- Jest absolwentem Wydziału Sztuk Pięknych UMK w Toruniu. Jego pierwszym nauczycielem był Tadeusz Małachowski. Malarstwo studiował w pracowni u prof. Borysowskiego. Swoje prace prezentował na licznych wystawach, m.in. w Holandii, Kanadzie, Sankt Petersburgu, Pradze, Wilnie oraz wielu miastach Polski. Inspirują go obrazy wielkich mistrzów (wykorzystuje ich kompozycje tworząc własne obrazy) oraz refleksje nad przemijaniem z wyraźnym odniesieniem do ponadczasowej wiary. Stworzył też cykl retrorytów "Pielgrzym "poświęconych Janowi Pawłowi II oraz wiele innych prac - napisała o Romanie Terzyku Jadwiga Jelinek, dyrektor Miejskiej i Powiatowej Biblioteki Publicznej w Żninie.
Znani, nieznani z Kujawsko-Pomorskiego. Jak dobrze ich znasz?
W Sufraganii przy ulicy 700-lecia w Żninie właśnie otwarto jego kolejną wystawę prac pt. Epitafium. - Jeśli przyjdziemy, damy sobie czas, popatrzymy na te prace, możemy wielu pięknych rzeczy doświadczyć - skomentował ks. dr Tadeusz Nowak - proboszcz parafii pw. św. Floriana, dodając: - Dziękujemy, że te prace mają swojego autora. Tego, którego podziwiam za twórczą energię. On ciągle pracuje i tworzy coś nowego.
- Te prace, jak widać, wypłynęły z serca pełnego wdzięczności, z serca, które wybiega w przyszłość, ku kolejnym pokoleniom, by przekazać im wiedzę o tych wspaniałych ludziach, którzy się pojawili na tym świecie i mieli tak dużo do powiedzenia.
- To spojrzenie w przyszłość mówi nam o jednym: że pan Terzyk, nasz artysta, nie myśli o sobie, on myśli o innych, żyje dla drugich, żyje dla kolejnych pokoleń. A życie dla drugiego jest życiem miłości. Ta miłość nigdy nie ustaje, ona przekracza granice ludzkiej pamięci.
- Życzymy artyście, by pasja twórcza nadal go prowadziła, by ta skromność i pokora, która go cechuje, udzielała się nam wszystkim.
- Hołd wdzięczności należy tu złożyć także Sławomirowi Chojnackiemu, który inicjuje te wystawy. Podziękowania także dla wszystkich pań, które wystawę przygotowały i będą tu dyżurować aż do końca wakacji - usłyszeliśmy.
- Cykl Epitafium sięga czasów nieżyjącego Andrzeja Rosiaka - wspomina Roman Terzyk.
- On wówczas wymyślił, aby pokazać Żnin, który odchodzi, ludzi, którzy to miasto tworzyli. I tak powstało dziesięć pierwszych epitafiów. W 2001 roku ten cykl został uzupełniony, później narodziły się kolejne, aż doszło do tego, że jest ich około stu. Te zgromadzone w Sufraganii to jedynie część zbioru.
- W pierwszej sali są epitafia ludzi, z którymi byłem związany najbardziej: moi rodzice, dzięki którym tu jestem, i moja żona, dzięki której też tu jestem. Jest też pierwszy nauczyciel - Tadeusz Małachowski - jego epitafium jest skromne, bo Małachowski jest wielki, czy to się komuś podoba, czy nie. A obrazek, który znajduje się przy nim - to mój pierwszy, który namalowałem farbami ofiarowanymi przez niego właśnie.
- Obok jest Stanisław Borysowski, który stał się dla mnie wzorem nauczyciela. Był bardzo wymagający, ale i umiał z nami rozmawiać o różnych sprawach.
- Dalej pani Gabrysia Gólczowa - wieloletnia dyrektor ŻDK, inicjatorka Jesieni na Pałukach, pani, która zorganizowała Terzykowi pierwszą wystawę w Bydgoszczy; to był cykl "Miasto i gmina prezentuje ". W empiku (KMPiK) pokazał wtedy swoje prace Tadeusz Małachowski, w klubie garnizonowym Edmund Kapłoński, a w Wojewódzkim Domu Kultury Roman Terzyk. To było dla mnie potężne przeżycie.
- Jest oczywiście i Andrzej Hoffmann - szef, bo tak się do niego zwracaliśmy. Szef rozpoczął znajomość z Terzykiem, gdy byłem druhem w drużynie zuchowej. Po latach toczyliśmy bitwy przy oddaniu nowej części szpitala - wspólnie z doktorem Hoffmannem. To on pozwolił mi zarobić na pierwszy telewizor marki Rubin.
- Andrzej Rosiak - gdyby nie on, nie opowiadałbym o tej wystawie. On organizował, rozpropagował, dopingował mnie w działaniu i rozwijaniu twórczości. Z mojego ucznia stał się moim przyjacielem. - Te prace powstały z serca, to forma podziękowania dla tych ludzi.
W kolejnych salach są Edmund Kapłoński, który stolarkę podniósł do rangi dzieł sztuki (mowa o intarsjach Kapłońskiego - przyp. red.), Tadziu Ruciński - satyryk, słynny Truć, wreszcie Marcin Stosik, mój uczeń. Wiadomość o jego śmierci dotarła do mnie w Wielki Piątek (10 lat temu - przyp. red.). Po udziale w pogrzebie, po kilku miesiącach, powstało epitafium. Jedynym kolorowym akcentem była reprodukcja obrazu "Grający w karty ". W 2007 roku żona Marcina zorganizowała wystawę retrospektywną. Tam się znalazło ponad sto jego prac. Rok później stworzyłem cykl "Rozmowy po latach "- inspirowane obrazami Stosika. Wystawę można obejrzeć w bibliotece.
We wnętrzach Sufraganii pokazuję też Walentego Szwajcera (to dzięki niemu kupiłem swój pierwszy rower pracując na odkrywkach w Biskupinie), Leona Lichocińskiego - księcia pałuckich przewodników, a także ludzi ze świata, wśród których są Leonardo da Vinci, Matka Teresa - niebawem święta, Rembrandt, Renoir, epitafia muzyków - Miry Kubasińskiej, Tadeusza Nalepy (na nich się wychowywałem), zespołu The Beatles, Lennona, Elvisa Presleya, Czesława Niemena, Anny German.
Poprzez te prace spełniam to, co wyczytałem u Wisławy Szymborskiej: "Umarłych wieczność dotąd trwa, dopóki pamięcią się im płaci ".