Ironicznie można powiedzieć, że balot słomy powinien znaleźć się w herbie Sępólna zamiast św. Wawrzyńca. Nie ma osoby, która nie zwróciłaby uwagi na olbrzymie stogi na ul. Kościuszki i pod Sikorzem.
Słoma, słoma wszędzie
Roman Sawiński, emerytowany strażak, wybudował dom w Sikorzu, żeby mieć spokój, blisko do Sępólna i niczym niezagrożony widok na pola. Niestety, kilka lat temu horyzont znacznie mu się skurczył. Co wyjrzy ze swojej działki, widzi słomiane zapory. Po drugiej stronie Sikorza to samo. - To już jest nie do zniesienia - mówi Roman Sawiński. - To sępoleńska firma składuje stogi słomy od jesieni na opał. Mają z tego robić opał, ale chyba coś im nie wyszło, bo od jesieni słoma już gnije i nic się nie zmienia.
Biomasa z Warszawy milczy
Sprawdziliśmy, faktycznie baloty słomy przechowuje na wydzierżawionych polach w Sikorzu Grupa PEP Biomasa Energetyczna w Warszawie, której sępoleńską placówką kieruje Andrzej Rogulski.
Zapytaliśmy go o baloty. - Przechowujemy na paliwo energetyczne - przyznał Andrzej Rogulski. - Do udzielania informacji mediom jest Warszawa.
Niestety, pod warszawskimi numerami nikt się nie zgłasza.
Dla magistratu wszystko OK
Zapytaliśmy więc burmistrza Waldemara Stupałkowskiego, co sądzi o słomianej inwazji w Sępólnie. Może to jakaś zapora przed wiatrami? - Nam też się to nie podoba, orientowałem się i wiem, że firma robi zapasy - mówi burmistrz Stupałkowski. - Z dzierżawą i podatkami wszystko jest w porządku. Zastanawiałem się, czy to przypadkiem nie jest niebezpieczne ze względu na zagrożenie pożarowe.
Strażacy twierdzą, że odległości między stogami są odpowiednie i są drogi dojazdowe w razie pożaru.