Fundacja WWF wydała zaktualizowaną edycję poradnika „Jaka ryba na obiad?”. Ekolodzy zachęcają też do podpisania zamieszczonej na stronie wwf.pl/wiecejryb petycji do Parlamentu Europejskiego w celu zreformowania polityki rybołówstwa w sposób gwarantujący zachowanie zasobów ryb dla obecnego i przyszłych pokoleń.
Poradnik „Jaka ryba na obiad” dostępny jest pod adresem poradnikrybny.wwf.pl
- Co roku przybywa gatunków ryb i owoców morza, które są nadmiernie eksploatowane – mówi Piotr Prędkiz WWF Polska. - Abyśmy mogli w przyszłości cieszyć się smakiem łososia bałtyckiego, soli, węgorza czy krewetek tropikalnych, powinniśmy przestać je kupować, dając tym gatunkom szansę na odrodzenie się.
Przeczytaj: Ceny karpia podniosą koszt wigilijnej kolacji!
Przetrwanie ryb i to czy nie zabraknie ich zależy głównie od konsumentów. Podczas zakupów warto się zastanowić, jaką rybę czy owoce morza kupujemy i czy nie pochodzą one z przełowionych stad.
Ryby i skorupiaki, które możemy jeść są w poradniku WWF oznaczone kolorem zielonym. Te gatunki, przy których zakupie powinniśmy zachować szczególną uwagę mają kolor żółty, a gatunki, którym grozi wyginięcie otrzymały kolor czerwony.
Czytaj też: Święta 2011. Czekają nas takie promocje, jak pamiętny wyścig za karpiem w Realu [wideo]
W tym roku pogorszyła się sytuacja kilku popularnych gatunków ryb. Wśród nich jest halibut mniejszy, sandacz i śledź bałtycki.
Zmniejsza się liczebność halibuta. Naturalne siedliska sandacza ulegają degradacji, a populacja śledzia bałtyckiego kurczy się w wyniku odbudowy stad dorszy, żywiących się nimi.
Przeczytaj również: Stres w pracy - czym go zmniejszyć? Przekąskami
Uwaga, kupując więc śledzie powinniśmy wybierać te ryby, które mają certyfikat MSC, gwarantujący, że pochodzą one ze stabilnych populacji.
Światło zielone mają bez zmian: dorsz bałtycki ze stada wschodniego, flądra, karp, łosoś pacyficzny, makrela, okoń, omułek, szczupak i szprot.
- Czekamy wciąż na uregulowanie statusu pangi. Hodowcy pangi deklarują działania na rzecz zmiany sposobu jej hodowli, który jak dotąd nie był przyjazny dla środowiska – dodaje Prędki.
Chociaż rośnie zainteresowanie Polaków pochodzeniem produktów rybnych i aż 79 procent uważa, że powinny one pochodzić z nie przełowionych stad. Nie przekłada się to na wybory konsumentów.
Z ankiety SMG/KRC Millward Brown wynika, że tylko pięć procent z nas zwraca uwagę na na to czy produkt został wyprodukowany z zagrożonego gatunku lub czy posiada certyfikat ekologiczny.
