Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Robert Sycz: Chcę spełnić złożoną obietnicę

Rozmawiał KAZIMIERZ FIUT
(z lewej) próbował pływać z Bartłomiejem Pawełczakiem, ostatecznie pływa z Mariuszem Stańczukiem.
(z lewej) próbował pływać z Bartłomiejem Pawełczakiem, ostatecznie pływa z Mariuszem Stańczukiem. archiwum
Rozmowa z Robertem Syczemm dwukrotnym wioślarskim mistrzem olimpijskim i świata.

- Wierzył pan w powrót do reprezentacyjnej osady?
- Gdyby było inaczej, uczyniłbym podobnie, jak mój partner z dwójki Tomasz Kucharski, czyli zakończył karierę.

- A może należało tak zrobić, gdy nie udało się wywalczyć kwalifikacji do igrzysk w Pekinie? Przecież w wioślarstwie zdobył pan wszystko?
- To co umiem najlepiej robić to wiosłować. To jest mój sposób na życie, na utrzymanie rodziny. Kto przyjmie do pracy mechanika samochodowego, nawet mistrza olimpijskiego, który od ukończenia szkoły nie przepracował w warsztacie ani jednego dnia? Moim miejscem pracy były zgrupowania, zawody, przerzucanie ton żelastwa w siłowni, wiosłowanie na ergometrach oraz na wodzie w łodzi wioślarskiej i, oczywiście, dbanie o regulaminową wagę.

- W domu jednak czekała żona i trójka dzieciaków?
- I na to też się znalazł sposób. Zdecydowałem, że mocno ograniczę wyjazdy na zgrupowania i będę przygotowywał się w do-mu. Z bagażem moich doświadczeń wierzyłem, że podołam.

- Padały jednak opinie, że mistrz odcina kupony, że nie jest w stanie utrzymać wagi i skutecznie wiosłować.
- Takie stwierdzenia bolały, lecz cóż począć. Robiłem swoje, chociaż organizm się buntował, głównie kręgosłup. Początek sezonu także nie napawał optymizmem, bo przyplątały się dolegliwości mięśniowe. Z tego powodu nie startowałem w mistrzostwach na ergometrach.

- W regatach kwalifikacyjnych w Brdyujściu była z kolei nadwaga.
- Kiedy z Tomkiem zdobywaliśmy medale, nigdy nie mieliśmy regulaminowej wagi w pierwszej części sezonu. Tą szykowaliśmy na główną imprezę. Kontrolne starty odbywały się w kategorii otwartej.

- Marian Drażdżewski, trener kadry, zresztą pana klubowy, nie zgodził się na taki wariant?
- Niestety nie, lecz trudno mu się dziwić. W ostatnich latach były z tym duże kłopoty.

- Zawziął się pan mocno?
- Oj tak. Na czerwcowych mistrzostwach Polski mogłem już wystartować w jedynce wagi lekkiej (72,5 kg - red.) i stanąłem na podium. Do dwójki brakowało już tylko 2,5 kg.

- To przekonało trenera, że warto Syczowi dać jeszcze jedną szansę?
- Pokazałem, że jestem zdeterminowany, by wrócić do reprezentacji. Należało tylko udowodnić wyższość nad znacznie młodszymi konkurentami.

- Wsiadł pan do łódki z Mariuszem Stańczukiem, z którym w 2009 roku w Poznaniu zajął czwarte miejsce w finale C.
- I teraz też na regatach Pucharu Świata w Lucernie stać nas było na zwycięstwo w finale C. Gdy doliczymy jeszcze nieobecnych w tych regatach Chińczyków, jesteśmy czternastą dwójką świata. Tam jednak priorytetem było pokonanie dwójki Leśniak - Jankowski. I tego dokonaliśmy wygrywając z nimi zdecydowanie różnicą 7 sekund.

- W mistrzostwach świata w Bled, aby myśleć o kwalifikacji do igrzysk w Londynie, trzeba będzie uplasować się przynajmniej 3 oczka wyżej.
- Taki jest też nasz plan minimum. W Lucernie do najlepszych brakowało nam 6-7 sekund.

- Mistrz olimpijski i świata nie myśli o kolejnym medalu?
- Nauczyłem się pokory. Spokojnie, bez emocji, podchodzę do tych spraw. Pragnę, przede wszystkim wywalczyć kwalifikację. O medalu pomyślę później.

- A co na to żona, znowu jest pan nieobecny w domu?
- Bardzo mnie wspiera i wierzy, że mi się powiedzie.

- A dzieciaki?
- Właśnie wraz z córeczkami dotarłem na zgrupowanie do Wałcza. Będą ze mną do końca tygodnia, a później odwiozę je nad morze, do żony i syna. Pod moją nieobecność, podczas treningów, córkami zajmie się opiekunka.

- A zatem start w igrzyskach w Londynie nabiera realnych kształtów?
- Kiedy niepowodzeniem zakończył się występ w mistrzostwach świata w Poznaniu zapewniłem Zygfryda Żurawskie-go, prezesa LOTTO/Bydgostii, że nie odłożę wioseł do hangaru do 2012 roku i zamierzam po raz czwarty wystąpić w igrzyskach. Konsekwentnie, mimo 37 lat, do tego dążę i wierzę, że cel osiągnę.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska