Mieszkaniec gminy Pruszcz nie krył zdziwienia, gdy przed kilkoma dniami odkrył, że w jego rodzinnym Topolnie nie ma już ani jednej skrzynki na listy. - Przez tyle lat były dwie, nagle znikły obie - zauważa. - Komu to przeszkadzało? Żeby wysłać listy, trzeba teraz jechać do Pruszcza albo Gruczna - stwierdza. - Może dla młodych to nie jest wielki kłopot, ale ludzie starsi nie zawsze mają samochód, a gdyby chcieć pojechać autobusem, robi się z tego wycieczka na kilka godzin i jest to dodatkowy koszt.
Przeczytaj także:Świecianie zapłacą mniej za śmieci
Jest jeszcze inne wyjście, można skorzystać z pomocy listonosza. - Który ma obowiązek odebrać od nadawcy list lub sprzedać znaczek - wyjaśnia Mirosław Wróblewski, naczelnik Urzędu Pocztowego w Świeciu.
To może być ułatwienie, pod warunkiem, że akurat tego dnia, gdy będziemy zamierzali wysłać list, do drzwi zapuka listonosz.
Z pewnością byłoby łatwiej gdyby każdy, w odpowiednim dla siebie czasie, mógł wrzucić przesyłkę do skrzynki. Okazuje się, że może być o to coraz trudniej. Poczta zapowiedziała likwidację skrzynek w miejscowościach liczących mniej, jak 600 mieszkańców. Powód? Koszty. Po pierwsze, te związane z ich konserwacją; pod drugie, wynikające z codziennego obowiązku odwiedzania ich przez listonoszy, nie tylko roznoszących, ale w małych miejscowościach także zbierających przesyłki.
Skrzynki mogą znikać także w większych miejscowościach jeśli nie będzie z nich nikt korzystał. - Jeszcze nie umiem określić, ile ich zdemontujemy w przyszłym roku, ale dokonujemy analizy mającej wykazać, gdzie są one praktycznie bezużyteczne - tłumaczy Wróblewski. - Tak naprawdę wszystko jest w rękach naszych klientów. Na pewno nie usuniemy żadnej skrzynki, co do której będziemy mieli pewność, że spełnia swoją funkcję.