W latach dwudziestych XX wieku nekropolię przejęła parafia św. Wincentego a' Paulo, która wybudowała kaplicę, istniejącą do dziś. Pod nią są krypty, w których spoczywa 17 księży misjonarzy, w tym Ludwik Sieńko, wieloletni proboszcz bazyliki. To za jego czasów kościół pw. Wincentego a'Paulo został odnowiony według projektu Wiktora Zina. 17 listopada 1980 r. Prymas Tysiąclecia - kardynał Stefan Wyszyński przy cmentarzu erygował parafię pw. Zmartwychwstania Pańskiego. Jest ona prowadzona przez Zgromadzenie Księży Misjonarzy św. Wincentego a'Paulo.
Skromny udział

Jadwiga, z domu Paschalis Jakubowicz bardzo lubiła się fotografować. To zdjęcie zrobiono w Warszawie w salonie "Bernardi" w 1905 roku.
Jak na każdym cmentarzu i tu groby bydgoszczan z dziada pradziada sąsiadują z pomnikami tych, którzy do miasta nad Brdą trafili w zasadzie przypadkiem. Jednak wszystkie stanowią ważne świadectwo nie tylko historii tego miasta, ale i Polski.
Swój skromny udział ma w niej Jadwiga z Paschalis-Jakubowiczów, najpierw Żeromska, potem Suchankowa. Urodziła się w Moskwie w 1902 r. w rodzinie, której nazwisko nie jest obce miłośnikom historii.
W Encyklopedii Kresowej odnotowao: "Paschalis-Jakubowicz, ormiański kupiec, przybyły na ziemie polskie z Tokatu w Anatolii. Prowadził w Warszawie renomowany skład towarów orientalnych przez manufaktury pasów kontuszowych. W latach 1789-1794 założył dużą wytwórnię w Lipkowie pod Warszawą, zatrudniającą wybitnych tkaczy. Produkowane w niej pasy posiadały wysokie walory artystyczne i cieszyły się wielkim popytem, konkurując ze słuckimi i koreckimi. Działalność przyniosła Jakubowiczowi wielki majątek oraz uznanie króla Stanisława Augusta, który nadał mu szlachectwo w 1790 r. i tytuł honorowego sekretarza królewskiego".
Ten dokument trafił razem z panią Jadwigą, prapraprawnuczką owego kupca - do Bydgoszczy, a potem do muzeum. Zanim to się stało, Jadwiga straciła matkę, potem ojca, który był blisko związany z carskim dworem i za to zapłacił najwyższą cenę podczas rewolucji październikowej. Wychowana w Warszawie i za granicą, w wielkim dostatku, marzyła o scenie. Grała nawet z Węgrzynem. Ale po wojnie "za sercem" trafiła do Bydgoszczy. I tu w 1969 r. zmarła - już nie aktorka, nie bogata panna, ale skromna urzędniczka. Zostawiła śliczne zdjęcia z dzieciństwa. I okruchy wspomnień.
Przypadek sprawił też, że bydgoszczaninem został Walenty Jabłoński, rocznik 1893. Z policji w Poznaniu, której był funkcjonariuszem został w 1930 r. oddelegowany do Bydgoszczy, gdzie brakowało służby mundurowej. Po wybuchu wojny miał wraz innymi zostać ewakuowany na wschód. Jednak do tego nie doszło. Zawsze mówił, że miał wtedy szczęście - jego koledzy trafili do Ostaszkowa. I nigdy stamtąd nie wrócili. On przeżył - i rewizje Niemców, i niespokojne czasy powojenne, w których policjanci z sanacyjną przeszłością byli u ludowej władzy na cenzurowanym. Zmarł w 1961 r. Jego grób rozpoczął historię rodzinnej kwatery na cmentarzu na Bielawkach. Szabla policyjna, którą zostawił należy do najstarszego wnuka - Marka. W kolejce do niej czeka praprawnuk Mikołaj.
Pora utrwalić
Walenty Jabłoński - szanował marszałka Piłsudskiego, uwielbiał wnuki i nigdy nie zapomniał o swoich wielkopolskich korzeniach
Cmentarze Starofarny i Nowofarny doczekały się skromnych monografii. Nekropolia na Bielawkach, mimo że już niewiele brakuje jej do 100 lat, ciągle czeka na kogoś, kto poświęciłby jej więcej niż kilkanaście wierszy w lokalnej gazecie. Miasto ma już uniwersytet. Może studenci tej uczelni utrwalą pamięć o tym miejscu i o ludziach, którzy tu znaleźli swoje przeznaczenie? Czas po temu najwyższy.
fot. ARCHIWUM RODZINNE