Sprawa dotyczy kierowania strajkiem przez członków Ogólnopolskiego Związku Zawodowego lekarzy w Wojewódzkim Szpitalu Obserwacyjno-Zakaźnym wbrew przepisom. Prokuratura sprawdzała również czy nie doszło do narażenia zdrowia lub życia pacjentów w czasie trwania strajku.
Nie było żadnych podstaw prawnych
W obu przypadkach śledztwo zostało umorzone.
- Stwierdziliśmy, że życie pacjentów nie było zagrożone - mówi Tadeusz Zyman, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Toruniu. Nic na to nie wskazywało, ponieważ wszyscy pacjenci byli pod stałą opieką innych medyków, pielęgniarek, salowych i całego personelu pomocniczego, którzy pracowali tak jak przed strajkiem.
Przesłuchani przez prokuraturę pacjenci stwierdzili, że mieli dobrą opiekę i w żaden negatywny sposób nie odczuli strajku. O zaniedbaniach ze strony lekarzy nie może być więc mowy.
Sprawdzali na wniosek dyrekcji
Sprawa została nagłośniona po tym, jak w marcu dyrekcja placówki zgłosiła protest lekarzy do prokuratury w obawie, że strajk jej podwładnych odbywa się niezgodnie z prawem. 10 medyków zatrudnionych na umowach o pracę, odeszło bowiem od łóżek pacjentów. Zapowiedzieli, że nie wrócą do swoich obowiązków, dopóki szefostwo lecznicy nie podniesie ich zasadniczych pensji o co najmniej tysiąc złotych.
Protest trwał ponad tydzień. Ostatecznie sprawa zakończyła się porozumieniem.
Lekarze zgodzili się na 500-600 złotych podwyżki do pensji zasadniczej i wyższe stawki za dyżury.