Prawdziwą burzę w środowisku prawniczym wywołała wypowiedź prof. Mariana Filara w wywiadzie zamieszczonym w "Gazecie Wyborczej". Naukowiec z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika zasugerował podczas rozmowy, że jest skłonny zrozumieć urzędnika, który zdecydował o podrzuceniu do celi Mariusza T. materiałów o zabarwieniu pornograficznym.
Wyższa konieczność...
Z tych słów prawnik się nie wycofał.
- Spadła na mnie wprost niespotykana fala krytyki - mówi Filar. - Powiedziano nawet, że jestem gorszy od komunistów. Ja jednak nie zmienię zdania.
Mało tego, szef katedry prawa karnego i polityki kryminalnej UMK dodaje: - To, co się wydarzyło, to że tuż przed rozprawą Mariusza T. w sądzie w Rzeszowie wypłynęły jakieś nowe dowody, które miały go obciążyć, to książkowy przykład konsekwencji "stanu wyższej konieczności". Jeżeli jakiś urzędnik zdecydował, by podrzucić do celi T. materiały mające być podstawą do aresztowania skazanego i niedopuszczenia do możliwości opuszczenia przez niego więzienia, to znaczy, że postawiono na szali dwa interesy. Jednym z nich jest przestrzeganie obowiązującego prawa, a drugim - bezpieczeństwo obywateli. I nie ugnę się pod tą lawiną krytyki. Jeśli moja wypowiedź jakoś może przyczynić się do ocalenia choćby jednego istnienia, to jest to dla mnie ważniejsze, niż moje dobre samopoczucie - mówi profesor.
Gdyby przyjęto
Innego zdania są prawnicy, którzy nierzadko znają Mariana Filara osobiście. Jednym z nich jest prof. Piotr Kruszyński, karnista z Uniwersytetu Warszawskiego:
- Absolutnie nie mogę się zgodzić z tą wypowiedzią, jestem zaskoczony, a nawet zdumiony postawą przyjaciela - to jego wypowiedź dla portalu natemat.pl: - Wyższa konieczność polegałaby na tym, by Sejm uchwalił rozsądną ustawę, dzięki której w stosunku do sprawców najcięższych zbrodni można byłoby stosować przymusowe leczenie.
W sprawie Mariusza T. głos zabrali też działacze Komitetu Helsińskiego w Polsce.
Groźny precedens
- Sprawa Mariusza T. to test, na ile Polska jest państwem prawa. Na ile nie godzimy się, by przepisy wbrew fundamentalnej zasadzie były stosowane wstecz - czytamy w oświadczeniu na stronie Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.
W oświadczeniu członkowie komitetu nie odnoszą się wprost do wypowiedzi prof. Filara. Za to jego wystąpienie komentuje dr Adam Bodnar z HFPC: - Nie podzielam zdania prof. Mariana Filara. Naszym obowiązkiem jest szerzenie idei przestrzegania prawa. Sytuacja, z jaką mieliśmy do czynienia w poniedziałek, kiedy ujawniono jakieś materiały w celi Mariusza T., nie była wyższą koniecznością. W rozumieniu prawa taki stan wystąpiłby, na przykład kiedy ktoś ukradłby łódkę, by ratować tonącego.
Bodnar ostrzega przed mechanizmem niebezpiecznego precedensu: - Gdyby usprawiedliwić fabrykowanie dowodów przeciw T., to w przyszłości każda osoba skazana za zabójstwo, czy pedofilię - wbrew orzeczeniom sądów - mogłaby stać się ofiarą takiej manipulacji. Kto zagwarantuje, że państwo nie pójdzie dalej. I, na przykład w trosce o zagrożenie falą narkomanii wśród młodzieży, normą nie stanie się podrzucanie podejrzanym narkotyków? Tak, profilaktycznie, by przestraszyć hipotetycznych przyszłych przestępców? Pokusa manipulacji jest wielka.
Czytaj e-wydanie »