Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Siatkarze Delecty Bydgoszcz są już w Moers. W środę mecz w Challenge Cup

(DARK)
Andrzej Wrona (atakuje) od drugiego seta pewnie zdobywał punkty w meczu ze Skrą
Andrzej Wrona (atakuje) od drugiego seta pewnie zdobywał punkty w meczu ze Skrą Paweł Skraba
Delecta nie ma chwili przerwy. W sobotę historyczny triumf nad Skrą, dzień później "mecz" z Arte-go w ramach WOŚP. Wczoraj wieczorem bydgoszczanie byli już w Moers, gdzie zagrają w Challenge Cup.

Czasu na świętowanie historycznej wygranej nad ekipą z Bełchatowa nie było praktycznie wcale, bo tempo rozgrywek jest niezwykle szybkie.\

W niedzielę siatkarze mieli co prawda wolne, ale część z nich wybrała się do hali Chemika na Glinkach, by wziąć udział w pokazowym meczu z koszykarkami Artego, który był rozgrywany w ramach Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Wśród kibiców kwestowaliAgnieszka Szott-Hejmej, kapitan Artego i Stephane Antiga, przyjmujący Delecty. Licytowano koszulki i klubowe gadżety. Wszyscy bawili się znakomicie.

Rano w poniedziałek cała ekipa spotkała się w siłowni, a już w południe wyleciała z bydgoskiego lotniska do Duesseldorfu. Stamtąd autokarem pojechała do Moers, gdzie w środę rozegra pierwszy mecz 1/8 finału Pucharu Challenge.
Bydgoszczanie przed wyjazdem deklarowali, że interesuje ich tylko wygrana. Takiej postawie nie ma się co dziwić, ponieważ tylko dwie wygrane zapewnią awans do kolejnej rundy Challenge Cup. W wypadku, kiedy drużyny podzielą się wygranymi, o awansie zdecyduje "złoty set" grany do 15 "oczek".

- Do Niemiec udajemy się w dobrych humorach - twierdzi Andrzej Wrona, środkowy Delecty Bydgoszcz. - Gramy dobrą siatkówkę, a zwycięstwo nad Skrą jeszcze nas podbudowało. Po tych wszystkich porażkach z Bełchatowem pałaliśmy taką żądza, by w końcu wygrać z nimi seta, a może dwa. A jak dwa, to dlaczego nie trzy. To się udało. Wiedzieliśmy, że Bełchatów jest w lekkim dołku. Wiem, że przed poprzednim meczem jechaliśmy jako pogromcy mistrza Polski, a dostaliście łupnia 0:3, ale teraz czuliśmy się silni. Zawsze tak było, że zawsze oni się odbudowywali w meczach z nami. Tym razem w końcu było inaczej. Udało się przełamać tą fatalną passę 18 porażek ligowych jak to wyliczyła "Pomorska". Fajnie, że Łuczniczka się zapełniła i tylu ludzi mogło to zobaczyć na żywo. W końcu też było słychać naszych kibiców. O dziwo kiedy zagrywałem piłkę meczową, to nie słyszałem gwizdów tylko doping, co było fajnie - cieszył się Wrona.
Meczu ze Skrą nie da się tak szybko zapomnieć i przejść nad nim do porządku dziennego. Tym bardziej, że bydgo-szczanie potrafili się podnieść po gładko przegranym 1. secie.

- Byliśmy źli, bo źle zaczęliśmy, bo źle robiliśmy, to co sobie założyliśmy - mówił środkowy. - Oprócz tego Bełchatów zaczął bardzo dobrze zagrywką. Ale po tym secie powiedzieliśmy sobie, że mecz się dopiero zaczął, że wróćmy do tego, co sobie założyliśmy i grajmy. Wszystko się odwróciło i drugi set był zupełnie inny. To my graliśmy zagrywką, blokiem i przeprowadzaliśmy kontry. Przez całe sety gdzieś tam zawodnicy Bełchatowa kończyli ataki, a my wiedzieliśmy, że jesteśmy o włos, żeby ich zablokować, żeby obronić. W końcówkach to w końcu zagrało i to nam się udawało przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę - cieszył się Wrona.

Czytaj e-wydanie »

Zaplanuj wolny czas - koncerty, kluby, kino, wystawy, sport

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska