- Nie zaprosił pan władz PO na otwarcie swojego biura?
- Zaprosiłem, ale nie chciałem robić tego z wielką pompą, więc były osobne spotkania - z Platformą, z dziennikarzami i z władzami samorządowymi.
- Dlaczego w biurze nie zatrudnił pan ani jednej kobiety, mimo że pana partia tak dba o parytety?
- To niedopatrzenie. Do współpracy zaprosiłem tych, którzy byli ze mną jeszcze w poprzedniej kampanii i potem także zawsze mnie wspierali. Ale faktycznie z panią byłoby ładniej i ciekawiej...Pomyślę...
- Czym będzie się pan zajmował w najbliższym czasie?
- Od dłuższego czasu zabiegamy o drogę 22, bo wszyscy wiedzą, że od Gutowca do Czerska przypomina ona kawałek szwajcarskiego sera. Zaangażowaliśmy się też w sprawę likwidacji wydziału sądu pracy w Chojnicach i jest pewien postęp - na pewno nie będziemy jeździć do Słupska czy Lęborka.
- Czy posłowie z Chojnic mają ze sobą kontakt? Gadacie ze sobą w Sejmie?
- Oczywiście. Ale prawda jest taka, że nie mamy na to zbyt wiele czasu, bo każdy biega na swoje komisje i jest tam naprawdę co robić.
- Martwi pana to, co się ostatnio dzieje w polityce i notowania Platformy?
- Nie mogę już patrzeć na te sępy polityczne, które robią sobie kampanię na jednym temacie. Dlatego na środowym posiedzeniu Sejmu zrezygnowałem z zabierania głosu.
- Żal panu, że nie ma już w szeregach PO posła Palikota?
- I tak, i nie. To na pewno inteligentny człowiek, ale w pewnych happeningach zabrnął za daleko. Wkomponował się w brutalizację życia politycznego.