www.pomorska.pl/gospodarka
Więcej informacji gospodarczych znajdziesz na stronie www.pomorska.pl/gospodarka
Drogi prowadzące do tej wsi przysypał śnieg. - W połowie tygodnia cysterna powinna przyjechać do mojego gospodarstwa po 500 litrów mleka - mówi Mariusz Wronka z Samsieczynka.
- Nie przyjechała. W czwartek zadzwoniłem do mleczarni w Bydgoszczy i dowiedziałem się, że mamy "zagospodarować je we własnym zakresie". No i co miałem zrobić? Około 100 litrów wylałem do... szamba i do obornika.
Nawet cielak nie da rady
Z kolei Danuta Sikorska, mieszkająca w tej samej wsi, nieodebranym mlekiem karmiła cielaczki.
- Po surowiec powinni przyjeżdżać co drugi dzień, a tym razem przerwa wyniosła cztery dni - mówi kobieta. Wczoraj chciała oddać 2 tysiące litrów, ale do cysterny trafiło o 500 litrów mniej. Podobnie było w przypadku jej sąsiada. - Zamiast tysiąca litrów zabrali osiemset - twierdził pan Mariusz.
- Mam nadzieję, że w niedzielę, odbiorą resztę surowca - dodaje Sikorska.
Ryszard Maciejewski, dyrektor zakładu Osowa, o problemach rolników z tej gminy dowiedział się od "Pomorskiej". Obiecał sprawę wyjaśnić, ale do czasu zamknięcia tego numeru nie oddzwonił ani nie odebrał telefonu.
Niedawno podobne problemy mieli rolnicy sprzedający surowiec do mleczarni w Inowrocławiu. - Też musiałem wylewać mleko do kanalizacji - mówi Mariusz Szczepański z Rojewa. - Na szczęście drogi odśnieżono i cysterny mogą już dojechać do gospodarstw.
Rozdać nie mogli
Czy surowiec można było zagospodarować w inny sposób, jeśli zwierzęta gospodarskie nie były w stanie go wypić? - Jeżeli mleko nie trafiło do podmiotu upoważnionego do skupu i badania tego surowca, to gospodarze nie mają prawa, by wprowadzić je do obrotu, czyli sprzedać, a nawet rozdać - twierdzi Konstanty Klusek, wojewódzki inspektor weterynaryjny ds. higieny środków spożywczych pochodzenia zwierzęcego.