Wojskom Putinowi zaczyna brakować pocisków, dlatego używają tych ze starych zapasów, które zwykle nie są używane przeciwko celom naziemnym.
Rosjanie przestawili się na używanie broni przeciwokrętowej KH-22 do ataków na domy handlowe, zaczęli również kierować na te cele rakiety obrony ziemia-powietrze.
To prowadzi do jednego: jest coraz więcej zabitych i rannych cywilów, ponieważ wspomniane rakiety nie są dokładne. W Mikołajowie na południu Ukrainy miasto zostało zniszczone ostrzałami rosyjskiej broni przeciwlotniczej.
Szef obwodu mikołajowskiego Kim Witalij mówi, że „raszyści” (jak Ukraińcy nazywają wojska wroga - przyp. red) przerabiają rakiety S-300, mają ich dużo, zakładają na nie GPS, żeby strzelać w obiekty na ziemi. Ale taki ostrzał jest praktycznie na oślep. Przykładem był ostrzał wiosek w rejonie Berezneguvate. Spadło aż 12 rakiet.
W podobny sposób zaatakowano w zeszłym miesiącu centrum handlowe w Krzemieńczuku, w którym zginęło 20 osób.
Rakietę używaną do niszczenia takich nawodnych obiektów, jak lotniskowce, odpalono z bombowca.
Zdaniem specjalistów używanie pocisków ziemia-powietrze do celów naziemnych jest również bardzo niedokładne, więc rosyjska strategia polega na jednym: zabijać na oślep.
