Rok temu przed trąbą w Borach Tucholskich ostrzegali nasi łowcy burz, były też sygnały z Norwegii, jednak zgodnie z prawem możemy polegać tylko na Instytucie Meteorologii i Gospodarki Wodnej - wyjaśniał minister administracji i cyfryzacji, który w środę (17 lipca) odwiedził nasz region.
Sprawdzał, jak zostały rozdysponowane fundusze, przeznaczone na usuwanie skutków trąby w Borach. - Pracujemy nad tym, żeby poprawić ostrzeganie przed takimi zjawiskami - zapowiedział Boni. - W perspektywie trzech lat chcemy rozbudować regionalny system ostrzegania, który wystartował już w województwie lubuskim. Zaangażujemy w niego między innymi regionalne telewizje i systemy bezpłatnego powiadamiania SMS.
Zobacz: Krajobraz po trąbie powietrznej w Starej Rzece. Zniszczenia są ogromne [zdjęcia]
Łowcy i tak ostrzegają
Kłopot w tym, że to amatorzy a nie profesjonaliści przewidzieli uderzenie trąby, ale ich starania o formalną współpracę z IMiGW pozostają bez echa. - Możemy polegać jedynie na dobrych układach z niektórymi centrami zarządzania kryzysowego, bo Instytut nie honoruje naszych ostrzeżeń - ubolewa Piotr Żurowski, rzecznik "Łowców burz". - Zmienić to jest w stanie właśnie ktoś taki, jak minister Boni, bo decyzja o formalnej współpracy może zapaść tylko na najwyższych szczeblach władzy.
Tymczasem łowcy burz odwołują zainteresowanych na swoją stronę internetową: www.lowcyburz.pl. - Aktualizujemy ją codziennie z nadzieją, że pomoże w ograniczeniu ogromnych zniszczeń, jakie zostawia tak potężny żywioł - zaznacza Żurowski.
W Borach Tucholskich nadal robią one wrażenie. Wiadomo już, że siła "naszej" trąby, mierzona w skali Fujity, wynosiła F2. Oznacza to wiatr wiejący z prędkością od 181 do 253 kilometrów na godzinę. Spustoszył on 650 ha lasu, niszcząc lub uszkadzając ponad 125 tys. metrów sześciennych drzew, głównie sosen w wieku od 40 do 100 lat.
Zobacz również: Bory Tucholskie po przejściu trąby powietrznej [zdjęcia czytelniczki]
Koszty sprzątania, odnowy lasów i naprawy infrastruktury leśnicy oszacowali na 20 mln zł. - Las jest już uprzątnięty z wiatrołomów, jesienią przystąpimy do nasadzeń - zapowiada Janusz Kaczmarek, dyrektor regionalnej dyrekcji Lasów Państwowych w Toruniu. - Będą to różnorodne lasy, bo odchodzimy od tak zwanych monokultur.
Wśród sosen pojawią się też dęby, graby, brzozy i buki. - Las zacznie się odbudowywać w 2015 roku. Z biegiem czasu zostanie tylko wspomnienie po tornadzie i chcemy je zachować - dorzuca Kaczmarek. Chodzi mu o punkt widokowy z tablicą pamiątkową, które Lasy Państwowe planują ulokować na wzniesieniu przy drodze z Tlenia do Tucholi.
Odnowa lasu zajmie lata. Na szczęście mieszkańcy zniszczonych przez żywioł terenów nie musieli na pomoc czekać aż tak długo. - Pierwsze służby były u mnie już cztery godziny po przejściu trąby - wspomina Franciszek Recki ze Starej Rzeki. - To szybko, bo dojazd do mnie wiedzie przez las. Droga była całkowicie zablokowana przez drzewa.
Pan Franciszek odbudował zniszczone budynki i choć ponowne uderzenie trąby w Starą Rzekę wywróciłoby statystki do góry nogami, on zabezpiecza się przed kolejnym tornadem. - Buduję schron, który przetrzyma każdą trąbę powietrzną - podkreśla.
Szybciej bez formalności
Według niego służby państwowe spisały się rok temu, gdy on i sąsiedzi potrzebowali pomocy. - Nie ma na co narzekać, trzeba być wdzięcznym - kwituje.
Wtórowali mu wczoraj samorządowcy zaangażowani wtedy w akcję ratunkową. - Działaliśmy błyskawicznie, bo byliśmy elastyczni, podejmowaliśmy decyzje od ręki bez papierologii - tłumaczy Marzena Kempińska, starosta świecki i podaje przykład: - Droga z Tlenia do Tucholi była całkowicie zawalona drzewami. Zadzwoniłam do dyrektora Lasów i powiedziałam, że drzewa są jego, ale droga moja. Natychmiast zdecydował, że możemy sprzątać wiatrołomy; bez oglądania się na formalności. I tak w kilka godzin droga była przejezdna.
Czytaj e-wydanie »