Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rypin. Sprawdzimy, jak kiedyś żyło się uczniom

Ewelina Kwiatkowska
- Pobudka o świcie, obrządek, lekcje i znów obrządek - dzieci ze wsi nie miały lekko - opowiada Andrzej Szalkowski, dyrektor Muzeum Ziemi Dobrzyńskiej w Rypinie. Szkoła-skansen pokaże, jak wyglądała nauka kilkadziesiąt lat temu.

- Moja córka nie wyobraża sobie napisania zwykłego wypracowania bez komputera! - mówi Janina Machulska, mama piętnastoletniej Wioletty. - Jak tylko zrobi błąd - podkreśla się jej na czerwono. Nic dziwnego, że dzisiejsi uczniowie zrobili się troszkę wygodni. Kiedy opowiadam córce o szaro-burych zeszytach, które ciągle były w kleksach - kręci z niedowierzaniem głową. A dla mnie to była codzienność.

Szkoła żywcem wyjęta z przeszłości

Dzieci i młodzież będą miały szansę wyobrazić sobie - jak wyglądałoby ich życie, gdyby pojawili się na świecie znacznie wcześniej. A to dzięki pomysłowi Muzeum Ziemi Dobrzyńskiej na stworzenie skansenu w okolicy Rypina.

- Chcemy zorganizować ekspozycję, która ukaże dzieje szkolnictwa na naszym terenie - wyjaśnia Andrzej Szalkowski. - Począwszy od lat dwudziestych do lat sześćdziesiątych. Każdy mógłby przekonać się, jak kiedyś wyglądała nauka. Uczniowie musieli godzić naukę z pracą w gospodarstwie, a nie należało to do najprostszych.

Gdzie będzie mieścić się skansen? Póki co, to owiane tajemnicą. - Mamy już sprecyzowane plany - mówi tajemniczo dyrektor. - Ale na razie nie chcę ich zdradzać.

Ile waży wiadro pełne wody?

Eksponaty za barierką to nie wszystko, co oferuje muzeum. Miłośnicy historii będą mogli poczuć na własnej skórze, jak żyło się kilkadziesiąt lat temu. Czy wiadro pełne wody jest faktycznie takie ciężkie? Jak się chodzi boso po glinie? Każdy z gości będzie miał szansę się sam przekonać.

- Młodzież musi wszystkiego dotknąć, sprawdzić na własnej skórze - stwierdza pan Andrzej. - Dlatego zadbamy o to, aby się nie nudziła. Wydaje mi się, że próby kaligrafii czy plener na świeżym powietrzu ożywią nasz skansen. Goście będą mieli okazję poznać także historię pisma.

Skąd znalazły się szkolne eksponaty? Wiele osób zajrzało na strychy i znalazło prawdziwe perełki. Muzeum zdobyło kilkanaście ławek, w tym jedną sprzed wojny, stalówki i pióra.
- Ale cały czas czekamy na kolejne dary - dodaje dyrektor. - Jeśli ktoś ma jeszcze stary mundurek, fotografie przedstawiające życie którejś ze szkół lub choćby stare zeszyty czy podręczniki - będziemy wdzięczni za ich przekazane. Może któryś emerytowany nauczyciel coś jeszcze przechowuje? Przyda nam się wszystko, co dotyczy nauki.

Kałamarz grzybkowy pilnie poszukiwany!

Szczególnie potrzebny muzeum jest specjalny kałamarz grzybkowy, który kiedyś wpuszczano w otwór w ławce.
- Niestety, nie mamy jeszcze żadnego - podkreśla pan Andrzej. - Byłoby fantastycznie, gdyby ktoś mógł nam pomóc i podarować właśnie taki kałamarz.

Kiedy możemy odwiedzić szkołę-muzeum? Być może we wrześniu. - Wszystko jest na najlepszej drodze - mówi z uśmiechem dyrektor. - Staramy się o wsparcie finansowe. Dodatkowe pieniądze się przydadzą, bo pomogą jeszcze bardziej ożywić skansen - dodaje pan Andrzej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska