Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Słońce grzeje, a Elana Toruń ciągle śpi [relacja, zdjęcia,wideo]

(JP)
fot. Lech Kamiński
Dawno torunianie nie zagrali tak źle na swoim stadionie. - Liczyłem na mężczyzn, a widziałem małych chłopców - grzmiał trener Dariusz Durda

Elana Toruń - Raków Częstochowa

ELANA TORUŃ - RAKÓW CZĘSTOCHOWA 0:1 (0:1)

Bramka: Gajos (30).
ELANA: Kryszak - Wróbel, Sobolewski, Zaremski - Więckowski (76 Nowasielski) - Patora, Młodzieniak, Grube (73 Gul), Zamara (46 Kłos) - Mania, Iheanacho (31 Sikora).
Sędziował:Mariusz Korzeb (Warszawa). Widzów: 1500.

Nie tak torunianie wyobrażali sobie inaugurację wiosny. Wzmocniony zespół miał bić się o czołowe miejsca w lidze, może nawet o awans. Już w pierwszym meczu te plany zweryfikował rywal z Częstochowy.

Raków zdominował gospodarzy przede wszystkim taktycznie. Groźne sytuacje pod bramką Macieja Szramowiata w ciągu 90 minut można było policzyć na palcach jednej ręki. Częstochowanie z łatwością zatrzymywali większość akcji ofensywnych Elany, zresztą przeważnie bardzo schematycznych. Trener Dariusz Durda wystawił w sumie czterech napastników, ale nikt z nich nie miał praktycznie żadnej okazji do zaprezentowania swoich umiejętności strzeleckich.

- Moja drużyna zagrała taktycznie i potrafiła wykorzystać każdą okazj ę, żeby zagrozić rywalowi. Wygraliśmy całkowicie zasłużenie - podsumował trener Rakowa Jerzy Brzęczek.
Goście decydujący cios zadali po pół godzinie gry. Maciej Gajos kapitalnie uderzył z rzutu wolnego z okolic narożnika pola karnego tuż pod spojenie słupka z poprzeczką.

W 2. połowie niewiele się zmieniło na boisku. W 64. i 67. minucie groźnie uderzał Łukasz Grube, ale nie na tyle, żeby zaskoczyć Szramowiata. I to było praktycznie wszystko, co tego dnia zaprezentowała Elana.
Bezradność toruńskich piłkarzy najbardziej widoczna była w ostatnich minutach. Zamiast zagrać o wszystko, walczyć chociaż o punkt, torunianie nie byli w stanie przebić się w okolice pola karnego Rakowa. Za to goście mieli przynajmniej trzy sytuacje, po których powinni strzelić kolejne gole.

- Przy bramce nie miałem szans, chłopakowi wyszedł strzał życia i mogłem jedynie odprowadzić piłkę wzrokiem - przyznał bramkarz Przemysław Kryszak. - Bardzo chcieliśmy ten mecz wygrać, naprawdę nie wiem dlaczego zaprezentowaliśmy się tak źle - dodał.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska