Rolnicy woleli wpłacić wadium niż pikietować przed agencją

- Chcieliśmy zaprotestować przeciwko zbyt wysokim cenom wywoławczym na ziemię po gospodarstwie w Wierzbiczanach, dochodzącym do ponad 40 tys. zł za hektar - mówi Heliodor Banaszak z NSZZ RI "Solidarność" pow. inowrocławskiego. - W gminie Gniewkowo zainteresowanych kupnem tych gruntów jest 53 rolników. Zaproponowaliśmy im, by na znak protestu nie wpłacali wadium, wtedy przetargi (30 lipca oraz na początku sierpnia) nie odbędą się. Najpierw wyłamali się właściciele dużych gospodarstw, potem dołączyli do nich średniacy. To zachowanie antychłopskie!

Dlatego dziś pikiety przed siedzibą ANR- u nie będzie. - Przez łamistrajków nie damy rady zablokować przetargów - ubolewa Banaszak.

Rolnicza "Solidarność" czeka na wejdzie w życie nowelizacji ustawy o gospodarowaniu nieruchomościami rolnymi skarbu państwa, która da większe szanse mniejszym gospodarstwom rodzinnym na dokupienie ziemi. Ale niektórzy rolnicy wolą, by nie przekładano przetargów do 2010 roku. - Boją się, że nie będzie pieniędzy na preferencyjne kredyty na zakup ziemi - mówi Banaszak. Dodaje, że o problemach właścicieli małych gospodarstw i o pracy bydgoskiego oddziału ANR-u, rolnicza "Solidarność" informowała nawet ministra rolnictwa i premiera. - Zawsze nam odpowiadano, że agencja nie złamała prawa - mówi Banaszak. - Ale naszym zdaniem ANR nie służy małym i średnim gospodarstwom rodzinnym.

- Nie ustalamy cen, zgodnie z prawem wycenami zajmują się rzeczoznawcy - mówi Adam Ostrowski, dyr. bydgoskiego oddziału agencji. - A na prośbę rolników duży majątek podzieliliśmy na małe działki, po 8-10 ha.