https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Rezerwat się ciągnie

Tomasz Karpiński
Sprawa powstania Światowego Rezerwatu Biosfery na terenie Borów Tucholskich ślimaczy się, bo dwa województwa nie mogą się dogadać. Takie opinie przeważają w gminach naszego powiatu. Nie ulega wątpliwości jednak, że nadanie takiego tytułu, wyróżniłoby nasz region.

     Rezerwat będzie położony na terenie dwóch województw: Kujawsko - Pomorskiego i Pomorskiego. W jego obrębie ma znaleźć się większość powiatu świeckiego. Świecie, ze swoim przemysłem i autostradą A1 ma znaleźć się w strefie tranzytowej rezerwatu. Prace nad projektem trwają już od kilkunastu miesięcy. Naukowcy oraz włodarze województwa spierają się, o granice, jego siedzibę, a nawet o to, kto będzie wiódł prym w badaniach w rezerwacie. O to bowiem "biją się" największe uczelnie i ośrodki badawcze w kraju. Urzędnicy lokalni tak naprawdę nie wiedzą jeszcze, czy się cieszyć, czy martwić z faktu planowanego rezerwatu.
     Zgryzoty z prestiżu
     
- Informacje jakie do nas docierają były, są i będą sprzeczne dopóty, dopóki nie powstanie ostateczny projekt - mówi Józef Gawrych, wójt gminy Drzycim. - Powołano radę społeczną, nie wiadomo jednak nawet czy jest ona władna podejmować jakieś decyzje. Co przyniesie nam ten prestiżowy tytuł? Podejrzewam, że tylko zgryzotę. Od dłuższego czasy staraliśmy się, aby nasza gmina znalazła się wśród terenów objętych ochroną. Przysłowiową "marchewką" było dla nas to, że na tereny chronione przeznacza się większe pieniądze. Jednak przeliczyliśmy się. Uważam, że utworzenie rezerwatu to dobry pomysł. Rezerwat biosfery jest łagodniejszą formą ochrony. Nie tak uciążliwa dla ludności. Poza tym tytuł Światowego Rezerwatu Biosfery mówi, że nie jesteśmy zwykłą gminą.
     **_Najazdu nie będzie
     Wójtowie podchodzą do całego projektu z dystansem. - _Wierzymy, że będzie to atut, aby pozyskać pieniądze z Unii
- mówi Zofia Topolińska, wójt Lniana. - Jednak z tego, co do tej pory wiem, to nie zapadła jeszcze decyzja o granicach rezerwatu. Każdy "kołdrę ciągnie w swoją stronę". Znamy plusy i minusy całego przedsięwzięcia. Tych drugich jest bardzo niewiele. Ja podchodzę do tego chłodno i z dystansem. Wiele razy już tak było, że jakiś projekt miał być rewolucyjny, a okazywało się, że było inaczej. Nie należy wpadać więc w zbytnią euforię. Od razu nie zjadą się tłumy turystów, a miejscowi jeszcze zdążą zabijać kur i zbierać jajka dla nich.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska