https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Rodzice coraz dłużej pracują: "Mama w pracy. Tata w pracy. To ja sobie zjem obiad w szkole"

Katarzyna Piojda [email protected]
Przybywa dzieci korzystających ze szkolnych jadłodajni. To dlatego, że obiady są smaczne, pożywne, zdrowe. No i tanie. Nawet o kilka razy tańsze niż te serwowane w restauracjach
Przybywa dzieci korzystających ze szkolnych jadłodajni. To dlatego, że obiady są smaczne, pożywne, zdrowe. No i tanie. Nawet o kilka razy tańsze niż te serwowane w restauracjach Jarosław pruss
Już ponad 11 tysięcy uczniów je obiady w szkolnych stołówkach. Dlaczego dzieciaków przybyło? Bo rodzice coraz dłużej pracują.

Na pierwsze danie zupa pomidorowa z makaronem ugotowana na kościach. Na drugie - pierś z kurczaka w sosie plus ziemniaki, no i jeszcze surówka, a do popicia kompot z jabłek.

Szkolna restauracja
To przykładowy obiad z jadłospisu szkolnego. Normalnie, czyli choćby w restauracji, za taki zestaw trzeba byłoby zapłacić około 30 złotych minimum. W szkole kosztuje przeciętnie 3,20 złotych. A smakuje przecież, jak w porządnej restauracji.
- To dlatego, że rodzice uczniów płacą jedynie za tak zwany wsad do kotła - podkreśla Marek Gralik, radny Rady Miasta, działający w ratuszowej Komisji Edukacji. - To znaczy, że praca szkolnych kucharek nie jest wliczona w tę odpłatność.
W przypadku nauczycieli i pozostałych pracowników szkoły odpłatność za każdy obiad wynosi średnio 6,40 złotych.
To odpłatność 100-procentowa, ale i tak zdecydowanie niższa w porównaniu z "normalnymi" stawkami.
Teraz już ponad 11 tysięcy bydgoskich uczniów korzysta z posiłków serwowanych w szkolnych stołówkach.
Statystycznie prawie co piąte dziecko ma obiady opłacane przez ośrodek pomocy społecznej, ewentualnie przez sponsorów. To dlatego, że małolaty pochodzą z ubogich rodzin i spełniają kryteria dochodowe.
Dla porównania: rok temu w jadłodajniach szkolnych pojawiało się codziennie około 9,5 tysiąca dzieci. W ciągu roku zanotowano 7-procentowy wzrost.

Na 118 szkół w Bydgoszczy, w 81 znajdują się kuchnie, które na miejscu przygotowują dania. Do pozostałych obiady są dowożone.
Tak się dzieje w przypadku, gdy w jednej szkole nie ma kuchni. Wtedy np. kuchnia z okolicznej szkoły dostarcza posiłki do tej sąsiedniej.

Zobacz także: Patologie w szkołach: dzieci nękają się przez internet, pokazują sobie zdjęcia porno
Tłum przy stole
Dlaczego wzrasta liczba małych, w szkole jedzących? Bo obiady nie dość, że są tanie, to jeszcze dobre. Jest jeszcze jeden powód.
Coraz więcej rodziców pracuje i to coraz dłużej. Mama późno wraca. Tata też wraca późno. Obiad jedzony o godz. 19, gdy rodzina jest w komplecie w domu, to już nie to samo, co ciepły posiłek serwowany około południa.
Szykują się kolejne zmiany. Przybędzie uczniów, którzy stołują się w szkole.
- Obecnie we wszystkich szkołach podstawowych na terenie miasta i w prawie wszystkich gimnazjach są wydawane obiady - kontynuuje Gralik. - Jest jednak kilka gimnazjów znajdujących się w zespołach szkół ponadgimnazjalnych, które nie zapewniają ciepłych posiłków.
Są to gimnazja przy zespołach szkół ogólnokształcących nr 3, 4, 5 i 6.

To ważne, żeby dzieci w wieku 13 czy 16 lat miały zapewnione obiady. Prawidłowe odżywianie, w ustalonych porach, także wpływa na rozwój nastolatków. O tym mówią nie tylko dietetycy i specjaliści od zdrowego żywienia.
Komisja Edukacji, biorąc pod uwagę opinie rodziców gimnazjalistów, właśnie skierowała wniosek do prezydenta Rafała Bruskiego.
- Chcemy, aby miasto zapewniło ciepłe posiłki także uczniom z gimnazjów, w których teraz nie ma takiej możliwości - zaznacza radny Rady Miasta. - Czekamy na decyzję prezydenta.

Czytaj e-wydanie »
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska