Przyjechali do mnie 22 stycznia - opowiada pan Arkadiusz z Czarża, gmina Dąbrowa Chełmińska. - Samochodem ciężarowym, takim do 3,5 tony ładowności. Jeden miał z 54 lata, kierowca ze 45. Tablice rejestracyjne były zabłocone, bo taka wtedy była pogoda. Na skrzyni stały dwa plastykowe pojemniki, po 1000 litrów pojemności każdy. Oferowali sprzedaż 2000 litrów oleju napędowego. Cena okazyjna. Tylko 4 zł. Powoływali się na mojego znajomego mieszkającego przy starej drodze Chełmno-Grudziądz.
Rozmawiałem z nim telefonicznie. Potwierdził, że mają ropę, którą też chciał od nich kupić, ale nie miał tyle gotówki. Więc przysłał ich do mnie. Nie miałem 8 tys. zł, tylko około 5 tysięcy. Uzgodniłem więc, że daję tyle, po resztę pieniędzy i po pojemniki przyjadą do mnie za dwa tygodnie. Wtedy przywiozą fakturę... Żeby upewnić się, że to na pewno olej napędowy, spuścili trochę je do butelki z kurka. To było prawdziwe i dobre paliwo.
Przeczytaj także: Szef Dyrekcji Lasów Państwowych w Toruniu: Szkody powinny zostać zapłacone, a rolnik ma znać wynik ich szacowania
Kiedy po kilku mroźnych dniach pan Arkadiusz podszedł do obu pojemników zobaczył, że wszystko skute jest lodem. Wtedy dopiero przekonał się, że to, co kolorem przypomina olej napędowy, jest wodą zabarwioną jakąś tłustą farbą. - Jak to możliwe, że z kurka leciała ropa? To byli spece. Do kurka podłączony był balon z prawdziwym paliwem... Niech pan spojrzy przez otwór z góry, widać balon gołym okiem. Jak przywieźli te pojemniki do mnie, nie szło nic od góry odkręcić... Opowiadam panu o tym wszystkim, by żaden już rolnik nie dał się już tak oszukać, jak ja...