https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Śladami Borewicza

Maciej Dębosz trenuje krav magę, judo i trochę kickboxing. Sport dla niego jest bardzo ważny.
Maciej Dębosz trenuje krav magę, judo i trochę kickboxing. Sport dla niego jest bardzo ważny.
Nowy komisarz z "W-11" zaczynał od szeregowca w antyterrorystycznym plutonie szturmowym. Rozmowa z Maciejem Dęboszem

- Kiedy był pan w Kosowie?
- Najpierw na przełomie 2000 i 2001 roku. W Kosowie miały wtedy miejsce zamieszki. Serbowie obrzucali nas granatami na moście w Mitrovicy. Potem pojechałem tam jeszcze w 2003 roku i też było gorąco. W tym czasie doszło do czystek na tle etnicznym. Zginęło trzydzieści osób, a pięćset zostało rannych. Zamieszki wybuchły, bo podobno Serbowie zapędzili albańskie dzieci nad rzekę i tam je utopili. Ale nie wiem, czy tak było, bo nikomu nic nie udowodniono. W obydwu misjach brałem udział z ramienia Organizacji Narodów Zjednoczonych. Na co dzień pracowałem jednak w polskiej policji.

- W jakiej jednostce?
- Mój szlak bojowy zacząłem od bycia szeregowym policjantem w Plutonie Szturmowym Samodzielnego Pododdziału Antyterrorystycznego Policji w Krakowie. W ciągu 15 lat pracy doszedłem do stanowiska dowódcy plutonu szturmowego w tej jednostce.

- Dlaczego wybrał pan tak niebezpieczne zajęcie?
- Ostatnio, wiedząc, że dziennikarze będą mnie o to pytali, zrobiłem retrospekcję i zastanowiłem się, dlaczego trafiłem do policji. Wyszło na to, że w dużej mierze dzięki… "07 zgłoś się". Bardzo lubiłem ten serial. Kiedyś, jako uczeń szkoły podstawowej, byłem nawet na spotkaniu z Bronisławem Cieślakiem. Podpisał mi się wtedy w zeszycie: "Dla Maćka - porucznik Borewicz". Myślę, że tamto wydarzenie miało wpływ na moją przyszłość.

- Teraz to pan będzie grał w serialu. Ma pan tremę?
- Radziłem sobie w ciężkich sytuacjach, przebywałem w wielu dziwnych, mniej lub bardziej niebezpiecznych miejscach, więc o tremie i strachu nie ma mowy. Poza tym mam już pewne doświadczenia z kamerą. Występowałem jako antyterrorysta w… "W-11. Wydział śledczy".

Czuję jedynie lekki niepokój związany z tym, że będę musiał stanąć przed kamerą z niezamaskowaną twarzą. Mam jednak nadzieję, że będzie dobrze. Traktuję to jak nową przygodę.

- Jakub Gęsiarz, pana poprzednik w "W-11. Wydział śledczy", udzielił panu jakichś wskazówek, jak zachowywać się przed kamerą?
- Nikt mi na razie nie doradzał. Wszystko wyjdzie w praniu. Producentom serialu zależy na tym, żebym przed kamerą był sobą. Nie chcą, bym powielał zachowania czy używał ulubionych powiedzonek innych bohaterów "W-11. Wydział śledczy".

- Nie obawia się pan, że widzowie będą pana porównywali z Jakubem Gęsiarzem?
- Raczej się tym nie przejmuję. W ogóle staram się podchodzić do wszystkiego spokojnie. Nie można dać się zwariować. Kuba grał swoją postać, ja chciałbym wprowadzić do serialu coś innego.

- Jak pana przyjęła Anna Potaczek, pana serialowa partnerka?- To bardzo ciepła osoba. Tak ją odbieram. Sądzę, że współpraca będzie nam się układała bardzo fajnie. Jestem dość otwartym, wesołym człowiekiem, więc myślę, że nie będzie żadnych zgrzytów. Zresztą cała ekipa przyjęła mnie bardzo sympatycznie. - Ogląda pan czasami "W-11. Wydział śledczy"?
- Czasem z synem. Zwłaszcza te odcinki, w których grałem. Poznawał mnie, podobnie jak żona, mimo że miałem na głowie kominiarkę. Po oczach. Innych odcinków raczej nie oglądałem, bo przeważnie byłem w pracy.
- To teraz rodzina będzie mogła pana oglądać w pełnej krasie!
- Są bardzo dumni i się cieszą. Myślę, że moja żona będzie teraz mocniej spała. Gdy pracowałem w policji i wychodziłem w nocy na akcje, nie mogłem jej mówić, gdzie jadę i kiedy wrócę. Obowiązywała mnie tajemnica służbowa. Ciężko jej z tym było, zwłaszcza że nieraz pojawiałem się w domu dopiero o 17, 18 następnego dnia.
- W jakim wieku jest pana syn?
- We wrześniu poszedł do szóstej klasy, ma dwanaście lat. Patryk to już duży chłopak.
- Czy chce pójść w pana ślady i zostać w przyszłości antyterrorystą?
- Na razie jest zafascynowany moim zawodem. Ale nie zamierzam robić z niego antyterrorysty. Jeżeli uzna, że chce nim być, to powiem mu, jakie ta praca ma plusy i minusy. Decyzję podejmie sam. W każdym razie wykazuje spore zdolności motoryczne i ruchowe. Od trzech lat trenuje karate i troszkę pływa.
- Pan, jako antyterrorysta, na pewno także zna jakieś sztuki walki.
- Owszem. Trenuję krav magę, judo i trochę kickboxing. Przechodzę także wiele innych szkoleń. Nie nastawiam się jednak na atak, chodzi mi tylko o to, by obezwładnić przeciwnika. Tego się głównie uczę.
- Interesuje się pan również innymi sportami?
- Sport zajmuje w moim życiu bardzo istotne miejsce. Często zabieram syna na narty, nurkuję, pływam, jeżdżę na rowerze. To mnie relaksuje. Ale najlepiej odpoczywam w domku teściów pod Krakowem. Siedzę sobie, rozpalam grilla, popijam piwko i tak mijają godziny. To piękne chwile, bo nikt niczego ode mnie nie chce (śmiech).
- Będzie pan mógł wrócić do policji?
- Jak będę chciał wrócić, to nie będzie żadnego problemu. Moja jednostka nie przeprowadza działań rozpoznawczych. Pracujemy tylko w kominiarkach. Na razie zostałem urlopowany na rok, bo taki jest regulamin policji. Co będzie potem, zobaczymy.
Rozmawiał
Krzysztof Ajgel
Maciej Dębosz został nowym komisarzem w "W-11. Wydział śledczy" w TVN. Ten doświadczony antyterrorysta, który zastąpił w serialu Jakuba Gęsiarza, pracował w policji niemal 15 lat. Podczas bogatej w wydarzenia służby brał m. in. udział w dwóch misjach pokojowych w Kosowie. Jak mówi, pracę w telewizji traktuje jak kolejną przygodę.

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska