Krajobraz po burzy. W Starokrzepicach wichura zerwała dachy. W Katowicach zalało wiadukt koło Ikei. Ponad setka interwencji strażaków
Potężne nawałnice nawiedziły województwo śląskie w piątek, 9 lipca. Prognozy synoptyków, którzy zapowiadali gwałtowne burze, a nawet sygnalizowali możliwość wystąpienia trąb powietrznych niestety nie były podawane na wyrost.
Już w okolicach godzin południowych, burza dała się we znaki mieszkańcom Lędzin oraz Tychów, a następnie Katowic i Sosnowca. Wówczas skończyło się jednak na strachu. Bilans? Około dziesięciu wyjazdów strażaków. W Tychach i Sosnowcu zastępy straży pożarnej wyjechały łącznie siedem razy do powalonych lub uszkodzonych drzew.
Później pogoda nie stosowała już taryfy ulgowej. Silnie padający deszcz zalał wiadukt obok Ikei w Katowicach. Ale prawdziwy armagedon przeszedł przez powiat kłobucki. Najmocniej dotknął niewielkich Starokrzepic. W liczącej około półtora tysiąca mieszkańców miejscowości nawałnica zrywała dachy z budynków. Uszkodziła cztery, w tym dwa całkowicie zerwała.
- Łącznie interweniowaliśmy 5 razy - blisko 6 godzin pracy. Po powrocie do bazy z 3 zdarzeń związanych z zerwanymi dachami, o godzinie 20:00 znów zawyła syrena. Tym razem udaliśmy się dwoma zastępami do powalonego drzewa na budynek gospodarczy. Po zakończeniu działań zadysponowano nas od razu do kolejnego zgłoszenia - zerwanych dachówek na stodole - tłumaczą strażacy z OSP w Starokrzepicach.
Sporo pracy mieli również strażacy w Częstochowie.
- W sumie przez cały dzień interweniowaliśmy wczoraj 91 razy. 72 interwencje dotyczyły skutków nawałnic: powalonych i połamanych gałęzi drzew, uszkodzonych dachów. Wyjeżdżaliśmy też do podtopień - wylicza mł. bryg. mgr Kamil Dzwonnik, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej PSP w Częstochowie, podkreślając, że na skutek nawałnic nikt nie ucierpiał.
Jak podaje Wojewódzkie Centrum Zarządzania Kryzysowego, w sumie po podliczeniu wszystkich strażackich interwencji, do godziny 6:00 w sobotę, 10 lipca było ich aż 352. Poza powiatem częstochowskim, gdzie odnotowano wspomniane 72 interwencje, najczęściej strażacy wyjeżdżali w powiatach: będzińskim, lublinieckim, kłobuckim i w Jaworznie. Tam strażacy byli wzywani kolejno do: 57, 37, 27 oraz 25 interwencji.
Znów spokojniej było w centralnej części województwa. Interwencje straży pożarnej związane były z lokalnymi podtopieniami i uszkodzonymi drzewami. Groźnie było w Mysłowicach, gdzie w budynkach, w których przebywali chorzy podłączeni do respiratorów wystąpił brak energii elektrycznej. Na szczęście sytuację udało się opanować.
Skutki burz dają się we znaki mieszkańcom województwa śląskiego także w sobotę, 10 lipca. Bez prądu pozostaje kilkaset osób. Najwięcej w powiecie lublinieckim i w Rybniku. Dostawy prądu mają być na bieżąco przywracane.
Musisz to wiedzieć
