Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sąd nad panią kurator: pożyczała pieniądze i ich nie oddawała

Łukasz Fijałkowski
sxc
Pożyczała pieniądze od swoich współpracowników i chociaż obiecywała, że odda, niektórzy jej wierzycieli nie zobaczyli nawet złotówki. Do prokuratury wpłynęło właśnie pierwsze oficjalne zawiadomienie o przestępstwie.

Chodzi o panią kurator z Torunia - Joannę P. Jej sprawą zajął się już rzecznik dyscyplinarny Sądu Okręgowego i prokuratura.

Pierwsze sygnały o pożyczaniu pieniędzy zaczęły docierać do kierownictwa sądu kilkanaście miesięcy temu. Kobieta tłumacząc się trudną sytuacja finansową, prosiła o pożyczki rodziny zastępcze, które miała pod swoją opieką oraz współpracowników sądu.

Nieoficjalnie wiemy, że niektóre sięgały nawet kilku tysięcy złotych. Sprawa wyszła na jaw dopiero teraz, po wewnętrznym śledztwie przełożonych kobiety.

- Uważam, że ta sytuacja przekroczyła normy etyki zawodowej - mówi Andrzej Walenta, prezes Sądu Okręgowego w Toruniu. - Kiedy tylko zorientowałem się, co się dzieje, poleciłem rzecznikowi dyscyplinarnemu wszczęcie postępowania wyjaśniającego.

Wciąż na stanowisku
Dochodzenie jest w toku, bo pani kurator najpierw poszła na urlop macierzyński, potem przyniosła zwolnienia lekarskie, korzystała z urlopu wypoczynkowego i wychowawczego. Obecnie znowu jest na chorobowym. Nam również nie udało się z nią skontaktować.

- Mam nadzieję, że w ciągu kilkunastu dni postępowanie się zakończy - dodaje prezes sądu. - Ale decyzja należy do rzecznika sądu dyscyplinarnego. Nie mamy oficjalnego pisma, które wskazywałoby, ile osób zostało oszukanych oraz ile pieniędzy pożyczyła kurator. Sama pożyczka to jeszcze nic złego, bo każdy z nas może mieć problemy finansowe, ale problem rodzi się wtedy, gdy pieniądze nie wracają do właściciela i nie wiadomo, co się z nimi dzieje.

Są pierwsi oszukani
Zmowa milczenia została jednak przerwana, bo kilka dni temu do sądu wpłynęło pierwsze oficjalne pismo, które daje podstawę do wyciągnięcia konsekwencji prawnych. Złożyły je osoby prywatne. Zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa trafiło do prokuratury.

- Na rozpatrzenie tego wniosku mamy 30 dni - mówi Maciej Rybszleger, prokurator. - Wszystko wskazuje jednak na to, że decyzja o rozpoczęciu śledztwa zapadnie dużo szybciej. Na razie nie mogę udzielać więcej informacji na ten temat.

Może stracić pracę
Sprawa będzie zatem rozpatrywana pod kątem naruszenia etyki zawodowej i popełnienia przestępstwa.
Rzecznik dyscyplinarny gromadzi obecnie materiał dowodowy. To on będzie występował z wnioskiem do sądu o wszczęcie postępowania.

Jeśli sąd stwierdzi, że kobieta jest winna, wówczas może ukarać ją upomnieniem, naganą, zwolnieniem z pracy lub usunięciem z zawodu kuratora.

Do tego czasu pani kurator będzie pracować, chyba że prezes sądu zawiesi ją w wykonywaniu obowiązków służbowych. Ma taką możliwość, ale dopiero wtedy, gdy przeciwko niej zostanie wszczęte postępowanie dyscyplinarne. Na razie trwa postępowanie wyjaśniające.

- Jeżeli tak się stanie, od kuratora okręgowego będę oczekiwał wniosku o zawieszenie - dodaje Andrzej Walenta.

Joanna P. jako kurator pracuje w toruńskim sądzie od 2000 r.

Do sprawy wrócimy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska