- Mam wątpliwości, czy uda się odbudować stabilną Polonię. Coraz więcej osób wydaje się znużonych złą atmosferą wokół klubu.
- Widać to było na trybunach. Wyniki frekwencji z tego sezonu były kiepskie. Ale to też tendencja ogólna, bo cała dyscyplina zabrnęła w ślepy zaułek. Zainteresowanie żużlem jednak jest, bo już choćby wyniki oglądalności w telewizji wypadają optymistyczne, a sponsorzy są zadowoleni. Podobnie jest w Bydgoszczy. To, co widać było na stadionie, nie przekłada się na zainteresowanie tą dyscypliną w mieście. Ono jest znacznie większe. Żużel ma u nas spore tradycje, a to dobra podstawa.
- Może Polonia nie wytrzymuje konkurencji z innymi klubami w mieście?
- Bydgoszcz ma globalną ofertę sportową. Już w samych tylko sportach zespołowych mamy w czym wybierać; jest siatkówka na wysokim poziomie, koszykówka, teraz odbudowuje się duża piłka, a Zawisza przejmuje rolę lidera. Pozostali muszą starać się dwa razy bardziej. Nie wystarczy już przygotować oferty na sprzedaż biletów, bo tak nie pozyska się kibica. Trzeba go dopieścić.
Czytaj też: Po Żużlowym Okrągłym Stole - mało konkretów, wiele oskarżeń
- Zabrakło więc dobrej strategii na trudne czasy?
- Na pewno zabrakło współdziałania wszystkich stron. Obowiązki ma nie tylko szef klubu, ale każda strona. Także sponsor, zawodnik i kibice.
- Prezesa nie ma, sponsorów coraz mniej, zawodnicy mało zaangażowani, a kibice podzieleni. Nadal nie jestem przekonana, że to się może udać.
- Takie wrażenie zostało po "okrągłym stole" w sprawie przyszłości klubu. Część osób przyszła tam z nastawieniem roszczeniowym. Nie mieli pomysłu na to, co zrobić, by było lepiej, ale oczekiwań - całą listę.
- W dodatku obrażono osobę, która dawała na klub swoje pieniądze.
- Takie traktowanie sponsora to bardzo zły sygnał dla wszystkich innych. Tym bardziej że jest ich niewielu. Można dyskutować, ale na argumenty. A tego zabrakło. Zaraz po tamtym spotkaniu w ratuszu byłem na prezentacji Delecty. Atmosfera była zupełnie inna. Były władze klubu, zawodnicy, sponsorzy, kibice i wzajemny szacunek dla każdej ze stron. Przyjemny klimat.
Czytaj: Są chętni do rządzenia Polonią Bydgoszcz
- Tego brakuje Polonii od ładnych paru lat. Wystarczy przypomnieć sobie, w jakiej atmosferze odchodził każdy kolejny prezes.
- Bo doszło do sytuacji, że wszyscy krytykują wszystkich.
- Co zaskakujące, najbardziej obrywa się władzom miasta. Proporcjonalnie z zaangażowaniem finansowym, rosną pretensje kibiców.
- I to jest właśnie paradoks tej sytuacji. Polonia od lat dostaje najwięcej. A inne kluby pytają: dlaczego my, dając od siebie znacznie więcej, dostajemy mniej? Czują się gorzej traktowane. Nawet z ust Jerzego Kanclerza usłyszałem, że Polonia ma za duże wsparcie finansowe, że nie powinno być większe niż dwa miliony na sezon. A kibice ciągle biją w ratusz. Tak, jakbyśmy robili wszystko, by tego żużla nie było. Liczby temu przeczą.
Zwiększenie dofinansowania na sport zawodowy nie wchodzi w grę. Mieszkańcy, za pośrednictwem władz miasta, już dają klubom nie tylko wędkę, ale i pół ryby. Reszty należy oczekiwać od środowisk ze sportem związanych. Nie może być więc tak, że władze miasta są odpowiedzialne nawet za wynik sportowy.
- Może czas zmienić strategię? Niech Polonia rozpocznie od zera, nawet jeśli to oznaczałoby I lub II ligę.
- Władze miasta nie podejmują decyzji stricte sportowych, więc to nie do mnie pytanie. Nie sądzę jednak, by trzeba było posuwać się do radykalnych rozwiązań. Wystarczy kilka dobrych pomysłów i rozsądek w działaniu. Tym bardziej że jest podstawa: Polonia ma zagwarantowane 10 milionów złotych na kolejne trzy lata. O resztę muszą postarać się ci, którzy chcą wziąć ten klub w swoje ręce.
- Rozsądek w działaniu oznacza też trudne decyzje. Narażę się pewnie kibicom, ale ratunkiem dla Polonii może być nawet pożegnanie z Emilem Sajfutdinowem.
- O tym będzie decydował nowy prezes. Najlepiej, gdyby udało się zatrzymać najważniejszych dla klubu zawodników. W Bydgoszczy jest też presja na wynik, a sukces pomaga odbudowywać atmosferę. Też chciałbym, by nasza drużyna walczyła o medale. Jak większość kibiców, życzyłbym sobie powrotu Tomasza Golloba. Ale marzenia trzeba dostosować do rzeczywistości.
- I znów uzbroić się w cierpliwość w sprawie stadionu? Trzeba być wyjątkowo wyrozumiałym, by oglądać żużel z trybun stadionu przy Sportowej.
- Zdajemy sobie z tego sprawę. Tak samo jak z ogólnej sytuacji gospodarczo-ekonomicznej. Wydatek kilkudziesięciu milionów złotych na modernizację, to zmniejszenie o taką samą kwotę innych inwestycji w mieście. Prezydent szuka różnych rozwiązań, sposobów finansowania takiej inwestycji.
- I pomysłu, jak nie powtórzyć tego, co dzieje się w Toruniu. Motoarena przez większą część roku stoi pusta.
- Na to nie można sobie pozwolić. Stadion powinien być wielofunkcyjny. Prezydent wspominał już o pomyśle na lodowisko, które po sezonie żużlowym byłoby świetnym miejscem spotkań dla bydgoszczan. Jeśli obudować to punktami gastronomicznymi, kawiarenkami, gdzie można napić się kawy i spędzić czas z dzieciakami, rysuje się fajna wizja.
- Na stadion Polonii wrócą też turnieje Grand Prix?
- Prowadzimy rozmowy na temat przyszłego roku.
Czytaj też: Jak pomóc Polonii? Jedna propozycja warta zainteresowania
- Przez lata koszty wykupu praw do tej imprezy były ogromne. W dodatku, mocno obciążały budżet miasta. Czy to się wreszcie zmieni?
- Nie będziemy ścigać się z innymi i płacić po kilka milionów za jeden turniej. Cena musi być rozsądna. Jeśli dojdziemy do porozumienia z BSI, impreza nie będzie również finansowana z budżetu miasta. Klub weźmie na siebie koszty, a do ratusza może zwrócić się o dofinansowanie turnieju. Tak, jak każdy inny organizator imprez w Bydgoszczy. Opłata za turniej musi być więc taka, by Polonia mogła na niej po prostu zarobić.
- Nowy prezes klubu będzie miał nad czym pracować...
- Mam nadzieję, każdy, kto zgłosił się do konkursu, ma tego świadomość. Dlatego środowisko skupione wokół Polonii powinno się wreszcie zintegrować i pomóc postawić klub na nogi.