Dzieciaki znają już wyniki testów kończących szóstą klasę. Wiedzą też, czy punktów wystarczyło im na dostanie się do Gimnazjum Powiatowego. W tej placówce nie wystarczy jednak proste sprawdzenie punktacji. Ważne jest też miejsce zamieszkania. Zgodnie z porozumieniem zawartym między burmistrzem a starostwem, które jest organem prowadzącym szkołę, w gimnazjum może uczyć się 27 dzieci z gminy Tuchola i dowolna liczba chętnych spoza gminy.
Różne progi
W tym roku przyjęto łącznie 33 uczniów. Dwie osoby mieszkają na terenie obwodu - który stanowi jedna ulica, a ściślej mówiąc, jedna jej strona, przy której mieści się jeden budynek - więc musiały zostać przyjęte bez względu na liczbę uzyskanych punktów. Jeden uczeń również dostał się poza rankingiem ze względu na orzeczenie z poradni. Kolejnych 24 uczniów musiało pochwalić się świetnymi wynikami. Najlepszy miał aż 79 punktów. Najmniejszy wynik, jaki pozwolił dostać się do szkoły, to 65 punktów.
Do gimnazjum złożyło dokumenty również sześciu chętnych spoza gminy Tuchola. Zgodnie z porozumieniem szkoła musi przyjąć wszystkich. Wystarczyło więc 51 punktów, aby się dostać. Tyle miał bowiem uczeń z najniższym wynikiem.
- A więc czarny scenariusz się sprawdził - komentuje jeden z rodziców.
Rodzice przez kilka ostatnich miesięcy walczyli o to, by zasady przyjmowania do szkoły były jednakowe dla wszystkich. Uważają bowiem, że obecne są niesprawiedliwe.
- W tym roku po raz pierwszy się zdarzyło, że uczeń spoza gminy miał mniej punktów, niż wynosił próg dla pozostałych - przyznaje Urszula Piotrowska, dyrektorka Zespołu Szkół Ogólnokształcących, przy którym mieści się gimnazjum. - Sytuacja jest niekomfortowa, budzi protest i sprzeciw: dlaczego się nie dostałem. Rozumiem to, te pretensje są uzasadnione, ale my musimy sztywno trzymać się zasad porozumienia.
Uczeń z gminy Kęsowo zrezygnował ze swojego miejsca. Od września do Gimnazjum Powiatowego pójdzie 32 uczniów.
Odwołują się albo przenoszą
Już trzy osoby złożyły odwołanie od decyzji. I wiadomo, że nie o skargę na komisję rekrutacyjną chodzi. - Moja córa się dostała w wyniku naboru. To jednak nie oznacza, że zostawię tę sprawę - zapowiada jeden z ojców. - Bo przecież coś tu jest nie tak.
Zaangażował się również poseł Jarosław Katulski. Jego syn też dostał się do szkoły.
Jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, jeden z rodziców przemeldował swoją pociechę, żeby zwiększyć jej szanse. Inni, którym się nie powiodło, przenoszą dzieci do innych szkół. Na przykład w Gimnazjum w Gostycynie będą uczyły się cztery osoby z gminy Tuchola. Część posyła dzieci do szkół w Chojnicach.