Z pewnością szereg ograniczeń i zakazów wprowadzonych 1 grudnia przez ministra rolnictwa poważnie potraktują właściciele ferm drobiu. Takie znajdują się w gminach: Drzycim, Świekatowo, Pruszcz i Nowe. Ocenia się, że przebywa w nich około 500 tys. ptaków. Ile: kur, kaczek, gęsi i indyków jest w pozostałych gospodarstwach? Takimi danymi nikt nie dysponuje.
Powiatowy Zespół Zarządzania Kryzysowego zobowiązał wójtów i burmistrzów, aby poinformowali rolników o niebezpieczeństwie. W większości przypadków odbyło się to z sprawą kurendy - pisma przekazywanego od domu do domu. - Przygotowaliśmy aż 60 kurend - mówi Marian Schroeder, sekretarz gminy Świekatowo. - Myślę, że wszyscy zdążyli się z nimi zapoznać, a gdyby do kogoś jeszcze nie dotarła, to i tak nie ma powodów do obaw. Sprawa jest na tyle nagłośniona, że rolnicy wiedzą, jak należy się zachowywać.
Trzeba czekać
Potwierdza to przeprowadzona kontrola. - Zlustrowaliśmy kilkanaście posesji i nigdzie nie zauważyliśmy poruszających się swobodnie kur czy kaczek - podkreśla sekretarz, jednocześnie zapowiadając kolejne kontrole. - W przyszłym tygodniu już w towarzystwie policji.
Ci, którzy nie zastosują się do obostrzeń narażają się na mandat. Pojawienie się kolejnych ognisk może doprowadzi do ogromnych strat. Czy uda się ich uniknąć. - W tej chwili nikt nie potrafi tego ocenić - podkreśla Krzysztof Joppek, powiatowy lekarz weterynarii. - Takiego wariantu nie można wykluczyć, choćby dlatego, że wirus potrafi szybko się rozprzestrzeniać, a jego nosicielami zazwyczaj jest dzikie ptactwo, na którego przemieszanie się nie mamy żadnego wpływu.