dla pacjentów.
Wszyscy którzy dopingowali ,żeby utworzyć CM UMK /Dombrowicz,ród Śliwków ,J. Kopcewicz,W. Achramowicz ,byli członkowie senatu AMB i inni/ powinni być rozliczeni .
Za głupotę ,brak wyobrażni ,sprzedajność ,działanie na szkodę chorych należałoby zapłacić .
d
dfd
A może rada collegiumMedicumjest do ...odwołania???Moze nie przystaje do nowoczesnych czasów?
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska