- Przetwórcy celowo zaniżają ceny surowca - twierdzą rolnicy. - Odbiorcy płacą nam tak mało, że grzech wyrzucać pieniądze na zrywanie jabłek.
- Pięciu osobom, które zrywały jabłka w moim sadzie, zapłaciłem 275 złotych - opowiada Jan Biernacki mieszkający w Złotnikach Kujawskich. - Zerwały owoce, za które dostałem prawie 140 złotych! To tragedia! Kilogram jabłek przemysłowych kupujący wycenili na 13 groszy.
W ubiegłym roku, w sierpniu, za kilogram takich owoców odbiorcy płacili nawet 85 groszy. - Zdaję sobie sprawę, że miniony rok nie jest miarodajny, bo właściciele sadów ponieśli spore straty z powodu przymrozków, ale 10-13 groszy to już przesada - twierdzi gospodarz.
Dopłacą do produkcji
Zdaniem Mirosława Maliszewskiego, prezesa Związku Sadowników RP, kilogram jabłek trafiających do przetwórstwa powinien być wyceniany na co najmniej 30 groszy. - Wyprodukowanie kilograma jabłek kosztuje średnio 83 grosze - tłumaczy Maliszewski. - Od czterdziestu do sześćdziesięciu procent z nich trafia do przemysłu, reszta to owoce konsumpcyjne.
W Polsce za kilogram jabłek przemysłowych płacą od 10 do 15 gr (w Kujawsko-Pomorskiem najczęściej od 10 do 13 gr), deserowych od 70 gr do 1,50 zł (w Kujawsko-Pomorskiem jest podobnie). Po zsumowaniu zapłaty za owoce przemysłowe i konsumpcyjne wielu sadowników dochodzi do wniosku, że w tym roku nie odzyska nawet pieniędzy zainwestowanych w produkcję.
- Producenci wiśni przeżyli w tym sezonie podobną sytuację - przypomina Jan Biernacki. - Po proteście przed chłodnią w Strzelnie przetwórcy podnieśli co prawda nieco ceny, ale za to niektórzy zwiększyli wymagania dotyczące jakości owoców. Dlatego uważam, że protesty niewiele nam dadzą. Mogą co najwyżej uświadomić społeczeństwu, jakie mamy problemy.
Jak śliwka w kompot
W tym roku Jan Biernacki miał też problem ze sprzedażą śliwek. - Zerwałem dwieście kilogramów węgierek, ale sprzedałem zaledwie pięćdziesiąt - opowiada sadownik. - Cena była tak niska, że resztę śliwek postanowiłem wyrzucić. Pozostałych nie zbierałem.
- W tym roku za kilogram śliwek płacimy 49 groszy - mówi Piotr Kalitta, dyrektor Mondi Condex w Stopce (gm. Koronowo). - W ubiegłym roku cena była wyższa - 1,30 zł. Spadek stawek w tym sezonie wiąże się głównie z nadprodukcją owoców i nikłym zainteresowaniem ze strony odbiorców z Zachodu.
Jak trwoga, to do grupy
- W Kujawsko-Pomorskiem jabłka kupują głównie pośrednicy - twierdzi Jan Biernacki. - Zarabiają na nas, bo wielu odbiorców (przetwórców i handlowców) nie chce rozmawiać z sadownikami oferującymi im po 30-50 ton owoców. Dlatego uważam, że polscy sadownicy muszą się wreszcie obudzić i połączyć siły tworząc grupy producenckie. W tym roku pewnie będą głośniej o tym mówić, bo jest bardzo źle.
- Tworzenie grup producenckich to jedyna szansa dla polskich sadowników - uważa Ryszard Kierzek, prezes Kujawsko-Pomorskiej Izby Rolniczej. - Grupy mogą się uniezależnić od przetwórców, jeśli wybudują na przykład chłodnie czy suszarnie. Mogą skorzystać z pomocy unijnej. Pewnie, że będą też podlegać prawom rynku, ale przynajmniej przetwórcy i pośrednicy zarobią na nich mniej.
Media trąbią, że to za mało
Dzwonię do kilku pośredników. Każdemu zadaję to samo pytanie: - Dlaczego tak mało płacicie za jabłka?
Właściciel skupu, który nie chce podać nawet nazwy firmy (z Mazowsza, ale kupującej także na Kujawach), mówi oburzony:- Płacimy i tak dużo, bo przetwórnie więcej nam nie dadzą. Nie będziemy dopłacać do interesu.
W firmie spod Częstochowy tłumaczą: - Na razie płacimy dziesięć groszy za kilogram jabłek przemysłowych. Media trąbią, że to za mało, więc niebawem pewnie stawki wzrosną.