Pomidorówka za 9 złotych, jarzynowa 10 zł, a strogonow - 11 zł - tak mamy załatwione pierwsze danie. Na drugie poleca się chociażby kotlet schabowy albo karkówka lub dewolaj (jak kto woli: de volaille) z ziemniakami i surówkami, buraczkami bądź marchewką z groszkiem. Każdy taki obiad kosztuje 19 zł. Można kupić też kanapki na ciepło, makarony, naleśniki, inne ciepłe przekąski na mały głód, no i jedzenie w wersji wege, podawane na gorąco.
Zamiast stołówki
To też akurat gorący temat wśród uczniów Zespołu Szkół Spożywczych w Bydgoszczy, bo o ich placówce mowa. W środę, 26 marca, zaczął tutaj działać tzw. jedzeniomat, znany także jako obiadomat lub lunchbox. To jeden z pierwszych tego rodzaju automatów w szkołach średnich na terenie województwa kujawsko-pomorskiego. Prywatna firma przygotowuje posiłki. - Nie posiadamy typowej stołówki, bo też w mało której szkole średniej taka istnieje - mówi Anna Janecka, dyrektor Zespołu Szkół Spożywczych przy ul. Toruńskiej 174 w Bydgoszczy. - Chcieliśmy natomiast umożliwić naszym uczniom zjedzenie ciepłych posiłków między lekcjami, bo one są lepsze niż słodkie zapychacze. Zdecydowaliśmy się więc na wspomniany obiadomat. Wygląda niczym paczkomat, ale serwowane jedzenie nie smakuje, jak z paczki, tylko przypomina domowe smaki.
Pani dyrektor dodaje: - Nasza młodzież zna się na rzeczy. Kształci się m.in. w zawodach technik technologii żywności i cukiernik, zatem wie, jak powinno smakować dobre jedzenie. Prowadzimy również klasy logistyków, spedytorów i magazynierów, którzy znają się na produkcji i dostawach chociażby żywności.
Ekran dotykowy
Tomasz Tietz, kierownik szkolenia praktycznego w tej bydgoskiej szkole, wyjaśnia zasadę działania jedzeniomatu. - Obiad czy przekąskę wybieramy spośród propozycji widocznych na ekranie dotykowym i wtedy też płacimy. Dostajemy kod, który wpiszemy przy odbiorze dania. Gdy jedzenie dotrze, po wpisaniu kodu, otworzy się nam szuflada, jak w paczkomacie.
Są dwa warianty. - Pierwszy zakłada złożenie zamówienia rano, do godziny 9.30, a jedzenie dotrze jeszcze przed południem tego samego dnia - mówi Tomasz Tietz. - Według drugiej opcji, posiłek zamawiamy jednego dnia, ale odbieramy go nazajutrz, tak samo świeży i ciepły. Kto decyduje się na drugie rozwiązanie, ten płaci 10 procent mniej. Pojawi się też możliwość zamawiania jedzenia z domu łącznie z zapłatą.
Pierwszego dnia chętnych na jedzenie z obiadomatu było wielu. Zupa pomidorowa oraz karkówka w sosie pieczeniowym z ziemniakami i przystawkami cieszyły się największym zainteresowaniem.
Ułatwianie życia
Podobne urządzenia ułatwiają nam życie. Początek dały bankomaty. Później pokazały się paczkomaty. Dzisiaj mamy także wpłatomaty (przelewasz na swoje konto nadmiar gotówki), mlekomaty (kupujesz w nich świeże mleko od rolnika), kwiatomaty (masz bukiet na wyciągnięcie ręki) oraz zniczomaty (widzisz je przy wejściu na cmentarz). Jest też parkomat - zmora kierowców, stawiających samochody na parkingach przy galeriach handlowych i w centrach miast.
Lekomat jest uważany przez część osób za kontrowersyjny pomysł. Wprawdzie nie zaopatrzymy się w nim w lekarstwa, przepisywane na receptę, ale przykładowo tabletki na przeziębienie i przeciwbólowe nie na receptę oraz suplementy diety załatwimy bez problemu. Tyle że w praktyce nikt nie kontroluje ilości sprzedawanych w ten sposób medykamentów. A powinien.
