Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rozmowa z Bartoszem Rydlińskim. Dla SPD państwo jest ważniejsze niż partia

Karina Obara
Karina Obara
Dr Bartosz Rydliński: - Teraz Angela Merkel jest kanclerzem, ale bez politycznej siły
Dr Bartosz Rydliński: - Teraz Angela Merkel jest kanclerzem, ale bez politycznej siły
Rozmowa z Bartoszem Rydlińskim, politologiem z Uniwersytetu Kardynała Wyszyńskiego w Warszawie.

Wybory do Bundestagu odbyły się we wrześniu, ale do dziś Niemcy nie zdołały utworzyć rządu. Dlaczego?

Wyniki wyborcze w Niemczech skomplikowały krajobraz polityczny o wiele bardziej, niż się wszyscy spodziewali. Dwie główne partie tworzące wielką koalicję, zarówno niemiecka chadecja, jak i socjaldemokracja, miały najgorsze wyniki w powojennej historii, zdobywając wspólnie trochę ponad 50 procent głosów, co jest oceniane jako spektakularna porażka. Angela Merkel została więc zmuszona do stworzenia nie tzw. wielkiej koalicji, ale „koalicji jamajskiej”, składającej się z niemieckiej centroprawicy, chadecji, liberałów, którzy weszli do Bundestagu po czteroletniej przerwie, oraz Zielonych, którzy nie rządzili już od długiego czasu. I okazało się, że próba stworzenia takiego czwórprzymierza jest niemożliwa dla Angeli Merkel.

Dotychczasowy partner chadeków, socjaldemokratyczna SPD, postanowił przejść do opozycji. Czy chrześcijańskim demokratom pozostała tylko koalicja z liberalną FDP i Zielonymi?

Granica na Odrze i Nysie Łużyckiej nie jest wyłącznie granicą geograficzną, ale jest też, jak się okazuje, granicą cywilizacyjną. Pomimo że socjaldemokraci bardzo tracili na wspólnych rządach z Angelą Merkel, teraz, w obliczu kryzysu państwowego, powoli się łamią, aby jednak wejść do tej koalicji. Przeciwko swoim interesom, a nawet wbrew logice.

Dlaczego?

Bo socjaldemokracja jest bardzo odpowiedzialna za państwo. Wielu liderów SPD uważa, że państwo jest ważniejsze, niż sama partia. To się wiąże z długą pamięcią historyczną niemieckich socjaldemokratów dotyczącą Republiki Weimarskiej. Słaba Republika Weimarska zakończyła się zwycięstwem nazizmu i śmiercią milionów ludzi na świecie. Dlatego teraz SPD, mimo że zadeklarowało, że przechodzi do opozycji, waha się, czy dla dobra kraju nie jest oby najlepsze zawrzeć jednak koalicję z Angelą Merkel.

Carsten Schneider, szef klubu parlamentarnego SPD, mówił pod koniec października, że w przypadku niepowodzenia negocjacji powinny odbyć się przyspieszone wybory. To jest możliwe?

Wszystko jest możliwe, ale podejrzewam, że przyspieszone wybory nie przyniosłyby dużej różnicy w wyniku wyborczym. Poza tym przeciwnikiem tego rozwiązania jest Frank-Walter Steinmeier, prezydent RFN, który wywodzi się z SPD. Został prezydentem dzięki „wielkiej koalicji”. Prezydent robi więc teraz wszystko, aby doszło do jakiegoś porozumienia, ale też nie wyklucza, że zostanie utworzony rząd mniejszościowy, z cichym poparciem SPD. Byłaby to jednak zupełnie nowa sytuacja, bo w całej historii powojennych Niemiec nie mieliśmy do czynienia z rządem mniejszościowym.

Jaki scenariusz jest więc najbardziej prawdopodobny?

Po ubiegłotygodniowym kongresie SPD, gdzie Martin Schulz obronił swoje przewodnictwo w tej partii i gdzie większość tego kongresu wyraziła zgodę na podjęcie rozmów z CDU i CSU, wydaje się, że te rozmowy będą trwały długo. Gdyby zakończyły się sukcesem, w co wątpię, i tak musi wypowiedzieć się partia w wewnętrznym referendum. Niemieckie partie lewicy mają to do siebie, że są niezwykle demokratyczne. I tak jak cztery lata temu większość członków SPD zdecydowała się na „wielką koalicję”, tak teraz ten wynik nie jest przesądzony. Znawcy SPD twierdzą, że wynik może być 52 do 48 proc. przeciw wchodzeniu w układ z chadekami.

Czy Angela Merkel jest tu głównym problemem?

Głównym problemem jest to, że bawarska CSU, katolicka część niemieckiej chadecji, nie godzi się na szereg ustępstw, chociażby łączenia rodzin uchodźców, również tych, którzy nie mają jeszcze sprecyzowanego statusu prawnego w Niemczech, na co mocno naciska SPD. CSU nie może się na to zgodzić, bo w przyszłym roku mają wybory landowe, które mogą przegrać. Byłoby to trzęsieniem ziemi w Bawarii, a pamiętajmy, że setki tysięcy wyborców CSU już przeszło do radykalnej AfD. Angela Merkel jest w największym kryzysie politycznym w swoim życiu. Może być tak, że jej obecność w rządzie uniemożliwi powstanie jakiejkolwiek większości parlamentarnej i będziemy mieli do czynienia z zawieszonym parlamentem.

Gdyby odeszła, byłoby łatwiej?

Dla samej SPD tak. Merkel ma w polityce opinię „politycznej zabójczyni”. Nie tylko konsumuje sukcesy swojego politycznego partnera, ale znana jest z tzw. wycinanek, czyli niszczenia karier politycznych potencjalnej konkurencji w ramach CDU/CSU. Wielu młodych posłów liczy po cichu na to, że czas Merkel dobiega końca.

Co oznacza dla Niemiec i UE to zawieszenie w związku z wyborem nowego rządu?

Z największym przerażeniem patrzy pewnie na to Emmanuel Macron, który liczył, że Niemcy będą wspomagać tworzyć nową Unię. Istotne reformy w UE nie mogą się dokonać bez sprawnych dwóch silników - francusko-niemieckiego. Jak długo Merkel nie będzie miała większości w Bundestagu, tak długo jej obecność podczas zgromadzeń Rady Europejskiej będzie czysto symboliczna. Teraz jest kanclerzem, ale bez politycznej siły.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska