Obrady zarządu kujawsko-pomorskiej PO zakończyły się późnym wieczorem w poniedziałek. Uchwała popierająca zapisy białej księgi obszarów metropolitalnych była kilka razy zmieniana. Pierwotnie zarząd PO miał poprzeć wprost rotację przewodnictwa w bydgosko-toruńskim związku komunalnym. Ale zapis usunięto z uchwały. Mimo to bydgoscy politycy byli przeciw niej. W uchwale czytamy, że zarząd przyjmuje propozycje zawarte w księdze jako "ważny dokument w kontekście rozwoju województw". - Prezydent Rafał Bruski nie mógł głosować za tą uchwałą, bo broni interesu Bydgoszczy i jej silnej pozycji w regionie - tłumaczy Piotr Kurek, rzecznik prezydenta.
Czytaj także: Prezydent Torunia Michał Zaleski do bydgoszczan: - Razem możemy więcej
"Niepotrzebna uchwała"
Wielu działaczy PO - z Bydgoszczy i Torunia - uważa, że uchwała była zbędna. - Niepotrzebnie podgrzewa i tak już gorącą atmosferę wokół miast - mówi jeden z członków PO.
- Prezydent Bruski ma swoją partię - mówi Tomasz Lenz, poseł PO z Torunia i szef regionu. - Ona nazywa się Bydgoszcz. To jest myślenie w kategoriach lokalnych. Ale bydgoscy i toruńscy działacze SLD, PiS czy PSL też nie mówią jednym głosem.
Lenz mówi wprost, że resort administracji i cyfryzacji nie wycofa się z zapisów. - Bydgoszcz i Toruń pojawiają się razem w wielu rządowych dokumentach - zaznacza poseł i wskazuje, że oba ośrodki, tworząc związek, będą mogły otrzymać nie tylko bonus, czyli dodatkowe 60 mln euro w ramach tzw. Zintegrowanych Inwestycji Terytorialnych (to narzędzie wsparcia projektów w perspektywie unijnej 2014-2020). Będą mieć też do dyspozycji dotacje na inne projekty np. w innowacyjne technologie. - Osobno nie będą mogły po nie sięgnąć - przekonuje poseł z Torunia.
Teresa Piotrowska, bydgoska posłanka PO i członek zarządu regionu podobnie jak prezydent Bruski była przeciw uchwale.
- Rotacyjność to niefortunne sformułowanie - mówi. - Biała księga wskazuje, że metropolii nie da się utworzyć, bo samorządy konkurują między sobą, a nie współpracują. ZIT to próba, czy potrafimy współdziałać. Jeśli tak, dostaniemy dodatkowe 240 mln zł, jeśli nie, kwota zostanie podzielona między inne miasta i nikt nie będzie płakać.
Piotrowska zaznacza, że dla 240 mln zł nie będzie potrzeby tworzenia instytucji. Wystarczy porozumienie między samorządami. - Po ustaleniu pakietu ZIT, który mielibyśmy realizować, trzeba będzie określić, kto zarządza daną inwestycją, czy prezydent Bydgoszczy czy też Torunia - mówi posłanka PO.
"To wstępne propozycje"
Wczoraj głos w sprawie ZIT zabrał resort rozwoju regionalnego. Piotr Popa, jego rzecznik: - Propozycje funkcjonowania ZIT należy traktować obecnie jako wstępne. Ostateczny ich kształt zależeć będzie od wyników konsultacji i ustaleń zawartych w pakiecie legislacyjnym dotyczącym polityki spójności i innych funduszy UE.
Resort rozpoczął w tej sprawie konsultacje z prezydentami miast na prawach powiatu i samorządami wojewódzkimi. ZIT mają być realizowane na obszarach funkcjonalnych 18 miast wojewódzkich. Rzecznik: - Powinna powstać jedna zinstytucjonalizowana forma partnerstwa na danym obszarze funkcjonalnym miast i wspólny program działań będący podstawą do realizacji ZIT. Forma partnerstwa i procedury obowiązujące w ramach związku ZIT w dużej mierze zależą, co ustalą gminy, jak i opinii instytucji zarządzającej Regionalnym Programem Operacyjnym (samorządu województwa - przyp. red.).
Najlepsze artykuły za jednym kliknięciem. Zarejestruj się w systemie PIANO już dziś!
Tymczasem miasta już działają. Bydgoszcz, Toruń, powiaty bydgoski i toruński, gmina Nakło nad Notecią i Kowalewo Pomorskie chcą realizować partnerski projekt "Program działań dla miejskich obszarów funkcjonalnych Bydgoszczy i Torunia w nowej perspektywie finansowej 2014-2020". Jego liderem jest Bydgoszcz. Partnerzy już wystąpili o unijną dotację z programu operacyjnego "Pomoc techniczna".
Czytaj e-wydanie »