- Remont jest absolutnie niezbędny. Zarówno krzyż, jak i pomnik wymagają renowacji. Trzeba dokończyć układanie kostki brukowej – mówi Dorota Krezymon, wójt gminy Dragacz.
- Musimy też zrobić coś z ogrodzeniem, bo uważam za niedopuszczalne, aby po tej mogile biegały leśne zwierzęta – dodaje.
Gmina Dragacz już w zeszłym roku starała się o pieniądze na ten cel. Spełniała też wszystkie kryteria. Na przeszkodzie do wsparcia ze strony ministerstwa okazał się fakt, że nie gmina, a Nadleśnictwo Dąbrowa jest właścicielem gruntu, na którym stoi mogiła.
- Nadleśnictwo jako instytucja do ministerialnego konkursu stanąć nie mogła – uzupełnia Dorota Krezymon.
Urzędnicy z Dragacza poprosili więc o pomoc gminę Świecie, która na renowację mogiły przekazała 30 tys. zł. Wcześniej zgodę wydali radni podczas lutowej sesji, a radny Tomasz Szamocki apelował przy tej okazji, aby jedno z rond w Świeciu nosiło imię „Ofiar Mniszka”, lub „Pomordowanych w Mniszku”. Finansowe wsparcie przy renowacji mogiły zadeklarowało gminie Dragacz także starostwo, oraz gminy Jeżewo i Nowe.
Uściślijmy, że mogiła w Mniszku upamiętnia 10 tysięcy ofiar pomordowanych w czasie II wojny światowej przez hitlerowców. To drugie co do wielkości na Pomorzu miejsce zbrodni nazistowskich.
Masowych egzekucji na terenie byłej żwirowni dokonywano na Żydach, przedstawicielach polskiej elity politycznej, gospodarczej i intelektualnej, jeńcach wojennych różnych narodowości, a także na członkach ruchu oporu. Śmierć w Mniszku ponieśli także pacjenci Szpitala Psychiatrycznego w Świeciu wraz z dyrektorem Józefem Bednarzem.
W połowie 1944 roku w związku ze zbliżaniem się Armii Czerwonej, Niemcy próbowali zatrzeć ślady swojej zbrodni. Wykorzystali jeńców różnej narodowości do odkopywania i palenia zwłok. Później jeńców tych zamordowano, by pozbyć się świadków.
