Krzysztof P. powtarza, że nie robił niczego złego. Zresztą, tyle lat bawią się w te rzeczy. Czy ciężko pracujący człowiek nie ma prawa do chwili relaksu? Nie pali, nie pije, nie kibicuje Sparcie. Kocha dobrą herbatę i zioła. Żadnego dziecka do niczego nie zmuszał! Nic by się nie stało, gdyby nie ten młodzik Rybicki...
Serce dla setek
Stary blok za centrum Brodnicy. Naprzeciw piękny park, tuż przy komendzie policji. Tu Rybicki przyprowadzał gości - dorosłych, nastolatków, dzieci. W mieszkaniu Krzysztofa P. poważanego przez sąsiadów sklepikarza (branża spożywczo-przemysłowa, w niedalekim miasteczku) kręcono pornograficzne filmy. Albo raczej - sceny. "Trudno to nazwać produkcją" - powiedział podinspektor Edward Milewski. Na razie policja zarekwirowała 20 kaset z wmontowanymi przez P. scenkami. Tym, którzy obejrzeli - wystarczy.
Jak to możliwe, że od 10 lat sąsiedzi niczego nie podejrzewali? Grupki dzieci i młodzieży przyprowadzane i wyprowadzane od Krzysztofa, pod wpływem alkoholu, nie dziwiły? Woleli nic nie widzieć. Bo rodzina P. cieszy się w Brodnicy szacunkiem, jest znana z jak najlepszej strony, np. zaangażowania w ruch solidarnościowy lat 80., a potem - w tworzenie struktur partii prawicowych w regionie. Dziś nazwisko P. kojarzy się najczęściej z sercem dla dzieci, setek dzieci. Z organizowaniem zabaw karnawałowych, wycieczek, obozów.
Mężczyzna przed 50-tką, przystojny, ponad 1.80 cm, dobrze zbudowany, zawsze uśmiechnięty. - Krasomówca - komentuje Ewa, znajoma rodziny. Parę lat temu opuściła go żona, zabierając ze sobą syna i córkę (dziś: 15 i 18 l.) Dlaczego? Nikt ze znajomych dokładnie nie wie. - Ciągle szukał cudownego sposobu na dorobienie się. Dopiero jednak gdy sprzedał mieszkanie, po matce bodajże, kupił porządny wóz i zaczął rozkręcać interes w R. - ciągnie Ewa. Pierwszym jego sklepem był "zielarczyk" - dziesiątki odmian ulubionej herbaty i ziół.
Wybrani z dobrych domów
Prokurator Małgorzata Piotraszewska przyjechała tu z Grudziądza tylko na 2 miesiące. Na zastępstwo. A musiała, jako p.o. rejonowego, obejrzeć, wysłuchać, zdecydować. Pali elema za elemem i ucina dyskusje. W końcu jest rejonowym. I matką. (- Dziewczynki. Po kilka. Orgie.). Nadkomisarz Kazimierz Bartnicki, szef sekcji kryminalnej KPP w Brodnicy, mówi, że kręcili nie tylko w mieszkaniu, czasem też w samochodzie. Twarze są dobrze widoczne, więc nie było kłopotów z rozpoznaniem. Najczęściej występuje grupa 10 osób. Najczęściej dziewczynek, chłopców. Tak, dzieci po prostu. (- Drastyczne sceny)
Mnożą się rozmaite historie o gwałtach, przymusie fizycznym, spajaniu wódką. - Nieprawda. Nie były zmuszane, a przynajmniej nie w ten sposób. Przychodziły do P. czasem wielokrotnie. Pierwszy raz z Rybickim, 22-letnim "naganiaczem", ale potem niektóre - same - zapewnia wysoki rangą funkcjonariusz. - Te dzieci nie dostawały żadnych pieniędzy za to ani żadnej innej gratyfikacji. I... to były dzieci wybierane, z dobrych domów.
Krzysztof sam wyszedł z podobnego.
Smutek gliny
Milewski jak zawsze wchodzi do komendy o 6.00, wychodzi w nocy. Milewski jest od spraw najcięższych. W mieście opowiadają, jak przesłuchuje tym samym tonem godzinami. Z identycznym wyrazem twarzy (Od niego właśnie słyszę: - Wyjątkowo brzydka sprawa, także ze względu na osobowość sprawcy. Ten człowiek uważa, że nie robił niczego złego.)
Milewski przesłał akta do prokuratury, formułując zarzuty wobec P.:
1. współżycie z osobami poniżej 15 lat. 2. najście, groźby i próby szantażu funkcjonariusza. - Prokuratura, oczywiście, może diametralnie zmienić zarzuty - dokładnie wymawia każde słowo. Diametralnie? - Tak, w tym sensie, że zwiększy ich ilość i ciężar - wyjaśnia. Inspektor zdaje się szczerze boleć nad niereformowalnością tego uprzejmego, gadatliwego mężczyzny, z przyklejonym do twarzy uśmiechem. Nie widzi winy - to najbardziej przeraża i obrzydza.
Policji nie poskarżyło się żadne z dzieci ani rodziców. Dał cynk ktoś dorosły - podpowiada wysoki rangą funkcjonariusz. Kiedy Krzysztof dowiedział się, że sprawą interesuje się policja, napadł wraz z Rybickim na śledczego. Grozili mu, szantażowali. Potem poskarżyli się w Komendzie Wojewódzkiej, że ktoś bezzasadnie ich śledzi. Prokuratura aresztowała ich wtedy od razu, za groźby karalne pod adresem funkcjonariusza.
Mieczysław, brat Krzysztofa P., przestał przychodzić do pracy.
Polskie prawo zezwala na stosunek seksualny z osobami, które ukończyły 15 lat. Przewiduje karę do 10 lat więzienia za złamanie tej normy. Skala pedofilii i dziecięcej pornografii nie jest nad Wisłą znana, bo nigdy nie zrealizowano stosownych badań. Wiadomo, że co roku policja ujawnia ok. 1800 przypadków pedofilii. To jednak tylko kawałek prawdy o zjawisku.
PS. Personalia 22-letniego pomocnika Krzysztofa P. i znajomej rodziny zostały zmienione.