https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Rybne rarytasy na krajeńskiej Wigilii

TEKST I FOT. MARIETTA CHOJNACKA [email protected]
Jacek Czarnotta na chwilę wyłowił ze stawu karpia, który będzie na wigilijnym stole u Wańków. Na zdjęciu z żoną Basią i córeczką Kasią.
Jacek Czarnotta na chwilę wyłowił ze stawu karpia, który będzie na wigilijnym stole u Wańków. Na zdjęciu z żoną Basią i córeczką Kasią. fot. Marietta Chojnacka
Mięsna Wigilia? Nigdy w życiu. U Wańków z Iłowa od kilku pokoleń wszyscy zajadają się rybami z własnej hodowli.

Krystian Wańke na wieść, że "Pomorska" chce napisać o rybnych i rybackich tradycjach w jego rodzinie, zwiał do lasu na polowanie. Honory domu pełniła żona Danuta i stanęła na wysokości zadania.

Od kilku pokoleń Wańkowie mieszkają blisko jeziora Juchacz za Iłowem w gminie Sępólno. Wiele osób zna to piaszczyste jeziorko, bo choć jezior na Krajnie w bród, Juchacz w Krajeńskim Parku Krajobrazowym wabi ciszą i czystą wodą.
Nawet najstarsi mieszkańcy Iłowa mówią, że Wańkowie byli tu zawsze. Żyli z tego, co dają las i woda. Pradziadek, dziadek i ojciec Krystiana rybaczyli, więc i on do ryb ma smykałkę. Od lat dzierżawi Juchacz. Tradycja w rodzinie nie ginie, choć u Wańków są cztery córki. Zięciowe też garną się do łowienia i zarybiania Juchacza.

Rybna żona
Krystian wypatrzył Danutę, gdy przyjechała na wakacje do Iłowa. - Kilka dni mnie obserwował - wspomina Danuta Wańke. - Przywiózł do ciotki ryby i patrzył, czy umiem czyścić. A ja do gotowania od dziecka miałam zamiłowanie, więc się zeszliśmy.

Danuta swoje umiejętności dobrze wykorzystała. Przez lata kucharzyła po weselach, stypach czy komuniach. Ale nastał czas biesiadowania w restauracjach, więc kucharka do wynajęcia miała coraz mniej pracy. Zostali goście z nadleśnictwa, myśliwi i ci, którzy w krajeńskie lasy przyjeżdżają po odpoczynek. Nie ma gościa, który nie doceniłby jej kulinarnych umiejętności. W przyrządzaniu ryb nie ma sobie równych.

Bo u Wańków najlepsze są ryby. Słodkowodne z Juchacza albo ze stawów, ale bez posmaku mułu. Krystian słynie z wędzenia. Podobno smak węgorza z wiekowej wędzarni postawionej jeszcze przez ojca nie ma sobie równych.

Danuta wyżywa się przy rybach smażonych, pieczonych i w galarecie. Każdemu dogodzi. Przyznaje, że miała niezłego nauczyciela. Często u nich bywał Stanisław Kocikowski, znany bywalcom trójmiejskich restauracji i czytelniczkom "Przyjaciółki". - To mistrz nad mistrze - mówi. - Wyszkolił setki kucharzy, a ja też sporo od niego podpatrzyłam. Chcę tę wiedzę wykorzystać w gospodarstwie agroturystycznym.

Ze słodkich wód
Od zawsze na wigilijnym stole Wańków królowały ryby - okonie, karpie, liny i szczupaki. Najnowszy zięć Jacek Czarnotta uwielbia śledzie, więc jego przysmak jako jedyny sklepowy trafi na stół. - Na Wigilię nie dajemy ryb wędzonych, bo te zostawiamy sobie na lato - mówi córka Basia. - Wystarczy nam tych smażonych i gotowanych.

W poniedziałek rano Danuta z poświęceniem zacznie drapać okonie, a panowie dostarczą jej do kuchni świeżo wyłowionego sporego karpia. Bez zdjętych z patelni okoni i karpi nie byłoby Wigilii. To, że rybki z Juchacza wędrują też do galarety, to oczywiste. Jest jeszcze jeden rarytas, którego nie może zabraknąć u Wańków. To faszerowany lin. - Może być też karp, bo ma to być spora, okrągła ryba, którą daje się patroszyć bez rozcinania brzucha - zdradza Danuta. - Dzwonka lina napełniam mielonym farszem ze szczupaka wymieszanym z pietruszką, podsmażoną cebulką, jajkiem, bułką tartą i przyprawami. Obtaczam w mące i bułce tartej i do głębokiego oleju na patelnię.

Pychota, ale na stole nie może też zabraknąć filetów ze szczupaka albo innej suchej ryby przykrytych sosem ze śmietany i pieczarek. Trzeba ten specjał kilka godzin potrzymać, aby się "przegryzł", a potem do piekarnika i gorący podawać na stół.

Do Wigilii siada kilkanaście osób. Najmłodsza Agata i Basia z mężem Jackiem i córeczką Kasią mieszkają z rodzicami. Mama Krystiana jest tuż obok, więc też będzie. Do Iłowa na Wigilię przyjedzie też starsza córka z rodziną. - Tylko jedna, ta z Trzcian robi Wigilię u siebie, ale pewnie przyjedzie na drugi dzień - mówi Danuta.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska