Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rośnie liczba dzieci małżeńskich. Czy to trwała tendencja?

Adam Willma
Prof. Piotr Szukalski, demograf
Prof. Piotr Szukalski, demograf Archiwum
Nie mamy wiarygodnych danych nawet o liczbie mieszkańców! Opolszczyzna i znaczące fragmenty Śląskiego to regiony, z których ludzie często wyjeżdżali jeszcze w latach 90. nie dopełniając formalności. A zatem istnieje duże prawdopodobieństwo, że zaniżone poziomy dzietności wynikają z zawyżonej liczby ludności.

Rozmowa

z prof. PIOTREM SZUKALSKIM, ekonomistą i demografem z Uniwersytetu Łódzkiego o tym kto urodzi nam przyszłe pokolenia Polaków.

Statystyki dzietności nadal nie są dla nas łaskawe. Czy coś wskazuje, że będzie wzrastać?W bieżącym roku rzeczywiście ta liczba jest trochę mniejsza niż w zeszłym. Wszystko wskazuje na to, że w drugim półroczu również trudno spodziewać się radykalnych zmian. Pamiętajmy jednak, że w dłuższym okresie liczba urodzeń jest zdeterminowana jednym czynnikiem - liczbą potencjalnych matek. Musimy zdawać sobie sprawę z tego, że jeśli pomiędzy 1983 a 2002 mieliśmy do czynienia z postępującym przez 20 lat spadkiem urodzeń, to z odpowiednim opóźnieniem spada również liczba matek w najlepszym wieku do rodzenia dzieci. Osoby z powojennego wyżu ukończyły już co najmniej 35 lat i nie będą miały znaczniejszego wpływu na obraz statystyk.
Kandydatek do rodzenia jest mniej, ale może są jakieś bodźce ekonomiczne lub społeczne, które zachęciłyby je do rodzenia większej liczby dzieci?Trudno mi sobie wyobrazić zwiększenie liczby tych bodźców do poziomu, który dałby wymierny efekt. Posiadanie dzieci nie stanie się “opłacalne”. Prowadząc politykę prorodzinną staramy się jedynie rekompensować koszty posiadania dzieci Ewentualnie sprawić, aby wychowanie dzieci w jak najmniejszym stopniu utrudniało matkom w realizowaniu się w innych drogach kariery, w tym kariery zawodowej. Na dłuższą metę ten drugi czynnik może okazać się ważniejszy, niż ten pierwszy. Bo obecnie, zapewnienie dziecku w pierwszych trzech latach wysokiej jakości opieki, wymaga całodobowego zaangażowania rodziców.
Czy taką zachętą nie będzie pomysł na świadczenia emerytalne po czwartym dziecku?Nie sądzę, żeby istniało liczne grono kobiet gotowych na urodzenie 4 dzieci w zamian za najniższą emeryturę. Nie jest to w związku z tym rozwiązanie naszych problemów demograficznych. Tym rozwiązaniem jest walka o drugie i trzecie dziecko. Nawet jeśli liczba rodzin z 4 i więcej dziećmi się podwoi, to nie będzie to miało odczuwalnego skutku statystycznego.
Czy mamy bliższe informacje o współczesnych matkach?Tu jest kilka ciekawych zjawisk. O ile kiedyś dzietność kobiet ze wsi była ewidentnie wyższa niż w przypadku kobiet z miast, dziś te wzorce gwałtownie się do siebie upodabniają. To wynika z długookresowych fal zmian, które w miastach rozpoczęły się szybciej. W tej chwili jednak ta fala wzbiera na wsi. O ile w miastach od kilku lat wzrasta dzietność, na wsi to zjawisko zaczyna się pojawiać. Jeśli spojrzymy w przekroju regionalnym, to mamy do czynienia z regionami, w których w długim okresie utrzymuje się niska dzietność. Chodzi głównie o województwo opolskie. Po drugiej stronie mamy na przykład część województwa pomorskiego, a ściślej kilka powiatów utożsamianych z Kaszubami, gdzie dzietność - od kiedy dysponujemy danymi - jest zdecydowanie wyższa niż w reszcie regionu, nie wspominając o reszcie Polski. Ale w każdym województwie można znaleźć obszary bardziej “dzieciolubne” i takie w które mniej się inwestuje w dzieci. Zasadniczo jednak w miastach, gdzie większość kobiet pracuje i ma pracę relatywnie dobrze opłacaną, dzietność jest zwykle niższa.
Na czym polega fenomen opolskiej depresji?To skomplikowane. Musimy sobie zdawać sprawę, że nasze dane dotyczące dzietności nie są zbyt wiarygodne.
Jak to? Można odnieść wrażenie, że wszechobecna biurokracja rejestruje nas na dziesiątki sposobów. Ależ my nie mamy wiarygodnych danych nawet o liczbie mieszkańców! Opolszczyzna i znaczące fragmenty Śląskiego to regiony, z których ludzie często wyjeżdżali jeszcze w latach 90. nie dopełniając formalności. A zatem istnieje duże prawdopodobieństwo, że zaniżone poziomy dzietności wynikają z zawyżonej liczby ludności.
Z zaskoczeniem przeczytałem, że wzrasta liczba dzieci w związkach małżeńskich. Wzrosła silnie w ostatnim roku, choć wzrosła też liczba dzieci w związkach pozamałżeńskich. Ale w efekcie po raz pierwszy od ponad 30 lat doczekaliśmy się obniżenia udziału urodzeń w związkach pozamałżeńskich. Powodem jest wzrost liczby urodzeń u kobiet po 28 roku życia, a w tym wieku z reguły ma się partnera i często zalegalizowany związek.
Rozczarował pan konserwatystów...
Światełkiem w tunelu dla konserwatystów byłoby, gdyby taka sytuacja powtórzyła się jeszcze co najmniej rok, dwa z rzędu. Jeśli tak nie będzie, będziemy musieli to uznać za zjawisko o podłożu strukturalnym albo za “wyjątek przy pracy”.
Adam Willma
[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska