Inwestycja warta 7,6 mln zł nie została oddana na czas. Z ratusza słychać było głosy, że za to wszystko niesolidny wykonawca poniesie karę. Sępólno naliczyło kary umowne sięgające 300 tys. zł, ale jak się okazało, zupełnie niepotrzebnie, ponieważ nie zostaną one ściągnięte.
- Henkon upadł - mówi Marcin Koniszewski, szef wydziału inwestycji z urzędu miejskiego w Sępólnie. - Wśród jego wierzycieli jesteśmy na szarym końcu.
I choć do przetargu startowało konsorcjum dwóch firm, to właśnie Henkon był liderem i to on odpowiadał za całość.
Jak się dowiedzieliśmy, firma w tym samym czasie miała kilka równie wielkich budowli i w pewnym momencie straciła płynność finansową. Właściciele przestali odbierać telefony, więc po negocjacjach partner Henkona zdecydował się dokończyć budowę hali. - My zapłaciliśmy im tyle, ile miał otrzymać za to Henkon - mówi Koniszewski. - Nas więc to nic nie kosztowało.
Gdyby nie partner z konsorcjum, hala jeszcze stałaby niedokończona. Ostatecznie udało się zakończyć prace z półrocznym poślizgiem i zamiast 1 września 2011 r. obiekt otworzono pod koniec lutego. Do gminy trafiają informacje od komorników, którzy mają nadzieję, że uda im się wyciągnąć jakieś pieniądze dla swoich klientów.
- Stąd wiemy o zadłużeniu firmy - dodaje Koniszewski. - Sępólno jest już z wykonawcami rozliczone i nie ma takiej możliwości. Nic nie jesteśmy Henkonowi winni, ale też mamy świadomość, że nie uda nam się wyegzekwować z tej firmy naliczonej kary.
Czytaj e-wydanie »Lokalny portal przedsiębiorców