Rok temu weszła w życie tzw. ustawa śmieciowa. Uczyniła lokalne samorządy odpowiedzialnymi za gospodarkę odpadami, a na mieszkańców nałożyła obowiązkowe opłaty, bo każdy jakieś śmieci produkuje. Nowe prawo miało zminimalizować podrzucanie odpadów i doprowadzić do tego, by segregować je już w domach.
Trudne początki
Największym problemem pierwszych tygodni i miesięcy funkcjonowania ustawy był brak odpowiednich pojemników, w które trzeba było wyposażyć posesje. - Udało się nam uporać z tą sprawą do końca września ubiegłego roku. Pojawiły się jednak dodatkowe problemy logistyczne. W związku z selektywną zbiórką okazało się, że trzeba zwiększyć liczbę wywozów odpadów. Musieliśmy zakupić dodatkowe pojazdy - przypomina prezes.
Uwagi zgłaszali właściciele i administratorzy niektórych nieruchomości. Ich zdaniem, PGKiM za rzadko odbierało odpady, przez co obok zapełnionych po brzegi pojemników rosły góry śmieci w workach.
- Stworzyliśmy harmonogram wywozu odpadów, którego się trzymamy. Każdy miał i ma do niego wgląd. Problem polegał natomiast na tym, że administratorzy nie wyposażyli nieruchomości w pojemniki o odpowiedniej pojemności. A to należy do ich obowiązków. Myślę, że obecnie i tę sprawę można uznać za uregulowaną - dodaje Marek Gerus, wiceprezes PGKiM.
Teraz łatwiej
Nowy system umożliwił pozbycie się wielu odpadów, z którymi jeszcze rok temu było wiele kłopotów. Co ważne, nie trzeba z tego tytułu ponosić dodatkowych opłat. Dotyczy to np. odpadów zielonych (ściętej trawy, gałęzi z żywopłotów). Na terenie Inowrocławiu funkcjonuje już ponad 30 punktów, gdzie można je zdeponować.
- Bez problemu pozbędziemy się opon samochodowych, elektrośmieci czy metra sześciennego gruzu, który nazbierał się w wyniku remontu mieszkania - słyszymy od prezes Kuźmińskiego.
Co sprawia kłopoty inowrocławianom? Okazuje się, że do końca nie potrafią jeszcze prowadzić selektywnej zbiórki odpadów. Zapominają m. in., że butelka po oleju samochodowym, mimo iż jest z tworzywa sztucznego nie powinna trafiać do plastików, tylko do pojemnika na śmieci zmieszane. - Dlatego prowadzić będziemy kolejne akcje edukacyjne - informuje Krzysztof Kuźmiński.
Czytaj e-wydanie »