Tragedia w Rosji, co najmniej 52 osoby zginęły w największej od dekady katastrofie górniczej w tym kraju.
Dramat w obwodzie kemerowskim na Syberii rozpoczął się, gdy w czwartek zapalił się pył węglowy w szybie wentylacyjnym, wypełniając dymem syberyjską kopalnię i zabijając 11 osób. Przed zmrokiem nieudana operacja dotarcia do dziesiątek zaginionych górników przerodziła się w tragedię po tym, jak sześciu ratowników udusiło się metanem.
W chwili wypadku w kopalni znajdowało się 285 górników. 49 osób zostało zabranych do szpitala z obrażeniami. Niektórzy z rannych są zatruci trującym dymem, a czterech jest w stanie krytycznym. Dziesiątkom górników nie udało się uciec, a po wykryciu w kopalni niebezpiecznie wysokiego poziomu metanu działania ratownicze musiały zostać zawieszone, gdyż obawiano się kolejnych wybuchów.
Jednej z ekip ratowniczych nie udało się wtedy wydostać z kopalni. Później znaleziono ciała sześciu ratowników. Władze powiadomiły już o zakończeniu akcji ratowniczej.
Trzy osoby, w tym dyrektor kopalni, jego zastępca i kierownik jednego z oddziałów kopalni zostały zatrzymane pod zarzutem naruszeń bezpieczeństwa, donosi agencja Reuters.
Według lokalnych mediów nie jest to pierwszy wypadek w kopalni, w którym w 2004 roku zginęło 13 osób. Wypadki w rosyjskich kopalniach nie są rzadkością. W 2016 roku władze oceniły bezpieczeństwo 58 kopalń węgla w kraju i uznały, że jedna trzecia z nich jest potencjalnie niebezpieczne. Według rosyjskich raportów na liście nie było wówczas kopalni Listwiażnaja.
