Jak pomóc pogorzelcom z Wiewiórek?
Jak pomóc pogorzelcom z Wiewiórek?
Dary można przekazywać do Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Płużnicy. Z pracownikami można kontaktować się pod nr. tel. 56 688-75-09.
Wpłat można dokonywać na konto rodziny Chudych o numerze 0413 2015 3711 9691 1630 000 001
Priorytetem było znalezienie nowego lokum dla państwa Chudych. Na wysokości tego zadania stanęła gmina. - W piątek mamy dostać klucze - wyjaśnia Anna Chuda. - Musimy się tam urządzić, a wszystko, co mieliśmy, poszło z dymem...
Pomogli najbliżsi
Jako pierwsi do pogorzelców z Wiewiórek (gm. Płużnica) pomocne ręce wyciągnęli sąsiedzi i rodzina. - Dostaliśmy odzież i żywność - mówi Mariusz Chudy.
Najpilniejsze potrzeby? - Kołdry, poduszki, ręczniki, pościel, środki czystości, garnki... - wylicza pani Anna. - Pewnie będą potrzebne też jakieś meble. Na razie nie mamy nawet na czym spać...
Nie zostali obojętni
Wsparcie zaoferowała też Młodzieżowa Rada Gminy z Płużnicy. - To była spontaniczna decyzja - tłumaczy Jakub Stafiej, gimnazjalista. - Znamy tę rodzinę i po prostu nie mogliśmy pozostać obojętni na ich dramat.
Młodzi rajcy postanowili zorganizować zbiórkę pieniędzy. - Będziemy kwestowali w Gimnazjum w Nowej Wsi Królewskiej i podstawówce w Płużnicy - zapowiada Kuba.
Plan jest taki: - Uczniowie, którzy chcą się włączyć w akcję, mogą przekazywać datki do skarbników klas - instruuje Jakub Stafiej. - Zbiórka potrwa do najbliższej środy.
Środki, które uda się pozyskać młodzieży trafią do Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Płużnicy.
- Pracownicy są w stałym kontakcie z poszkodowanymi, dlatego będą najlepiej wiedzieli, na co przeznaczyć pieniądze - wyjaśnia Jolanta Osińska, opiekunka młodzieżowej rady gminy.
Na początek zapomoga i mieszkanie
Rodzinę Chudych wspiera płużnicki ośrodek opieki społecznej.
- Wypłaciliśmy zapomogę w wysokości tysiąca złotych oraz załatwiliśmy mieszkanie zastępcze w Działowie - informuje Wojciech Barto- szewski, szef GOPS-u. Pogorzelcy mogą tam spędzić co najmniej trzy najbliższe miesiące. - Będziemy również pokrywali koszty czynszu, w wysokości około 900 zł miesięcznie - dodaje Bartoszewski.
To będą smutne święta
Pogorzelcy wciąż nie mogą pogodzić się ze stratą dorobku swojego życia. - Mieszkałem tu prawie czterdzieści lat - przez łzy mówi Leszek Chudy oprowadzając po strawionej przez ogień ruinie. - Tu urodzili się moi synowie...
Do pożaru doszło we wtorek po południu, o czym informowała "Pomorska". - To był moment - wspomina Janusz Chudy, syn pana Leszka. - Uciekaliśmy tak jak staliśmy. Spaliły się sprzęty, dokumenty, pieniądze, meble...
I dodaje: - Nie mogę spać. Wciąż mam przed oczami obraz płonącego domu...
A jego brat, Mariusz podkreśla: - Nasze zwierzaki chodzą po pogorzelisku i szukają swoich kątów...
Pani Anna: - To chyba będą nasze najsmutniejsze święta...
Dziś Leszek, Anna, Janusz i Mariusz patrzą na ruinę, ale w ich oczach widać też nadzieję: - Odbudujemy ten dom. Wrócimy tu!
A każdy z nas może pomóc rodzinie Chudych w spełnieniu tego marzenia.
Czytaj e-wydanie »