Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rewolucja pożarła własne dzieci. Majdan gdzieś się rozpłynął

Jacek Deptuła
Największym zaskoczeniem jest fakt, że pośród komitetów nie ma "majdanowych" partii
Największym zaskoczeniem jest fakt, że pośród komitetów nie ma "majdanowych" partii archiwum GP
Z senatorem Janem Rulewskim, obserwatorem wczorajszych wyborów parlamentarnych w Odessie.

Jak Ukraińcy traktują polskich obserwatorów?
Nie jesteśmy po raz pierwszy podczas wyborów w tym kraju, nie budzimy więc żadnej sensacji. Gospodarze są wobec nas oficjalni, ale bywa, że musimy się wręcz bronić we wciąganie w polityczne dysputy. Jako obserwatorzy nie mamy prawa tego robić, możemy tylko kontrolować procedury wyborcze.

Jakie są nastroje u wyborców?
Nie sprawdzają się przewidywania, że dojdzie do awantur i zamieszek, jest bardzo spokojnie. Zapewne wynika to z faktu, że lokale wyborcze są bardziej strzeżone niż w Polsce. Prócz policji niemal przy każdym lokalu jest cywilna ochrona obiektu. Natomiast nastroje, niestety, są mało optymistyczne, a frekwencja niższa niż przy poprzednich wyborach parlamentarnych. Do godziny 16-17 byliśmy w jedenastu lokalach i tam nigdzie nie było więcej niż 30 procent głosujących. Tylko w miejscowym więzieniu frekwencja była stuprocentowa.

To pana zaskoczyło?
Byłem przekonany, że w tak ważnych wyborach dla Ukrainy przy urnach zjawi się o wiele więcej obywateli. Partii, które stanęły do walki jest aż 29, a do jednego mandatu poselskiego kandyduje tu aż 40 chętnych. Ale jestem rozczarowany małą aktywnością obywatelską, przecież Ukraina wymaga dziś wielkiego zaangażowania mieszkańców, jakiegoś zrywu nie tylko z powodu obrony suwerenności, ale rozwoju gospodarczego. Niestety, tego w Odessie nie widzę.
Bardzo wielu Ukraińców mówiło przed wyborami, że jednych oligarchów przepędzono, a ich miejsca zajęli inni. Przestali wierzyć w lepszą przyszłość?
To prawda, ale gdyby tylko o to chodziło. Z jednej strony niewiara, z drugiej - obawy przed czekającą ich trudną drogą. Kiedy słucham opowieści Ukraińców, którzy wiele podróżowali, przecież nie tylko do Polski, wiedzą dobrze, co ich czeka. Większość mówi o 15-letniej perspektywie, a w sobotę prezydent Poroszenko powiedział, że do 2020 roku Ukraina wejdzie do Unii Europejskiej i poprawią się wszystkie wskaźniki rozwoju cywilizacyjnego, od ukrócenia korupcji po znacząco wyższe płace.

Zaledwie w sześć lat?
Na to wygląda, choć trudno w to uwierzyć. Chodzę nie tylko po głównych traktach Odessy, ale i oglądam miasto od strony podwórek… Wrażenie, jak gdybym chodził po Bydgoszczy w 1990 roku. Ale u nas w tym czasie wybuchł kapitalizm, widać było energię wielu rodaków, ich chęć do zmian i poprawy własnego losu. Była też jakaś prywatna własność, która umożliwiła wielu start. Tu, w Odessie, tego nie widzę. Więcej - w oczy rzucają się ogromne kontrasty, co oburza większość zwyczajnych Ukraińców.

Majątek zagrabiła, jak w Rosji, oligarchia?
Tutaj w każdym zdaniu Ukraińca pada słowo oligarchia, to jakiś fenomen polegający na przejęciu niebywałego majątku. U nas to słowo było nieznane, tu jest wszechobecne.

Ukraińcy są tak zrezygnowani, że zapomnieli innego słowa - patriotyzm?
Co to, to nie. Paradoksalnie Rosja przyczyniła się do wzbudzenia ukraińskiego patriotyzmu. Do czasu wojny z Moskwą był to kraj, w którym mieszkało wiele narodów, teraz mówi się o narodzie ukraińskim i rosyjskim, jako o dwóch różnych nacjach o różnych interesach. Często powtarzają się stwierdzenia o putinowskich kłamstwach i fałszerstwach. Co ciekawe, w okręgu odeskim niemal wszyscy mówią po rosyjsku, w tej sytuacji zdziwiłem się, że listy wyborcze są tylko po ukraińsku. Jest też TV Odessa - po rosyjsku. Mimo to widzę przywiązanie do Ukrainy i słyszę wiele opinii, że nie ma innego kursu, jak tylko Unia Europejska. Czują, że są pod ścianą i wiedzą, że mogą tylko iść do przodu. Jak dotąd byli bez programu, a taki proponuje im Europa.

Przy urnach więcej jest młodych ludzi, czy starszych, pamiętających czasy ZSRR?
Najwięcej młodych pracuje w komitetach partyjnych, wielu z nich to obserwatorzy prawidłowości wyborów. Ale nie jestem do końca przekonany, że oni działają spontanicznie, z potrzeby działania i chęci zmian. Jakoś mi to kojarzy się z werbunkiem, a nie wolontariatem - młodzi są najtańsi.

Po każdych ukraińskich wyborach padały zarzuty o ich fałszowanie. Może do nich dojść?
Bardzo bym się zdziwił - na Ukrainie podwyższono nawet standardy wyborcze w porównaniu do Polski. Wyborca najpierw podpisuje odbiór - jak u nas - karty, a na niej jest jeszcze fragment do wydarcia, na którym potwierdza się fakt głosowania. I ta część karty trafia do zupełnie innej komisji. Zatem ilość kart musi się zgadzać z ilością tej odciętej części. W ten sposób całkowicie eliminuje się możliwość podrzucenia wypełnionych kart.

Czy Blok prezydenta Poroszenki ma szanse na zwycięstwo?
Myślę, że tak, choć nie będzie w stanie rządzić samodzielnie. Ale moim największym zaskoczeniem jest fakt, że pośród komitetów wyborczych nie ma "majdanowych" partii. Po raz kolejny potwierdziła się reguła, że rewolucja pożera własne dzieci.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska