Auto stanęło przed budynkiem Collegium Maius już ponad miesiąc temu. 12 kwietnia strażnicy miejscy założyli mu na koła blokadę. Wcześniej za wycieraczki trafiły wezwania do zapłaty. 20 kwietnia było ich już kilka.
Po miesiącu niewiele się zmieniło: blokada jest, jak była, tylko samochód ktoś przepchnął o kilkadziesiąt centymetrów w stronę chodnika. Za wycieraczką zaś pojawiła się nowa karteczka. To właściciel Auto-skupu proponuje, że chętnie odkupi samochód. Zapewnia transport i gotówkę od ręki - ale chętnych brak.
Szyby są? To wraku nie ma
Dlaczego przez miesiąc daewoo nie ruszyło się z miejsca? Strażnicy wyjaśniają, że to nie takie proste. - Żeby usunąć pojazd musi zaistnieć kilka przesłanek - wyjaśnia Jarosław Paralusz, rzecznik toruńskich municypalnych. - Można to zrobić kiedy pojazd parkuje w zabronionym miejscu i utrudnia ruch lub stwarza zagrożenie na drodze.
Niestety - daewoo niczego nie utrudnia. Po prostu stoi.
Auto można też wywieźć, jeśli jest wrakiem lub brakuje mu tablic rejestracyjnych.
Daewoo jednak tablice ma - poznańskie. Na wrak również nie wygląda: zardzewiałe i wygięte drzwi oraz uszkodzony tylny błotnik to za mało, by straż mogła go odholować na parking. Gdyby był zdewastowany, miał powybijane szyby albo powietrze spuszczone z kół, sprawa byłaby prostsza.
Po nitce do Poznania
- Trwają działania mające na celu dotarcie do osoby odpowiedzialnej za samochód - wyjaśnia Jarosław Paralusz. - Ustaliliśmy, że jest on zarejestrowany na spółkę z siedzibą w Poznaniu.
Toruńscy municypalni zwrócili się więc z prośbą o pomoc w skontaktowaniu się z osobą odpowiedzialną za auto do kolegów z Wielkopolski - i ciągle czekają. Tymczasem szarye daewoo nadal stoi przy Fosie Staromiejskiej i nie przeszkodzi mu nawet remont ulicy. Kierowca zaparkował bowiem na odcinku, na którym roboty już były przeprowadzane.
Od początku tego roku toruńscy strażnicy miejscy mieli 15 zgłoszeń dotyczących samochodów, które zagradzały drogę i przeszkadzały mieszkańcom osiedli. Municypalni odholowali na parkingi osiem pojazdów - jeden z nich miał tablice rejestracyjne, które figurowały w policyjnych rejestrach jako skradzione.
Czytaj e-wydanie »