- Od początku mówiłem, że molo i hala to nie są inwestycje na ten czas - wyznaje "Pomorskiej". - Nas na to nie stać, to są ogromne pieniądze. A chcemy je wydać w sytuacji, gdy brakuje często podstawowych rzeczy - kanalizacji, wodociągów. Nie jestem przeciwnikiem postępu, ale kto to wszystko utrzyma? I według mnie są pilniejsze potrzeby.
Tymczasem burmistrz Waldemar Stupałkowski podkreśla, że był czas na komisjach, by zgłaszać swoje wątpliwości. Zaś radny Jagodziński twierdzi, że to nie ma sensu, bo jest w mniejszości, a to, co mówi, jest obracane w żart.
Teraz dyskusja już się skończyła, bo budżet przyjęto przy trzech głosach sprzeciwu - oprócz Jagodzińskiego głosowali na "nie" Kazimierz Horyd i Zdzisław Gugnacki.
Wydatki na 2010 rok wyniosą ponad 40 mln zł, z tego ok. 7 mln 700 tys. zł pochłoną inwestycje, większość z unijnym zastrzykiem.
Do najważniejszych należą: hala sportowo-widowiskowa i molo, modernizacja ulic Baczyńskiego i Młyńskiej, kolejny "Orlik" - tym razem przy Zespole Szkół nr 1, ciąg dalszy kanalizowania miasta, budowa sali rehabilitacyjnej przy Przedszkolu nr 1, zakup placów zabaw i modernizacja świetlic na wsiach, zakup tłucznia do utwardzania dróg i wiele zadać bieżących. - Budżet jest łatwy, ale i trudny - mówi Stupałkowski. - Bo ostatni w tej kadencji, a jednocześnie jest to rok wyborczy, więc wszystko będą nam wytykać.