Zakłada zamykanie sklepów z nielicznymi wyjątkami (w okresach przedświątecznych oraz w czasie wyprzedaży sezonowych), a także możliwość karania przedsiębiorców łamiących niedzielny zakaz dwuletnim więzieniem.
- Jest pozytywna rekomendacja ze strony rządu dla tej ustawy - powiedział we wtorek Rafał Bochenek, rzecznik rządu.
Zaznaczył jednocześnie, że są "oczywiście liczne uwagi" zgłoszone do projektu. Mowa m.in. o tym, że władza nie popiera surowych kar dla handlowców i nie sugeruje, ile niedziel miałoby być objętych zakazem.
Przypomnijmy, Mateusz Morawiecki krytycznie ocenia zamknięcie sklepów we wszystkie niedziele i proponuje kompromis, czyli wolne dwa takie dni w miesiącu.
Niedziela wolna od zakupów? Projekt tkwi w Sejmie
Pan Mariusz (nazwisko znane redakcji) od wielu lat prowadzi kilka sklepów spożywczych na bydgoskim osiedlu Błonie i uważa: - Jeżeli nie będzie surowych kar za złamanie zakazu handlu w niedziele, to przepis pozostanie tylko na papierze, jak jest teraz w przypadku zakazu w święta.
Opowiada, jak, jego zdaniem, dziś obchodzone jest prawo:
- Ja i moi pracownicy w dni świąteczne odpoczywamy. Jednak jadąc samochodem widzę: otwarty jeden sklep, drugi, trzeci. Jeśli ktoś jest właścicielem trzech monopolowych, to ja go pytam: jak jest w stanie podzielić się na trzy osoby i stanąć w każdym za ladą? Ustawa będzie miała sens tylko wtedy, gdy autorzy napiszą czarno na białym, co komu wolno, a czego nie i co mu naprawdę grozi, gdy złamie zakaz - twierdzi bydgoski handlowiec.
Więcej na ten temat w papierowej "Pomorskiej" z 22 marca 2017 r. i na plus.pomorska.pl
Tutaj: Rząd zamknie sklepy w niedziele
