Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sąsiad wysiedlił sąsiada, potem z zimną krwią zamordował... Nieznana historia z Radomic

Ewelina Sikorska [email protected] tel. 56 652 14 49
Stefan Kwaśniewski (z prawej) z kolegą Józefem Gościńskim.
Stefan Kwaśniewski (z prawej) z kolegą Józefem Gościńskim. archiwum rodziny Kwaśniewskich
- Dziadek przepięknie kaligrafował, babcia słynęła z drożdżówki - opowiada Justyna Kwaśniewska, toruńska etnolog. I zdradza, czego dowiedziała się o swoich przodkach i rodzinnej wsi.

- Lubię wiedzieć - uśmiecha się Justyna Kwaśniewska. Ta toruńska etnolog zagłębiła się w historię rodzinnej wsi - Radomic koło Lipna. - Zainspirowała mnie pani pracująca w gminnej bibliotece, która wpadła na pomysł stworzenia folderu poświęconego Radomicom - wspomina badaczka. - Pomyślałam: ciekawa sprawa, czemu się nie przyłączyć? Przecież mam dostęp do wielu prac i książek.
Po przekopaniu archiwum biblioteki głównej Uniwersytetu Mikołaja Kopernika pani Justyna przekonała się, że informacje o Radomicach są dość skąpe.

- Ale trafiłam na kilka faktów, które zrobiły na mnie spore wrażenie - dodaje. - Wcześniej nie miałam pojęcia, że - przed II wojną światową - Radomice zamieszkiwało tak wielu Niemców. Nieopodal mojego rodzinnego domu, w zagajniku, znajduje się stary niemiecki cmentarz. Naliczyłam kiedyś kilkanaście zniszczonych nagrobków, jeszcze sprzed wojny, ale jestem święcie przekonana, że było ich znacznie więcej.

Przeglądając biblioteczne zasoby uniwersytetu, pani Justyna trafiła na trop radomiczanina ppor. pilota Jana Specjalskiego. - Oficer Wojska Polskiego, ofiara Katynia. Śmiało można powiedzieć: bohater - podkreśla. - Po klęsce kampanii wrześniowej został internowany, trafił do obozu w Starobielsku. Otrzymał numer 3153. Kiedy poznałam jego historię, poczułam dumę. Wcześniej nie miałam pojęcia, że tak wysoko postawiony wojskowy pochodził z moich okolic. Jak wskazują źródła, najtragiczniejszym wydarzeniem w historii Radomic była egzekucja w lesie pod Ośmiałowem - w październiku 1939 roku zginęło 23 rolników. To był odwet lokalnych Niemców wcielonych w szeregi SS. Za co? Zemścili się za wcześniejszą akcję przesiedleniową. Najpierw sąsiad wysiedlił sąsiada, potem sąsiad sąsiada z zimną krwią zamordował. Potworna tragedia.

***

Stefan Kwaśniewski (z prawej) z kolegą Józefem Gościńskim.
(fot. archiwum rodziny Kwaśniewskich)

Dziadkowie pani Justyny osiedlili się na ziemi, której poprzednimi właścicielami byli niemieccy gospodarze.

Stefan Kwaśniewski pochodził ze Szpiegowa koło Dobrzynia nad Wisłą. Urodził się w 1919 roku. Przyszłą żonę, Bogumiłę z domu Bober (rocznik 1921) poznał w czasie okupacji. - O ironio losu, gdyby nie wybuch drugiej wojny światowej - mnie i moich najbliższych nie byłoby dzisiaj na świecie - dodaje badaczka. I wyjaśnia: - Do radomickiego dworku przylegał folwark, hitlerowcy skierowali tu dziadka do pracy. Cóż, wielka historia faktycznie ma wpływ na nasze życie. Gdyby nie II wojna światowa, dziadkowie zapewne nigdy by się nie poznali. Dzisiaj wskakujemy do auta, piszemy e-maile, mamy komórki, konta na portalach społecznościowych. A przecież to były lata 40. ubiegłego wieku. Jeśli ludzi dzieliło kilkadziesiąt kilometrów, to już była ogromna bariera w kontaktach. Dziadkowie trafili na siebie dzięki przymusowemu skierowaniu na roboty.

Kwaśniewscy stanęli na ślubnym kobiercu po wyzwoleniu, 2 kwietnia 1945 roku. A wraz z nimi, kilka innych par. W pewnym momencie ksiądz pomylił imię wybranki pana Stefana. - Chciał mi dać inną żonę - śmiał się przez lata dziadek pani Justyny.

Dwa lata później na świat przyszła najstarsza córka państwa Kwaśniewskich, Wiesława. Po niej kolejno - Krystyna, Waldemar, Ryszard, Jerzy i Teresa.

Najpiękniejszym prezentem z okazji 25. rocznicy ślubu Kwaśniewskich była... pierwsza wnuczka, Małgorzata.

Pan Stefan był znany z wzorowej punktualności, przepięknie kaligrafował. Schodzili się do niego sąsiedzi, którzy korzystali z niezwykłego talentu. Radomiczanin pisywał listy w imieniu zakochanych, przygotowywał pisma urzędowe, podania. Pani Bogumiła słynęła w okolicy z najlepszego ciasta drożdżowego.

***

Oprócz tropienia lokalnej historii, pani Justyna poświęciła dwa lata na zbadanie zwyczajów weselnych na ziemi dobrzyńskiej. - Ostatnie były prowadzone w latach 70. Chciałam zapełnić sporą lukę, więc wybrałam weselne obrzędy na temat mojej pracy licencjackiej - mówi pani etnolog. - Byłabym przeszczęśliwa, gdyby kiedyś została wydana.

***
Chcecie podzielić się z Czytelnikami historią rodziną? W Waszych szufladach leżą archiwalne gazety albo zdjęcia sprzed lat? Czekamy na Państwa maile i telefony.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska