- Z historii geniuszem raczej nie jestem, ale doskonale wiem, co się tam stało - mówi licealista Michał Chmurzyński. - Aż mi cierpnie skóra, jak myślę o tym wszystkim.
W czasach II wojny światowej w okolicach Rypina zginęło kilka tysięcy niewinnych ofiar. Od nauczycieli, po gimnazjalistów, skończywszy na księżach i robotnikach. Najpierw byli upokarzani i torturowani, potem masowo mordowani, a na końcu - w wielkim pośpiechu - grzebani w skrwileńskich lasach. Swój udział miała w tym bandycka formacja Selbstchutz.
Komputer i telewizor? To nie wszystko
Pamięć o ofiarach, które zginęły w Raku oraz rypińskim Domu Kaźni - przetrwała jednak próbę czasu. Duża w tym zasługa młodych osób. - Młodzież mogłaby machnąć ręką - podkreśla Władysław Pawlikowski, jeden z mieszkańców Rypina. - Przecież uczniowie nie znają tego, co myśmy przeszli. Cieszę się, że nie siedzą tylko przed telewizorem.
- Nasza młodzież chętnie angażują się w coś więcej niż tylko obowiązkowe zajęcia - mówi Anna Kaźnica, która uczy w Liceum Plastycznym. - Zawsze możemy liczyć na ich dobre chęci i pomysły.
W szkole zorganizowano więc specjalny wieczór, który został poświęcony ofiarom okupacji. Uczestniczyć w nim mógł każdy, kto tylko był chętny.
- Więźniowie z rypińskiego Domu Kaźni spisywali kiedyś swoje najbardziej tragiczne wspomnienia - opowiada pani Anna. - Zostały one wydane w książce, której fragmenty czytali uczniowie. W końcu wojna to nie tylko odległe wydarzenie w opasłych podręcznikach historii. To również ślady we wspomnieniach naszych rodzin, bliskich i sąsiadów. Wydaje mi się, że naszym uczniom udało się to udowodnić.
Można było i popatrzeć i posłuchać
Spektakl rozpoczęła sama dyrektorka szkoły - Daniela Kędzierska. Jednak nastrój stworzyły nie tylko wiersze patriotyczne, wspomnienia wojenne i patetyczna muzyka.
Jak nie od dzisiaj wiadomo - najbardziej trafia do nas to, co sami zobaczymy. - Nasi licealiści zaprezentowali więc obrazy, grafiki, a nawet fotografie - dodaje polonistka. - Wszystkie łączyło jedno - były poświęcone miejscom pamięci. A niestety, na Ziemi Dobrzyńskiej ich nie brakuje. Wydaje mi się, że to dobry pomysł, aby pokazać tragedię okupacji.
Właśnie tak się ratuje ludzką pamięć
Wstrząsające relacje tortur i przejmujące zdjęcia faktycznie zrobiły swoje. - Nigdy nie myślałam w ten sposób, ale przecież wojna nie toczyła się tak dawno - przyznaje Michał. - Mam wielkie szczęście, że nie poznałem jej na własnej skórze.
Po specjalnej wystawie oprowadzała nauczycielka Anna Kubacka.