Silny mróz rozgrzewa ceny w warzywniakach

- Duży mróz zawsze podnosi ceny owoców i warzyw - mówi Krzysztof Kopeć, właściciel hurtowni w Lipnie. - Ostatnio najbardziej drożeją jabłka.

- Kiedy są duże spadki temperatur, to ustaje handel tym towarem na targowiskach i rynkach - twierdzi Wojciech Klimkiewicz, sadownik z Wtelna, gm. Koronowo. - A tam sprzedawany jest także towar gorszej jakości, ale za to tańszy.

- Gdy jest duży mróz, to stragany znikają również z ulic, sprzed sklepów - mówi dr Krystyna Świetlik z Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej. - Poza tym rosną koszty transportu, a ubytków z powodu przemarznięcia towaru jest więcej.

Przeczytaj też: Jemy najwięcej owoców i jarzyn w Europie!

Na większe straty w takich warunkach zwraca uwagę także Małgorzata Skoczewska, rzeczniczka Rynku Hurtowego w Broniszach (największego w Polsce). Dodaje, że w czasie dużych mrozów zakupy ograniczają np. właściciele nieogrzewanych warzywniaków. A mniej dostawców, to niższa podaż.
- Dlatego mrozy także mają wpływ na tegoroczne podwyżki - dodaje Skoczewska. - Ale polskie owoce i warzywa - w porównaniu do stawek sprzed roku - są i tak tańsze, bo zbiory w ostatnim sezonie były wyższe.

W Broniszach podrożały m.in. buraki ćwikłowe, korzenie pietruszki i jabłka. - Wzrost cen jabłek w tym roku (o około 20 -30 groszy za kilogram) to efekt nie tylko mrozów - dodaje Klimkiewicz. - Dużo tych owoców jedzie ostatnio na Wschód. Zachód trzyma wysokie stawki, więc nasze jabłka cieszą się coraz większym powodzeniem.

Uff! Z każdym dniem będzie cieplej

- Bardziej niż polskie owoce i warzywa, drożeją te z importu - dodaje Skoczewska. - Na przykład zielona papryka.

Znacznie szybciej rosną ceny w południowej części Europy. We Włoszech, od końca stycznia, ceny owoców i warzyw wzrosły nawet kilkakrotnie. Podobno stało się tak z powodu ataku zimy, choć bardziej prawdopodobne jest, że chcieli zarobić na niej spekulanci. Dlatego włoskie organizacje obrony praw konsumentów zachęcają do strajku zakupowego.

W Polsce nie ma powodów do strajku, bo podwyżki wynoszą maksymalnie 20 proc. Jeśli mroźna zima nie ustąpi, stawki mogą nadal rosnąć.