W ubiegłym tygodniu naszą wędrówkę z klubem turystyki pieszej "Piętaszki" skończyliśmy w parku dworskim w Sartowicach. Dziś, prowadzeni przez prezesa klubu Wojciecha Jagłę, przejdziemy do Świecia.
Ścieżka dydaktyczna
Ta rozpoczyna się (właściwie kończy, bo punkty dydaktyczne do 12. oznakowano od strony Świecia) tuż za parkiem nad przepaściami. Jedna z nich, zwana Urwiskiem Krystyny, przypomina tragedię córki hrabiego Schwanenfelda - dawnego właściciela Sartowic - która zakochała się nieszczęśliwie w synu chłopa i rzuciła się w otchłań. Nieco dalej, po prawej stronie, drewniany krzyż wskazuje miejsce starego cmentarza ewangelickiego, na którym spoczywają dawni mieszkańcy tej wsi.
Dalej Góry Wiąskie...
Wierzyć się nie chce...
... że w regionie kujawsko-pomorskim można wędrować niczym w górach, a przecież same nazwy nadwiślańskich urwisk - Czarcie i Wiąskie Góry oraz Diabelce - mówią same za siebie. Różnica wysokości pomiędzy ich szczytami a poziomem Wisły sięga 80 metrów, choć nie o liczby tu chodzi, a o niezwykłe kształty urwisk, pooranych głębokimi wąwozami, którymi w niedaleką już podróż ku Wiśle spieszą bystre strumienie.
Wkrótce dojdziemy do ogromnej rozpadliny w Ziemi - Jaru Czerwonej Wody. Strumień płynie z rezerwatu "Śnieżynka", leżącego za szosą gdańską. Zejście kilkadziesiąt metrów do zamarzniętego strumienia przypomina beskidzki szlak. Wąwóz wyznacza granicę pomiędzy Czarcimi a Wiąskimi Górami.
Basen Grudziądzki
Opuszczając Jar Czerwonej Wody wychodzimy na rozległe łąki, nie oddalając się od stromych zboczy. Cały ten obszar aż po przeciwległy brzeg pradoliny i kilkanaście kilometrów wzdłuż Wisły to tzw. Basen Grudziądzki. Olbrzymią misę utworzyły wody topniejącego lodowca.
Nad brzegiem
Zamarznięta łódź rybaka czeka na brzegu na pierwszy wiosenny połów
Łąki pomiędzy urwiskami a brzegiem Wisły zwężają się, by w końcu całkowicie zniknąć. Teraz ścieżka biegnie dokładnie na granicy klifów i rzeki, co jeszcze bardziej podkreśla jej niezwykły charakter. Woda systematycznie podmywa zbocza powodując ogromne osuwiska.
To prawdziwe uroczysko, dzikie, zalesione, ciemne. Oto wtulone w podmokłe zbocza tłoczą się kolonie skrzypu zimowego, po starych drzewach wspina się bluszcz pospolity. Obie rośliny zachwycają intensywną zielenią przez cały rok.
Ale i człowiek zapuścił tu korzenie - stara chata rybacka zajmuje niewielki taras zboczowy, a łódź czeka na brzegu na pierwszy wiosenny połów. Gdzieś w gąszczu kryją się ruiny innych domostw, studni, ba - nawet słupy telegraficzne.
Opodal miejsce historyczne - skuta lodem zatoczka Filaretów i Filomatów. W pierwszej połowie XIX w., a więc podczas zaboru pruskiego, przybijały tu łodzie polskich patriotów. Na brzegu czytano literaturę romantyczną.
Dziki na Kazalnicy
Urwiska przytłaczają wielkością. Na naszym "kursie" - najbardziej z nich okazałe - Diabelska Kazalnica. Flisacy płynący w średniowieczu z prądem Wisły widywali tam tajemniczą postać, niby to w szatach mnicha, niby w skórze samego diabła złorzeczącego flisakom. Ponoć harcowały tam też czarownice, a dziś zadzierając wysoko głowę, można zobaczyć tylko... watahy dzików. Osobliwy to widok. Diabelska Kazalnica jest najwyższym fragmentem tych gór, a to 92 m n.p.m.
Na wzgórzach już Świecie
Na stokach Diabelców wytyczono szlak o charakterze górskim z pomostami i kładkami ułatwiającymi przejście
Zbliżamy się do Świecia, ukrytego jeszcze za porastającym wzgórza (to Diabelce) lasem. Wystawione na promienie słoneczne stoki wykorzystywali w średniowieczu bernardyni. Uprawiali tu winorośl i chmiel.
Szlak prowadzi wzdłuż starorzecza Wdy, potem zakręca pod ostrym kątem i trawersuje zbocze. Na trasie ustawiono pomosty ułatwiające wspinaczkę. Tak dojdziemy do punktu widokowego pod szpitalem miejskim. Ale warto. Stąd roztacza się wspaniały widok na dolinę Wisły.