Paweł Mamcarz jechał z Krakowa nowo zakupionym autem. Deklaruje, że jechał zgodnie z przepisami.
Za sobą zauważył policyjny, nieoznakowany samochód marki ford mondeo, który bez kierunkowskazu przejeżdżał po podwójnej ciągłej. - Skomentowałem to - zaznaczam, że bez wulgaryzmów - na CB Radio. Za górą w Olbięcinie policjanci już na mnie czekali - opowiada Paweł Mamcarz.
Policjanci skrupulatnie skontrolowali pojazd. - Starszy sierżant dopatrzył się, że jedna z dwóch żarówek podświetlającą tablicę rejestracyjną jest spalona - relacjonuje Mamcarz. - Stwierdził też stuki w zawieszeniu. Jak można stwierdzić coś takiego na postoju, bez specjalistycznych badań diagnostycznych? Ale dyskusji nie było. Policjanci zabrali mi dowód rejestracyjny i wlepili 500 złotych mandatu. Podejrzewam, że to złośliwość za moją uwagę na CB.
Następnego dnia Mamcarz udał się na stację kontroli pojazdów w Janowie Lubelskim. - Diagnosta nie wykrył ani stuków, ani luzów w układzie kierowniczym, co potwierdził odpowiednim zaświadczeniem.
Mamcarz napisał skargę na postępowanie funkcjonariuszy z patrolu. Ci nie chcą dziś komentować sprawy.
- Policjanci działali zgodnie z procedurami i mieli prawo zatrzymać dowód rejestracyjny oraz nałożyć mandat. Nie ma też mowy o złośliwości. To są jedni z najbardziej spokojnych policjantów, którzy u nas pracują - broni kolegów młodszy aspirant Janusz Majewski, rzecznik prasowy kraśnickiej policji.
- Moim zdaniem mandat był za wysoki, biorąc pod uwagę, że żarówka mogła się spalić podczas jazdy. Policjanci mogli nakazać wymianę - mówi Arkadiusz Kalita z Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie.
"Dziennik Wschodni": Skrytykował policjantów przez CB Radio. Dostał mandat 500 zł za żarówkę