https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Samochody wpadają na skrzyżowanie, kiedy na Ogińskiego jest już zielone światło [wideo]

(bog) wideo: (agw), (styk)
Kadry z naszego filmu dowodzą jednak czegoś zupełnie innego.
Kadry z naszego filmu dowodzą jednak czegoś zupełnie innego. Agata Wodzień
Po naszym wideoeksperymencie na skrzyżowaniu Sieńki z Ogińskiego: - Tę sygnalizację trzeba poprawić - alarmuje Stanisław Śliwa ze szkoły Agora-Miraż. Reaguje też policja. Tylko drogowców nie udało się przekonać. Choć zaczynają się łamać...
Kadry z naszego filmu dowodzą jednak czegoś zupełnie innego.
Kadry z naszego filmu dowodzą jednak czegoś zupełnie innego. Agata Wodzień

Kadry z naszego filmu dowodzą jednak czegoś zupełnie innego.
(fot. Agata Wodzień)

Sprawa dotyczy świateł przy Focus Parku. Praktycznie przy każdej ich zmianie dochodzi do sytuacji, w których zielony sygnał dla kierowców zjeżdżających z Trasy Uniwersyteckiej zapala się w chwili, w której na skrzyżowaniu są jeszcze auta jadące z ul. Sieńki.

O sprawie pisaliśmy już wielokrotnie. Za każdym razem drogowcy twierdzili, że sygnalizacja działa poprawnie, a winni są kierowcy, którzy "nagminnie jeżdżą na żółtym albo nawet na wczesnoczerwonym". Kategorycznie twierdzili też, że wydłużenie przerwy nie jest sposobem na fatalne nawyki kierowców.

Nie przekonały ich ani sygnały od Czytelników "Pomorskiej", ani seria naszych zdjęć, na których kolejno złapaliśmy na czerwonym: autobus MZK, karetkę pogotowia, a w końcu radiowóz bydgoskiej drogówki. W tym ostatnim przypadku, to nasza fotografia okazała się podstawą do wszczęcia postępowania przeciwko jadącym nim funkcjonariuszom.

Można to udowodnić

Miarka przebrała się dopiero w ubiegłym tygodniu, kiedy opublikowaliśmy zdjęcie ciężarówki szkoły jazdy Agora-Miraż. Jeszcze tego samego dnia zadzwonił do nas jej właściciel, Jan Pliszka. Kategorycznie stwierdził, że: - Nasz samochód wjechał na to skrzyżowanie według przepisów, a problemem nie są kierowcy, lecz program sterujący światłami. I możemy to udowodnić.

Jak? Uznaliśmy, że najbardziej obiektywny będzie eksperyment z dwiema kamerami rejestrującymi ten sam przejazd. Jedną zainstalowaliśmy w kabinie ciężarówki, i nagraliśmy nią światła na ulicy Sieńki. Drugą ustawiliśmy obok Torbydu, a wycelowaliśmy ją na światła nad Ogińskiego. Ustaliliśmy też termin testu - na miniony wtorek, pomiędzy godz. 9 a 10.

Eksperyment nie trwał długo. Bez problemu zdobyliśmy bowiem materiał, który jednoznacznie dowodzi racji instruktorów - ich auto wjeżdża na "zielonym", ale w momencie, kiedy jest na środku drugiej jezdni Ogińskiego, pojawia się sygnał zielony dla stojących na niej samochodów.

- Czas przejazdu przez skrzyżowanie był tak długi, że zbiegł się z otwarciem poprzecznego kierunku jazdy - potwierdza Stanisław Śliwa, psycholog transportu i bezpieczeństwa ruchu drogowego w szkole Agora-Miraż. - A mogło być gorzej. Bo gdyby udało nam się wjechać na żółtym, co przecież jest dopuszczalne, to przejazd ciężarówki byłby opóźniony nawet o około trzy sekundy. Wtedy jednak powodowałby dużo większe zagrożenie - dodaje.

Jego zdaniem czas pomiędzy wyświetleniem sygnału żółtego na Sieńki a wyświetleniem sygnału zielonego na Ogińskiego powinien zostać wydłużony właśnie o 3 sekundy. Twierdzi też, że program tej sygnalizacji po prostu nie jest dostosowany do gabarytów skrzyżowania i prędkości poruszających się po nim pojazdów.

- Natomiast argument, że wydłużając cykle nie da się nauczyć kierowców respektowania przepisów, w żaden sposób nie usprawiedliwia braku działań nakierowanych na likwidację potencjalnego zagrożenia. Kierowca pojazdu jest tylko człowiekiem i z bardzo wielu powodów będzie podejmował błędne decyzje w ocenie sytuacji drogowej. Moim zdaniem rola wszystkich osób dbających o poprawę poziomu bezpieczeństwa powinna polegać m.in. na ograniczaniu możliwości zaistnienia ciężkich konsekwencji takich błędów. Logicznym jest zatem, aby wprowadzać zmiany w organizacji ruchu na podstawie obserwacji zachowań kierowców - dodaje Stanisław Śliwa.

Z taką argumentacją i gotowym filmem pojechaliśmy wczoraj rano do Zarządu Dróg Miejskich i Komunikacji Publicznej w Bydgoszczy. - Dla każdego skrzyżowania w Polsce tzw. czas międzyzielony zawsze musi uwzględniać te same wartości. I nie inaczej jest w tym przypadku - twierdzi Wojciech Nalazek, naczelnik wydziału inżynierii ruchu. - Mamy więc sekundę na reakcję kierowcy czekającego na zielone, oraz uwzględniony czas potrzebny na dojazd od linii zatrzymań do punktu kolizyjnego. Na filmie widać, że samochody na Ogińskiego dostają zielone, kiedy ciężarówka jest akurat przed nimi. Tylko, że porusza się z prędkością, dzięki której opuści skrzyżowanie w sekundę. A już tyle wszystkim w zupełności wystarczy - dodaje.
Dodaje też, że podobnie działają sygnalizatory dla bydgoskich tramwajów. - Normą jest, że sygnał jazdy dla motorniczych trwa od sześciu do maksymalnie ośmiu sekund - wyjaśnia drogowiec. - Przy takich czasach może się zdarzyć, że drugi wagon minie ten sam sygnalizator w chwili, kiedy wyświetli się na nim sygnał stopu. Bardzo często w takich przypadkach pasażerowie informują MZK, że motorniczowie łamią przepisy. A że nie mają się jak bronić, to po kilku podobnych przypadkach sami zaczęli inwestować w urządzenia rejestrujące przejazdy - dodaje.

Naczelnik przypomina też, że przejazd na sygnale żółtym jest dopuszczalny, ale tylko w przypadku zagrożenia dla ruchu, np. przy perspektywie ostrego hamowania. A na tym skrzyżowaniu do podobnych przypadków praktycznie w ogóle nie dochodzi. Przestrzega też przed taką jazdą, bo pełne bezpieczeństwo kierowcom zapewniają tylko światła zielone.

Zobacz także: Jazda na "czerwonym" to w Bydgoszczy codzienność. Teraz światła będą pod szczególnym nadzorem

- Tylko nikt nie twierdzi, że ta sygnalizacja działa niezgodnie z przepisami - ciągniemy dalej. - Nam chodzi o ergonomię tego układu, dostosowanie go do potrzeb, możliwości i ograniczeń użytkowników. Przecież rondo Bernardyńskie też wcześniej było oznakowane zgodnie z przepisami...

- Zarówno jego oznakowanie sprzed jak i po 2011 roku było zgodne z przepisami - pada odpowiedź. - Nie można też porównywać oznakowania poziomego z sygnalizacją świetlną. W obecnym przypadku mamy aż siedem sekund pomiędzy sygnałami zielonymi na Sieńki i Ogińskiego. Moim zdaniem tyle w zupełności wystarczy, a potencjalnie niebezpieczne sytuacje wynikają tylko i wyłącznie z fatalnych zachowań kierowców.

Zwykle winny jest człowiek

Tu także ripostuje Stanisław Śliwa: - Na zagrożenia w ruchu składa się zwykle kilka przyczyn, a główną jest oczywiście błąd ludzki. Możemy jednak marginalizować jego wpływ. Prosta zmiana oznakowania ronda Bernardyńskiego wyeliminowała błędy interpretacyjne kierowców i ilość zdarzeń drogowych znacząco spadła. Równie zmiana cykli sygnalizacji jest łatwiejsza, szybsza i tańsza niż zmiana postaw kierujących. Nie warto czekać - zauważa instruktor.

- Zmiana postaw kierujących jest dużo trudniejsza, bardziej czasochłonna i droższa niż proste wydłużenie cykli - zauważa.

- Jestem pewien, że bezpieczeństwo kierowców na tym konkretnym skrzyżowaniu i przy tych światłach zależy tylko i wyłącznie od nich samych - odpowiada naczelnik. - Cały ten układ działa już od kilku miesięcy, i gdyby rzeczywiście stwarzał takie zagrożenie, to do dziś mielibyśmy na nim przynajmniej kilka, głośnych wypadków. A do tego na przełomie czerwca i lipca mamy w planach zmianę ich sterownika w ramach wdrażania systemu ITS.

Kiedy rozmowy z drogowcami nie przyniosły skutku, zwróciliśmy się do policji. Wysłaliśmy im nasz film z dodatkową nadzieją, że pomoże pechowym funkcjonariuszom drogówki. - Na razie mogę tylko potwierdzić, że ich sprawa jest w toku - informuje nadkom. Monika Chlebicz z biura prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy. - Za to film trafił do ekspertów z wydziału ruchu drogowego komendy miejskiej. I rzeczywiście wzbudził sporo kontrowersji, bo szef wydziału od razu wystąpił do ZDMiKP o pilne spotkanie w tej sprawie. Liczymy, że dojdzie do niego najszybciej, jak to będzie możliwe - dodaje rzeczniczka.

Ale i to nie koniec. Jeszcze wczoraj przed południem do redakcji zadzwonił Wojciech Nalazek. - Po naszej rozmowie w siedzibie zarządu osobiście pojechałem sprawdzić te światła. Nie zmieniłem zdania, ale rozumiem, że takie sytuacje mogą rodzić obawy kierowców. Po powrocie zleciłem więc wydłużenie czasu między tymi kierunkami o jedną, dwie sekundy.

Według jego zapewnień już dziś, 28 marca br., sygnalizacja przy Focus Parku powinna być po zmianach.

Post użytkownika Gazeta Pomorska.

Czytaj e-wydanie »

Komentarze 13

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

J
Jarząbek Wacław
W dniu 28.03.2014 o 10:32, marek napisał:

Hmm dziwne jak wjechal radiwoz to gazeta twierdzila ze to wina policji a teraz nagle wina swiatel i zdmik.jak mozna latwo kogos skrzywdzic a pozniej sie wypiąć,oj mało rzetelnosci ostatnio u redaktorow gp

Święte słowa Panie kolego. Redaktor Gazety Pomorskiej był bardzo dumny jakiś czas temu jak złapał na czerwonym i karetkę i radiowóz i krzyczał bardzo jaka to wina Policji, że jeździ na czerwonym światełku. Teraz co jak ktoś udowodnił, że jest inaczej, że jednak to wina ZDMiKP to zmienił zdanie. Należy przeprosić wszystkich sfotografowanych na czerwonym świetle Panie Redaktorze. To mówiłem ja- Jarząbek Wacław.

M
Michał

No przecież właśnie o tym pisałem ja i kilku innych forumowiczów, że jest to wina świateł a nie kierowców. I teraz trzeba będzie czekać jeszcze 4 miesiące aż ruszy ITS? Paranoja. Żeby w szafce sterującej sygnalizacją przeprogramować fazy świateł wystarczy laptop i kilka minut roboty a jakaś pani pierdzieli że trzeba to czy tamto. Niech się nie ośmieszają. No chyba, że o to chodzi aby odpukać był tam poważny wypadek.

b
banas

Jak zwykle Zarząd Du.ków Miejskich i Komplikacji Publicznej ma "swoje racje" i wie wszystko najlepiej.Za co pieniądze biorą?? Pewnikiem za swą 'Mądrość"!!!!No i za to że w pracy bywaja!!

Bo winnego trzeba zrobić kierującego pojazdem!! Z za biurka wszystko im gra w Bydgoszczu!!

i
ixar

Gratuluję gazecie, może zmiana o jedną sekundę, uratuje to czyjeś życie. Niestety ale w Bydgoszczy jest więcej takich przypadków, przydała by się weryfikacją wszystkich miejsc o których piszą czytelnicy lub miejsc gdzie jest wiele wypadków.

s
styk
W dniu 28.03.2014 o 10:32, marek napisał:

Hmm dziwne jak wjechal radiwoz to gazeta twierdzila ze to wina policji a teraz nagle wina swiatel i zdmik.jak mozna latwo kogos skrzywdzic a pozniej sie wypiąć,oj mało rzetelnosci ostatnio u redaktorow gp

nikt nie pisał, że to wina policji. Opisywaliśmy zjawisko i problem na skrzyżowaniu. Pozdrawiam;)

M
Michal

"Po powrocie zleciłem więc wydłużenie czasu między tymi kierunkami o jedną, dwie sekundy

"

 

to o 1 czy 2 sek ? A ekspert mowił o 3 sek. paranoja. 

m
marek
Hmm dziwne jak wjechal radiwoz to gazeta twierdzila ze to wina policji a teraz nagle wina swiatel i zdmik.jak mozna latwo kogos skrzywdzic a pozniej sie wypiąć,oj mało rzetelnosci ostatnio u redaktorow gp
k
kami

Od dłuższego czasu wydawało mi się, że coś jest nie tak, ale myślałem ze kierowcy jadą na czerwonym.

J
JeryH

to jest bydgoszcz właśnie...

r
robert3

podziwiam Was to dobry pomysł ten wideotest .

32398345822

To samo jest Gdańska - Modrzewiowa

o
ochlapus

Programista tych świateł wziął kasę i poszedł na chorobowe a nikt inny się nie zna jak to poprawić.

d
dibis

Jak zawsze w takich sytuacjach, napuszony bufon z ZDMiKP uważał, że ma rację. Użytkownicy drogi udowodnili, że sygnalizacja jednak stwarza zagrożenie. JAK ZAWSZE, dopiero wtedy "specjalista" przyznaje rację użytkownikom. To po co nam tacy "specjaliści"? Czy ten człowiek nie zdawał sobie sprawy, że poza szczytem komunikacyjnym zdażały się sytuacje, iż dojeżdżający pojazd nie miał przed sobą nikogo i włączało się zielone światło, więc bez zatrzymywania się kontynuował jazdę, a w tym czasie ze skrzyżowania dopiero zjeżdżał inny pojazd? Wtedy nie było tych sekund opóźnienia na ruszanie pojazdów, o których mówi "spec", za to były ostre hamowania i klaksony w użyciu.

 

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska