Mieszkańcy Rypina załamują ręce nad trawnikami i chodnikami, które są upstrzone psimi odchodami.
- Gdzie tylko nie spojrzeć: obok pierwszych kwiatów odrażające kupy - skarży się pan Jan. - Zimą wszystko przykrył śnieg. Ale teraz mamy piękne widoki, nie ma co! Czy ludzie myślą, że odchody rozpływają się w powietrzu? Raz na przysłowiowy rok widzę kogoś sprzątającego po psie.
Pomarańczowe pojemniki czekają
Jeśli chcemy posprzątać po swoim pupilu - w kilku miejscach Rypina mamy ułatwione zadanie. Pomocą służą podajniki z papierowymi torebkami. Korzystanie z nich jest bezpłatne. Początkowo na rypińskich ulicach pojawiło się dziesięć pomarańczowych pojemników. Niestety, najwidoczniej nie spodobały się wandalom. Trzy zdemolowano.
Coraz więcej osób decyduje się zadbać o czyste skwery i schyla się po psie kupki.
- Za pierwszym razem czułam się trochę dziwacznie - opowiada Natalia Jaworska, właścicielka owczarka. - Ludzie się za mną oglądali. Gdybym zostawiła kupy Reksa na trawniku - pewnie nigdy by się nawet nie spojrzał.
Na śmierdzący problem: torebki albo mandaty
- Korzystanie z papierowych torebek weszło mi w nawyk - podkreśla Natalia. - Nie wstydzę się jak na początku. Może nie to moja ulubiona rozrywka, ale swoje trzeba zrobić. Reks to spory pies, więc i jego kupy nie należą do najmniejszych. Zresztą, sama nie lubię znajdywać śmierdzących pamiątek pod butami.
Koniec z pobłażliwością. Właściciele, którzy nic nie robią sobie z przepisów - mogą sięgnąć do portfela. Za pozostawienie kupy po swoim czworonogu grozi bowiem słony mandat. Zapominalscy lub leniwi mogą zapłacić od 20 do nawet 500 złotych kary.
- Czasem wystarczy sam widok odblaskowych kamizelek, a ludzie w momencie zabierają się za sprzątanie - zdradza Jerzy Luliński, komendant Straży Miejskiej w Rypinie. - Ale ostatnio szczególnie solidnie zabraliśmy się za wypisywanie mandatów.
Brzydka, a na dodatek niebezpieczna
Suche kupki to nie tylko brzydki widok, ale i pewne niebezpieczeństwo. Dlaczego? Wiele czworonogów jest nosicielami glisty. Jej jaja są wydalane z odchodami. Potem wylegają się z nich larwy.
- Oj, nie chciałbym przynieść do domu pod butem takiego paskudztwa - stwierdza pan Jan. - Tym bardziej, że wnuczka bardzo często bawi się na podłodze. Aż strach pomyśleć, czym mogłaby się zarazić. Pilnuję, żeby często myła ręce, ale to tylko dziecko. Jest różnie.
Niestety, nawet gdyby każdy z właścicieli chwycił za papierowe torebki - ulice dalej byłyby pełne kup. Powód? Wałęsające się psy. Bezdomne zwierzęta wciąż czekają na schronisko.