Wyznaczone w urozmaiconym terenie naszego regionu szlaki turystyczne nie mogą się równać z tymi jakie znamy z polskich gór czy też z Mazur – Krainy Wielkich Jezior – ale i my, naprawdę, możemy pochwalić się wspaniałymi trasami, na których „do bólu” nasycimy oczy, wzbogacimy wiedzę o tutejszej przyrodzie, o niezwykłej historii, a i sporym wysiłkiem fizycznym będziemy musieli się wykazać.
Wszak ruch to zdrowie, a ten wykonywany w tak „pięknych okolicznościach przyrody”, by zacytować klasyka - Jana Himilsbacha z filmu „Rejs” Marka Piwowskiego – przynosi więcej korzyści i zwykłej frajdy niż w osiedlowej siłowni.
Wiele zawdzięczamy lądolodowi
Krajobraz Kujaw i Pomorza został ukształtowany w ostatnim zlodowaceniu bałtyckim, które trwało od 115 tys. do 12 tys. lat temu. Skandynawski lądolód dosłownie przeorał nasze ziemie, tworząc wzgórza i doliny, a topniejąc w coraz cieplejszych promieniach słońca, wypełniające je strumieniami, rzekami i jeziorami.
Tak też utworzyła się Wisła. Skala tego działa natury była tak wielka, że ostatnie zlodowacenie nazywa się także wiślanym bądź wistuliańskim.
Wisła płynęła początkowo ze wschodu na zachód (m.in. przez dzisiejszą Bydgoszcz i Nakło nad Notecią) do Morza Północnego, a potem – po wytopieniu się lodowego korka w okolicach Fordonu i Ostromecka – na północ ku Morzu Bałtyckiemu. Po tej dawnej Wiśle (która zaczęła zanikać ok. 12 tys. lat temu) została potężna Pradolina Toruńsko – Eberswaldzka, zaś ku północy nasza największa rzeka nadal płynie, choć nie tak wielką masą wody jak kiedyś. To jak potężna była to woda, można pojąć spoglądając ze wzgórz tworzących oba brzegi Doliny Dolnej Wisły, a to kilkukilometrowa przestrzeń.
Już choćby ten krótki opis może dać miarę ogromu sił jakie ukształtowały region. A przecież w mniejszej skali, choć niekonicznie przy wolniejszym biciu serca, możemy podziwiać doliny Brdy, Wdy czy Drwęcy oraz wielu ich dopływów.
Ludzie stworzyli granice
Gdy na te tereny przyszli ludzie i zgodnie ze swą naturą zaczęli wyznaczać granice, stały się nimi właśnie doliny rzeczne.
We wczesnym średniowieczu na ich wysokich brzegach stanęły grody, a w późnym – zamki. Pomorskie i pruskie grodziska oraz często dobrze zachowane ruiny zamków krzyżackich, a także gotyckie, pokrzyżackie kościoły możemy podziwiać do dziś.
To tylko krótkie wprowadzenie do tego, co czeka nas na kujawsko-pomorskich szlakach turystycznych, bowiem kolejne stulecia, co oczywiste, przyniosły nowe wydarzenia natury społecznej i militarnej, prądy w budownictwie, kulturze i sztuce.
Zapraszam zatem na nasze szlaki, na zaledwie kilka, bowiem w tekście gazetowym (choćby w wydaniu internetowym) nie sposób stworzyć przewodnika turystycznego.
Dlaczego warto odwiedzić Górę Zamkową w Dobrzyniu nad Wisłą?
Na pierwszy ogień weźmy południowo- wschodnią część regionu, a konkretnie jego fragment znajdujący się w paśmie prawobrzeżnych nadwiślańskich wzgórz.
Mowa o szlakach przebiegających przez Dobrzyń nad Wisłą, historyczną stolicę ziemi dobrzyńskiej. W roku 1970 Wisła została przegrodzona zaporą włocławską i odtąd Dobrzyń leży tak naprawdę nad Zalewem Włocławskim, ale – fakt – zasilanym wodami Wisły, więc nadal jest miasteczkiem nad Wisłą.

I to jakim, mimo że zaledwie dwutysięcznym... Może poszczycić się niezwykłą historią sięgająca roku 1065 (pierwsza wzmianka o miejscowości Dobrin). Jak uważają historycy, gród mógł tu istnieć od IX wieku. Prawa miejskie nadał mu przed rokiem 1230 osadzony tu rycerski zakon Braci Dobrzyńskich, wchłonięty później przez znacznie bardziej ekspansywnych i silniejszych Krzyżaków. Sięgnijcie głębiej w historię Dobrzynia, bo naprawdę jest fascynująca...
Co prawda na Górze Zamkowej nie ma już śladów dawnego grodu i zamku, bowiem ich relikty osunęły się do Wisły (została ok. jedna trzecia dawnej góry), ale i tak robi niemal magiczne wrażenie. Trzeba to zobaczyć! Góra (96 m n.p.m i ok. 40 m nad lustrem wody) nadal, tak jak całe prawobrzeżne pasmo urwistych wzgórz, jest podmywana przez wodę i systematycznie osuwa się w odmęty.
Ze szczytu, gdzie w roku 1989 ustawiono żelazny krzyż, roztacza się jeden z najwspanialszych w naszym regionie widoków. W dole rozlewa się szeroka tafla Zalewu Włocławskiego, a na jego południowym brzegu rozciągają się Lasy Gostynińsko – Włocławskie i ukryte pośród nich jeziora.
Przez Dobrzyn przebiega m.in. dedykowany pielgrzymom (i nie tylko) Szlak św. Jakuba (ten oznakowany żółtą muszlą). Na odcinku z Dobrzynia do Włocławka (30,4 km) wiedzie przez Zbyszewo, Grochowalsk, Zaduszniki, Chełmice Dużą, Fabianki, Bogucin, Szpetal. W przeciwną stronę prowadzi do Płocka i dalej aż do Zakroczymia i Twierdzy Modlin.
Przez miasteczko przechodzi także Wiślana Trasa Rowerowa (WTR), jej prawobrzeżny odcinek, który w województwie kujawsko-pomorskim liczy 212 km. Prawobrzeżna trasa w naszym regionie ma 238 km. Z Dobrzynia nad Wisłą WTR prowadzi w kierunku Włocławka (Zawiśle) i dalej przez Toruń, podbydgoskie Ostromecko, Chełmno, Grudziądz - do wsi Wełcz Mały tuż przy granicy z województwem pomorskim.
Czarcie Góry i Sartowice – diabelskie widoki nad Wisłą w Kujawsko-Pomorskiem
W ciągu nadwiślańskich wzgórz, tyle że lewobrzeżnych i położonych daleko od Dobrzynia – w pobliżu Świecia – znajdują niezwykłe urwiska, którym nadano nazwy gór i to o diabelskich konotacjach.
Dlaczego twórcom nazewnictwa elementów topograficznych na pograniczu Wysoczyzny Świeckiej i Doliny Dolnej Wisły przyszła do głowy taka myśl? Wzięli pod uwagę wielowiekową tradycję – płynący odcinkiem Wisły flisacy, szyprowie i rybacy, gdy tylko minęli Świecie, oglądali fantastycznie postrzępione wzgórza, poprzecinane jarami i wąwozami, niekiedy opadające pionowo do rzeki urwiska. Bywało, zwłaszcza gdy już się ściemniało, że widywali tam tajemnicze postacie, które bardziej bojaźliwym wodniakom kojarzyły się z samym czartem. Ów diaboliczny spektakl trwał całe 10 km jakie zawierają się między zamkiem krzyżackim w Świeciu a kaplicą św. Barbary w Sartowicach.

Sama też wieś Sartowice wzięła ponoć nazwę od odbywających się tam przed wiekami, na jednym ze wzgórz, pogańskich rytuałów, podczas których czczono diabła. Dlatego Sartowice nazywały się pierwotnie Czartowicami.
Na lądowej trasie między Świeciem a Sartowicami – na czarnym szlaku pieszym „Na Diabelce” – do pokonania jest 11 km (o 1 km więcej niż wodą, jako że szlak rozpoczyna się w centrum Świecia, a kończy w Sartowicach przy drodze S5). 10 km ma za to pokrywająca się w dużej części ze szlakiem ścieżka przyrodnicza ą. W obu przypadkach mowa jest o dość trudnej technicznie trasie, bowiem turyści pokonują kilkudziesięciometrowe różnice wysokości między samym brzegiem Wisły a szczytami wzgórz. Wysiłku wymaga też pokonanie przepastnego jaru czerwonej Wody.
Ze względu na trudności szlaku nie polecam rowerzystom, bowiem niektórych fragmentów po prostu nie da się pokonać bez zsiadania z siodełka.
Pod koniec grudnia 2024 r. Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Bydgoszczy utworzyła na wzgórzach dwa nowe rezerwaty przyrody: Czarcie Góry i Zbocza Świętopełka. Kwestią do rozstrzygnięcia jest jeszcze to, czy turyści nadal będą mogli przechodzić przez oba rezerwaty. Mamy nadzieję, że tak.
Na naszej trasie warto zwiedzić najstarsze zabytki Świecia, jak zamek krzyżacki z lat 1335–1350 i kościół farny, którego budowę rozpoczęto w roku 1400 roku, a zakończono około 100 lat później. W pobliżu świątyni wznoszą się mury średniowiecznego miasta (z XIV w.), które oprócz funkcji obronnej pełniły też przeciwpowodziową.
To też może Cię zainteresować
Na drugim krańcu naszej trasy – w Sartowicach – zachował się klasycystyczny dwór z roku 1792, wzniesiony na piwnicach znacznie starszej budowli, przebudowany w latach 1963–1964, przez co zatracił pierwotne cechy architektoniczne. W pobliżu pałacu znajduje się kaplica rodowa dawnych właścicieli majątku.
Tutejszy przypałacowy park krajobrazowy pochodzi z przełomu XVIII i XIX wieku. Na wyodrębnionym wzgórzu w Sartowicach znajdował się warowny gród książąt pomorskich. W nocy z 3 na 4 grudnia 1242 roku na gród napadli podstępnie Krzyżacy i ukradli przechowywaną w grodowej kaplicy relikwię - czaszkę św. Barbary. Cenny łup przetransportowali przez Wisłę i umieścili w kaplicy zamku krzyżackiego w Starogrodzie.
W miejscu grodu wzniesiono gotycki dwór, który spłonął w roku 1750. Po pożarze, na cześć św. Barbary i ku pamięci przechowywanej tu relikwii świętej, postawiono tu kapliczkę. W roku 1858 powstała nowa, murowana kaplica pw. św. Barbary.
Trasa rowerowa Bydgoszcz–Koronowo – podróż po śladach kolejki wąskotorowej
Rowerzystom polecam trasę łączącą Bydgoszcz z Koronowem, którą na dwóch długich odcinkach wytyczono po śladzie zlikwidowanej kolejki wąskotorowej – niezwykłej i nieodżałowanej atrakcji turystycznej obu wymienionych miast.
Kolej funkcjonowała jako towarowa i osobowa w latach 1895–1970 na trasie o długości 24,5 km. Podróż składów osobowych trwała zwykle 1 godz. i 22 minuty. Pasażerów dowożono do sanatorium w Smukale Górnej, do znajdującej się przy stacji w Smukale kultowej restauracji (rozebrano ją w ostatnich latach), w okoliczne lasy, a przede wszystkim do Koronowa. W okresie międzywojennym niedzielne wyjazdy do Koronowa, w tym na spływy kajakowe Brdą z Koronowa do Bydgoszczy, cieszyły się ogromnym powodzeniem. Do składów małej kolejki dołączano nawet specjalne wagony – platformy kajakowe. Przyjeżdżali ludzie z całej Polski.

Ostatni kurs pasażerski odprawiono 30 września 1969 roku. Kolejka przegrała konkurencję z komunikacją autobusową. Nikt wtedy nie zastanawiał się jej zachowaniem dla celów turystycznych i rekreacyjnych czy też jako wielkiej atrakcji Bydgoszczy i Koronowa.
W roku 2014 śladem wąskich torów (ale dopiero od Węzła Zachodniego i ulicy Nad Torem w Bydgoszczy) przejechali pierwsi rowerzyści. Trasa rowerowa wiodła wtedy wzdłuż drogi krajowej nr 25, która na terenie Bydgoszczy jest dziś drogą wojewódzką nr 238, zaś od węzła z S5 w okolicy Tryszczyna nadal krajową 25.
Dla bydgoszczan jest to obecnie bardzo popularna trasa rowerowa o długości 20 km (inne dane podaj 17,4 km), zwłaszcza w ciepłych miesiącach (chociaż sezon rowerowy trwa właściwie cały rok), zapewniająca dojazd do Koronowa. Można też jechać dalej – nad Zalew Koronowski. Najczęściej jeździ się do popularnej miejscowości letniskowej, ośrodka żeglarskiego – do Pieczysk. Z Koronowa do Pieczysk wzdłuż alei Jana Pawła II wytyczono ścieżkę rowerową.
Trasa Bydgoszcz – Koronowo jest łatwa, nie licząc dość uciążliwego (w kierunku Koronowa), ale łagodnego podjazdu pod skarpę doliny Brdy tuż za rogatkami Bydgoszczy (osiedlem Opławiec). Toteż chętnie korzystają z tej atrakcji całe rodziny z dziećmi. Trasa ma zróżnicowaną, choć wszędzie utwardzoną nawierzchnię (asfalt, szutr na ternie leśnym, bruk).
Na trasie urządzono dwa punkty postojowe z wiatami – w lesie między Bydgoszczą a Tryszczynem oraz już w granicach Koronowa tuż przed mostem dawnej kolejki.
Największą atrakcją, blisko już celu wycieczki, jest udostępniony rowerzystom wiadukt dawnej kolei wąskotorowej spinający brzegi Brdy. Most wznosi się 18 m nad poziomem płynącej w głębokiej dolinie rzeki, a jego długość wynosi 120 m. To także doskonała platforma widokowa na malowniczą dolinę Brdy.
Wcześniej, bo przed wjazdem do Gościeradza, warto „odbić” w prawo w szutrową drogę (ul. Wyczółkowo), którą dojeżdża się do dawnego dworku Leona Wyczółkowskiego. Ten wielki artysta malarz i grafik otrzymał dworek w darze od Wielkopolan. Budynek wzniesiono w latach 1931–1934. Mistrz mieszkał w nim w miesiącach letnich do swojej śmierci w roku 1936. Pochowany został w pobliskim Wtelnie (na cmentarzu przy kościele można oglądać jego grób.
Szlak Przyjaźni Bydgoszcz - Toruń
Ten szlak rowerowy łączący Bydgoszcz z Toruniem zawsze warto polecać, bo jest malowniczy, a przy tym symbolizuje przyjaźń między dwiema stolicami i największymi miastami województwa kujawsko-pomorskiego.
W otwarciu szlaku, co nastąpiło 1 czerwca 2003 roku w Skłudzewie, uczestniczyli m.in. ówcześni prezydenci Bydgoszczy Konstanty Dombrowicz i Torunia Michał Zaleski. Symbolicznie zakopali topór wojenny, co dało asumpt do nazwania tej 57-kilometrowej trasy „Szlakiem Przyjaźni”.
Szlak (kolor niebiecki) rozpoczyna się (oczywiście można wystartować z Torunia) przy dworcu kolejowym Bydgoszcz Główna przy ul. Zygmunta Augusta. Początkowo jedzie się wzdłuż tej ulicy, potem - przy Cmentarzu Nowofarnym – skręca w prawo w ul. Artyleryjską.

Rowerzyści jadą ścieżką rowerową wzdłuż ruchliwej ulicy Kamiennej (bydgoska Trasa W-Z). Na węźle komunikacyjnym Bydgoszcz Wschód skręcają w lewo i wykonując „eskę” pokonują fragmenty ulic Pod Wiaduktem, Inwalidów oraz dwa przejazdy kolejowe, docierają do ul. Lewińskiego, która prowadzi do bydgoskiego Fordonu. Kolejne kilometry trasy wiodą ścieżkami wzdłuż ul. Rejewskiego i Fordońskiej, a dalej przez Most Fordoński na drugi brzeg Wisły.
Z mostu roztacza się szeroki widok na rzekę i na zwrócony ku niej, prezentujący się okazale stary Fordon. Widać wieże kościołów, rzędy kamienic oraz zabytkowy (tyle, że wciąż funkcjonujący) budynek więzienia, który pierwotnie pełnił funkcję pruskiej komory celnej. W ostatnich latach Fordon wzbogacił się o przystań nad Wisłą, która robi szczególne wrażenie nocą, gdy jest oświetlona.
Za Mostem Fordońskim nasz szlak rowerowy prowadzi przez Strzyżawę (tu skręt w lewo) do Ostromecka. Zanim się w nim znajdziemy, musimy pokonać dość stromy podjazd, który jest elementem tarasowego ukształtowania wysokich brzegów doliny Wisły. Przed wjazdem do centrum Ostromecka szlak skręca w prawo w kierunku Wałdowa Królewskiego, ale
warto „na chwilę” skręcić w lewo – w drogę wojewódzką nr 551 i zwiedzić zabytki tej podbydgoskiej wsi.
Te są wprost niezwykłe: zabytkowe pałace – Stary i Nowy, rozległy park krajobrazowy, mauzoleum rodowe dawnych właścicieli wsi i kościół parafialny pw. św. Mikołaja (pierwotnie gotycki). Spod Starego Pałacu roztacza się porażająco piękny widok na początkowy odcinek Doliny Dolnej Wisły, na bydgoski Fordon i na wznoszącą się za nim południowo -wschodnią rubież Wysoczyzny Świeckiej.
To stamtąd ponoć w czerwcu 1812 roku Napoleon Bonaparte obserwował przeprawę wojsk idących na Rosję. Ponoć, bowiem według historyków Napoleon odwiedził nie Fordom (który wtedy był osobnym miastem), a Bydgoszcz i nie w 1812, a w 1807 roku - 15 lipca. Zatrzymał się tu po zwycięstwie w bitwie pod Frydlandem.
Legenda została, a my śpieszymy na rowerach ku Toruniowi… Gładką jak stół i mało ruchliwą asfaltówką jedziemy przez Lasy Wałdowskie (po lewej w lesie przy ścieżce przyrodniczej wielkie, pomnikowe daglezje) i docieramy do Wałdowa Królewskiego. Skręcająca w lewo droga wspina się stromo na samą górę Pradoliny Toruńsko – Eberswaldzkiej. Wysiłek warto zdyskontować podziwiając krajobraz doliny, płynącej nią Wisły i drugiego, odległego o dobre kilka kilometrów drugiego, południowego brzegu pradoliny. Tam zaś majaczą lasy Puszczy Bydgoskiej i jeden z najwyższych wzniesień – Szwedzkiej Góry.
Na skrzyżowaniu w Wałdowie skręcamy w prawo i asfaltową drogą mkniemy przez Bolumin do Skłudzewa. W tej miejscowości warto zobaczyć wzniesiony pośród parku krajobrazowego na skarpie okazały neogotycki pałacyk Fundacji Piękniejszego Świata.
„Szlak Przyjaźni” kluczy trochę w tych okolicach, więc nie będziemy dokładnie opisywać jego przebiegu – trzeba się trzymać niebieskich znaków! Jedziemy przez wieś Zarośle Cienkie do Przysieka.
W Przysieku szlak dociera do drogi krajowej nr 80 (Bydgoszcz – Toruń) – do Szosy Bydgoskiej. To najmniej ciekawy odcinek trasy. Pocieszające jest to, że już na terenie Torunia szlak prowadzi śladem ścieżek rowerowych, następnie przez Park Miejski przy Martwej Wiśle, ulicą Popiełuszki i aleją 500-lecia. Szlak kończy się na placu Rapackiego, a to już centrum Torunia.
Ulicą Mikołaja Kopernika można w kilka minut (i to pieszo) dotrzeć na Stare Miasto i zwiedzić jego absolutnie niezwykłe zabytki – jeśli skonstatować, że Zespół Staromiejski Torunia jest wpisany jako jedyny obiekt w naszym regionie na Listę Światowego Dziedzictwa Kulturowego i Naturalnego UNESCO.
Wokół Łąk Studzienieckich
Nie jest to nazwa szlaku turystycznego, a proponowana przez autora tekstu 8,1-kilometrowa trasa wokół kompleksu Łąk Studzienieckich po śladzie dwóch szlaków pieszych – ze startem i metą we wsi Chrośna (gm. Solec Kujawski, pow. bydgoski) w sercu Puszczy Bydgoskiej.
Przy założeniu, że wejdziemy na ogromną wydmę wznoszącą się nad oczkiem wodnym w północno-zachodniej części łąk, trasa wydłuży się o ok. 1000 m.
Wyjście na trasę (lub wyjazd, jeśli korzystamy z roweru) proponuję przy węźle znaków zlokalizowanym przy świetlicy wiejskiej w Chrośnej. Węzeł znajduje się przy głównej drodze biegnącej przez wieś, łączącej Solec Kujawski z Nową Wsią Wielką.
Obierając najpierw kierunek na Solec Kujawski (północ), korzystamy z żółtego Szlaku Puszczańskiego, ale tylko na odcinku wyznaczonym śladem wspomnianej drogi (przy drodze jest asfaltowy ciąg pieszo - rowerowy). Tuż za wsią skręcamy w lewo zgodnie z niebieskim szlakiem turystycznym i trzymamy się tego zachodniego, nieco zbaczającego ku południowi kierunku. Po ok. 3 km docieramy do niewielkiego jeziorka (właściwie oczka wodnego) w północno – zachodniej części rozległych Łąk Studzienieckich.
To główny cel naszej wyprawy. Już z tego miejsca, jeśli spojrzymy na zielone łąki i na wodę, uznamy że to bardzo malownicze miejsce. Ale to dopiero preludium tego, co czeka nas po wejściu na wznoszącą się nad tym miejscem potężną wydmę. Na jej szczyt nie wspinamy się jednak od strony jeziorka, bo tu stok jest bardzo stromy, ale po okrążeniu wydmy – od północy. Stamtąd, od dobrze utrzymanej i udostępnionej do ruchu kołowego śródleśnej drogi, ku szczytowi wiedzie wyraźna ścieżka.
Z góry roztacza się jeden z najpiękniejszych widoków w naszym regionie - właśnie na łąki i dosłownie leżące pod naszymi stopami jeziorko.
Znajdujące się w wyraźnej niecce terenowej, otoczone lasami Łąki Studzienieckie, to pozostałość dawnego jeziora, które - tak jak nieodległe Jezioro Jezuickie – było świadectwem epoki polodowcowej, gdy na zachód płynęła wtedy pra- Wisła. Woda uwięzła między wałami wydm, które z kolei ukształtowały się z wiślanych piasków piętrzonych przez wieki zachodnimi wiatrami. Przyszli tu jednak ludzie i wypuścili z płytkiego jeziora wodę niczym wyciągając korek z wanny.
Ci ludzie to sprowadzeni pod koniec XVII lub na początku XVIII przez starostów bydgoski osadnicy z Niderlandów i Fryzji, których w Polsce nazywano Olędrami lub - ze względu na wyznanie – menonitami. Zajęli się tym, co potrafili najlepiej - osuszaniem jeziora. Wykopali Kanał Chrośnieński, którym woda popłynęła do Zielonej Strugi, dopływu Wisły. W ten sposób uzyskali żyzny teren w otoczeniu jałowych piasków, na którym wkrótce zakwitły łąki. I choć dziś nie ma już w Polsce menonitów, łąki pozostały i miejscowi gospodarze nadal prowadzą tu gospodarkę na zielonych użytkach.
Po jeziorze został tylko niewielki zbiornik, z którym wiąże się legenda o Świętej Studni (stąd nazwa Łąk Studzienieckich) - tak głębokiej, że nie dało się zmierzyć jej dna. Inna legenda mówi, że jeziorko połączone jest podziemnym ciekiem z oddalonym ok. 8 km na zachód Jeziorem Jezuickim.
Ciekawa jest także i malowniczo położona w sercu lasów wieś Chrośna, która rozbudowała się po obu stronach drogi Solec Kujawski - Nowa Wieś Wielka. Chrośna nazywana jest Stolicą Puszczy Bydgoskiej.
Pierwsza wzmianka o wsi nazywanej wtedy Chrosti pochodzi z roku 1369, kiedy król Kazimierz Wielki oddał ją (była opuszczona) Stefanowi z Kraszyc. Wieś zamieszkana była przez smolarzy, których głównym źródłem utrzymania były produkty (smoła, węgiel drzewny oraz potaż) pozyskane z okolicznych lasów. We wsi znajdują się m.in. budynek dawnej szkoły, rządcówka i dwór z początku XX w. oraz kapliczka maryjna z roku 1945.
W pobliżu wsi, opodal drogi na Solec Kujawski, w oddziale leśnym nr 82, wznosi się Szwedzka Góra, jedna z najwyższych wydm w Puszczy Bydgoskiej. Jej wysokość ocenia się na 116 lub 110,2 m.n.p.m. - te dwie wartości podaje się naprzemiennie. Nazwa wzniesienia wywodzi się od wojskowego obozu lub posterunku z czasów potopu szwedzkiego.
